To była prawdziwa masakra
Somalijscy rebelianci podpalali opony - czarny dym był znakiem, który przywołał do miejsca operacji setki bojowników. Amerykańscy żołnierze byli ostrzeliwani ze wszystkich stron.
Jeden z rebeliantów uszkodził za pomocą granatnika helikopter. Maszyna spadła kilka ulic od głównego miejsca akcji. Na pomoc rannym wysłano śmigłowce i przekierowano oddział Rangersów. Wkrótce zestrzelono drugiego Black Hawka pilotowanego przez Michaela Duranta. Akcja aresztowania zamieniła się w misję ratunkową.
Na zdjęciu: Somalijczycy zgromadzeni wokół szczątków amerykańskiego helikoptera.