Helmut Newton w Szczecinie - o wystawie, która połączyła muzykę z obrazem
Niezwykła przestrzeń Filharmonii w Szczecinie od lat przyciąga nie tylko znakomitych muzyków, lecz także artystów wizualnych, dla których architektura tego miejsca staje się naturalną sceną. Wystawa "HELMUT NEWTON. MUSIC & PORTRAITS" była tego najlepszym przykładem - połączyła świat muzyki, fotografii i mody w jeden spójny rytm obrazu i dźwięku.
Obraz, który grał jak muzyka
Filharmonia w Szczecinie to miejsce, w którym muzyka spotyka się z innymi dziedzinami sztuki. W przestrzeni, w której dźwięk jest podstawowym tworzywem, równie naturalnie odnajduje się obraz. W białych, pełnych światła wnętrzach tego budynku rozbrzmiewają nie tylko koncerty, lecz także emocje i historie opowiadane przez artystów wizualnych. Wystawa "HELMUT NEWTON. MUSIC & PORTRAITS", prezentowana w Galerii Poziom 4. od marca do sierpnia 2025 roku, była jednym z najważniejszych wydarzeń w tej linii programowej. Przyniosła do Szczecina dzieła jednego z najbardziej wpływowych fotografów XX wieku - artysty, który potrafił fotografię zamienić w rytm, a portret w opowieść o człowieku i epoce.
Helmut Newton - artysta, który widział dźwięk
Helmut Newton (1920–2004) był fotografem, którego styl stał się ikoną. Jego prace, zmysłowe, wyrafinowane, nierzadko prowokujące, łączyły estetykę mody z psychologiczną głębią portretu. Wystawa przygotowana przez dr. Matthiasa Hardera, dyrektora Fundacji Helmuta Newtona w Berlinie, ukazywała także wymiar jego twórczości Newtona, który rzadziej trafia na pierwsze strony albumów: spotkanie fotografii z muzyką.
Newton portretował artystów sceny z tą samą pasją, z jaką obserwował świat mody. W jego obiektywie Madonna, Mick Jagger, David Bowie, Luciano Pavarotti, Carla Bruni czy Sting przestawali być wizerunkami z okładek, a stawali się ludźmi o intensywnym spojrzeniu, uchwyconymi w momencie ciszy pomiędzy dźwiękami. W jego zdjęciach muzyka nie jest tematem, lecz atmosferą - niewidzialną nutą, którą można niemal "usłyszeć" w świetle, w cieniu, w geście dłoni.
Portrety, które grają emocjami
Każdy z portretów Newtona to precyzyjnie skomponowana historia. Wśród prezentowanych prac szczególną uwagę przykuwał portret Luciano Pavarottiego, wykonany w Monte Carlo w 1993 roku dla Vanity Fair. Słynny śpiewak, sfotografowany tuż przed wyjściem na scenę, został pokazany w momencie skupienia, niemal w medytacji. To nie monumentalny idol, lecz człowiek, który za chwilę stanie się muzyką.
Obok niego na wystawie można było zobaczyć Stinga, leżącego na łóżku hotelowym z klarnetem u boku - fotografię, w której nonszalancja i intymność łączą się z nieoczekiwanym humorem. Carla Bruni, jeszcze zanim została Pierwszą Damą Francji, patrzyła z kadru Newtona z tajemniczą pewnością siebie. David Bowie, Juliette Gréco, June Anderson, Malcolm McLaren - każde zdjęcie odkrywało inne oblicze sceny muzycznej końca XX wieku. Newton z równą uważnością portretował rockmanów, śpiewaczki operowe i artystów awangardowych, zawsze poszukując w nich tej samej prawdy: siły osobowości.
Plakaty, które stały się historią
Integralną częścią wystawy był zbiór plakatów wystawowych Helmuta Newtona - unikalna kolekcja udostępniona przez Fundację Helmuta Newtona w Berlinie. Wśród nich znalazły się afisze z Paryża, Wenecji, Mediolanu, Tokio, Hamburga, Londynu i Nowego Jorku, dokumentujące niezwykłą podróż artysty przez dekady i kontynenty.
Te plakaty, dziś już poszukiwane przez kolekcjonerów, same w sobie stały się ikonami. Pokazują, jak Newton potrafił przenosić swoje fotografie w przestrzeń publiczną, traktując je jako znaki rozpoznawcze kultury wizualnej końca XX wieku. Ich siła tkwiła nie tylko w zdjęciach, ale również w typografii - oszczędnej, wyważonej, często opartej na klasycznych bezszeryfowych krojach pisma, które podkreślały elegancję jego stylu. Litery nie konkurowały z fotografią, lecz stanowiły jej geometryczne i dyskretne przedłużenie. Dzięki temu plakaty te stały się czymś więcej niż nośnikiem informacji. Wystawa w Filharmonii pozwalała spojrzeć na nie nie tylko jako na materiały promocyjne, ale jako na autonomiczne dzieła, w których typografia grała równie ważną rolę jak fotografia - subtelnie, lecz zdecydowanie z nią współbrzmiała.
W przestrzeni dźwięku i światła
Galeria Poziom 4., znajdująca się w najwyższej kondygnacji Filharmonii w Szczecinie, okazała się idealnym miejscem dla tej ekspozycji. Architektura budynku autorstwa barcelońskiego studia projektowego Barozzi/Veiga, z jej geometryczną czystością i światłem rozpraszającym się po białych ścianach, w naturalny sposób podkreślała estetykę Newtona. Jego fotografie, pełne kontrastu, napięcia i dramaturgii, zyskały tu przestrzeń do oddechu, ale i do dialogu z muzyką, która w tym miejscu jest zawsze obecna. i to właśnie ta synergia obrazu i dźwięku była jednym z najmocniejszych doświadczeń wystawy.
Żywe dziedzictwo
Fundacja Helmuta Newtona, założona przez artystę w 2003 roku, kontynuuje jego ideę "żywego muzeum" - miejsca, w którym klasyka spotyka się z nowoczesnością, a dziedzictwo jest stale reinterpretowane. Ekspozycja w Szczecinie była częścią tej międzynarodowej misji - po wystawach w Houston, Paryżu, Mediolanie, Sztokholmie czy Amsterdamie przyszedł czas, by zdjęcia Newtona zabrzmiały w Polsce, właśnie w miejscu, gdzie muzyka jest codziennością.
Kurator dr Matthias Harder, który po pięciu latach powrócił do Polski z nową odsłoną kolekcji, podkreślał, że Filharmonia w Szczecinie nie była przypadkowym wyborem. "To przestrzeń, która łączy tradycję z nowoczesnością, sztukę dźwięku z obrazem. Właśnie w takim miejscu fotografie Newtona odzyskują pełnię znaczeń" - mówił podczas otwarcia wystawy.
Filharmonia w Szczecinie - przestrzeń spotkań sztuk
"HELMUT NEWTON. MUSIC & PORTRAITS" była kolejnym potwierdzeniem, że Filharmonia w Szczecinie to instytucja otwarta na dialog między dziedzinami sztuki. Wśród koncertów światowej klasy artystów pojawiają się tu wystawy, instalacje i projekty wizualne, które zapraszają do refleksji nad współczesnością. Przestrzeń, która zdobyła międzynarodowe uznanie za swoją architekturę, od ponad dekady jest także miejscem, w którym obraz i dźwięk dopełniają się wzajemnie, tworząc wspólne doświadczenie.
Wystawa Helmuta Newtona nie była więc tylko prezentacją wielkich nazwisk i doskonałych fotografii. Była opowieścią o tym, że sztuka, niezależnie od formy, ma tę samą siłę - potrafi wzruszać, prowokować, zachwycać i przypominać, że za każdym dźwiękiem i każdym obrazem stoi człowiek.