Helikopter w ogniu
Kraj wiecznej wojny
To była prawdziwa masakra
Ta akcja miała trwać 30 minut. Amerykańscy komandosi chcieli aresztować dwóch bliskich współpracowników somalijskiego "pana wojny", Mohameda Faraha Aidida i pod ochroną oddziałów Rangersów wrócić bezpiecznie do bazy. Stało się jednak inaczej.
Operacja w Mogadiszu 3 października 1993 roku zmieniła się w kilkunastogodzinną bitwę, w której zginęło 19 żołnierzy USA, jeden malezyjski oraz około tysiąca Somalijczyków.
Bitwa w stolicy Somalii zmieniła także politykę zagraniczną USA i wpłynęła na dalsze działania ONZ, bo po kryzysie somalijskim obawiano się kolejnych aktywnych operacji pokojowych.
Na zdjęciu: płonący samochód amerykańskiego wojska, Mogadiszu 1993 rok.
Głód i śmierć
W styczniu 1991 roku somalijscy rebelianci obalili dyktatora Saida Barre, który od ponad 20 lat rządził krajem. Dla Somalii rozpoczął się jednak jeszcze gorszy okres. Klany, do tej pory zjednoczone przeciw dyktatorowi, zaczęły występować przeciwko sobie. Do największych formacji należał Kongres Zjednoczenia Somalii Mohameda Alego Mahdiego oraz zwolennicy generała Mohameda Aidida.
Somalia stała się po raz wtóry sceną walk, a w kraju zapanował głód. W szczytowym momencie z głodu umierało każdego dnia 200 osób. W wyniku starć i niedożywienia śmierć poniosło w sumie około 300 tysięcy ludzi.
Głód i śmierć
Ludzie gen. Aidida przejmowali dostawy żywności dla głodujących, by rozdzielić ją między własnych bojowników. Rada bezpieczeństwa ONZ zdecydowała o wysłaniu do Somalii międzynarodowych sił bezpieczeństwa, składających się głównie z amerykańskich żołnierzy. Pierwszy korpus ONZ wylądował w Somalii 7 grudnia 1992 roku.
Na zdjęciu, Amerykanie pilnują dostaw pomocowych, grudzień 1992 rok.
Głód i śmierć
Pod patronatem ONZ doszło na początku 1993 roku do spotkania kilkunastu przywódców zwalczających się klanów. Spokój w Somalii nie trwał jednak długo. Aidid nie chciał negocjować a rządzić.
Na zdjęciu francuski żołnierz w Somalii, grudzień 1992 roku.
Lato walk
5 czerwca 1993 roku rebelianci gen. Aidida zaatakowali koszary, w których stacjonowali żołnierze ONZ. Zginęło 23 pakistańskich wojskowych.
Na zdjęciu: kobiety niosą mężczyznę rannego w walkach między pakistańskimi siłami ONZ a rebeliantami, czerwiec 1993 rok.
Pomoc czy okupacja?
ONZ wystawiła za gen. Mohamedem Aididem list gończy i wyznaczyła za jego schwytanie nagrodę 25 tysięcy dolarów. Zwolennicy generała uznali to obrazę. Aidid wykorzystywał także propagandę wmawiając Somalijczykom, że Amerykanie przyjechali, by ich chrystianizować, a kto nie będzie chciał zmienić wiary zostanie zabity.
W starciach między rebeliantami a wojskami ONZ ginęło coraz więcej cywilów. Siły międzynarodowe zaczęły być postrzegane jako okupant.
Na zdjęciu: zwolennicy Aidida.
Lato walk
Mark Bowden, dziennikarz, który opisze później najtragiczniejszą bitwę somalijskiego konfliktu, tak wspomina swoją wizytę w tym afrykańskim kraju: wszystko było zniszczone, budynki były uszkodzone lub całkowicie zmiecione w proch, jakby przeszedł po nich olbrzym - opowiada.
- Niczym nadzwyczajnym był widok 10-latka z bronią, każdy w Somalii nosił broń - dodaje. Mogadiszu było miejscem handlu bronią i narkotykami, którymi też często płacono klanowym milicjom.
Lato walk
W sierpniu 1993 roku podczas wybuchu miny pułapki zginęło czterech amerykańskich żołnierzy. Prezydent Bill Clinton zdecydował się wysłać do Somalii grupę komandosów, którzy nie mieli już pomagać w misji humanitarnej, a ścigać przywódcę rebeliantów.
Na zdjęciu: zwolennicy Aidida.
To była prawdziwa masakra
3 października 1993 roku Amerykanie dowiedzieli się, że dwóch bliskich doradców gen. Aidida znajduje się w centrum Mogadiszu. Było południe, gdy rozpoczęto akcję, która miała doprowadzić do ich schwytania.
W pobliżu budynku, gdzie byli współpracownicy przywódcy rebeliantów, nadleciały helikoptery Little Bird, z których wysiedli komandosi specjalnej jednostki Delta Force. To oni mieli aresztować doradców Aidida.
Akcję miały zabezpieczać oddziały Rangersów. Żołnierze znajdowali się jeszcze w helikopterach Black Hawk, gdy rozpoczął się ostrzał. Wówczas doszło do pierwszej tragedii, podczas desantu z helikoptera wypadł jeden żołnierz, Todd Blackburn. Dowództwo zarządziło ewakuację rannego Rangersa. Trzy samochody Humvee miały przewieźć Blackburna do bazy, ale nie udało im się to bez ofiar. Podczas ewakuacji zginął pierwszy żołnierz.
To była prawdziwa masakra
Somalijscy rebelianci podpalali opony - czarny dym był znakiem, który przywołał do miejsca operacji setki bojowników. Amerykańscy żołnierze byli ostrzeliwani ze wszystkich stron.
Jeden z rebeliantów uszkodził za pomocą granatnika helikopter. Maszyna spadła kilka ulic od głównego miejsca akcji. Na pomoc rannym wysłano śmigłowce i przekierowano oddział Rangersów. Wkrótce zestrzelono drugiego Black Hawka pilotowanego przez Michaela Duranta. Akcja aresztowania zamieniła się w misję ratunkową.
Na zdjęciu: Somalijczycy zgromadzeni wokół szczątków amerykańskiego helikoptera.
To była prawdziwa masakra
Na pomoc rannemu pilotowi ruszyli na ochotnika sierżanci Gary Gordon i Randy Shughart. Obaj zginęli w walce, chroniąc kolegę.
- Słyszałem krzyczący tłum, który biegł po mnie – wspomina Durant. – Ściągnęli mi buty, kamizelkę ochronną, nieśmiertelnik – opowiada.
Michael Durant dostał się do niewoli. Tymczasem w mieście nadal było uwięzionych około 100 amerykańskich żołnierzy, którzy próbowali przeżyć pod ostrzałem rebeliantów.
Na zdjęciu: zwolennicy Aidid niosą spodnie zabitego amerykańskiego żołnierza.
To była prawdziwa masakra
Międzynarodowe wsparcie składające się z czołgów i opancerzonych transporterów przybyło z pomocą dopiero o 2 w nocy. Akcja musiała być koordynowana w kilku językach, co ją dodatkowo spowalniało. Ci żołnierze, którym nie udało się wsiąść do pojazdów konwoju, biegli za nimi dwa km do stadionu zajmowanego przez pakistańskie wojska.
To była prawdziwa masakra
Podczas bitwy zginęło 20 żołnierzy, a ponad 80 zostało rannych. Po stronie somalijskiej zginęło około tysiąca ludzi, a trzy tysiące zostało rannych. W chaosie walk zabito wielu cywilów, w tym kobiety i dzieci. - Myślałem, że zabito wszystkich ludzi w Mogadiszu - wspomina noc bitwy lekarz ze stołecznego szpitala.
Pojmany pilot został zwolniony dopiero po 11 dniach.
Na zdjęciu: ewakuacja Michaela Duranta.
To była prawdziwa masakra
Świat obiegły zdjęcia, na których widać, jak somalijscy bojownicy ciągną po ulicach nagie ciało jednego z zabitych amerykańskich żołnierzy.
Te obrazy wywołały szok w USA i zmusiły Billa Clintona do zmiany polityki zagranicznej. 31 marca 1994 roku Amerykanie wycofali się z Somalii.
Kraj wiecznej wojny
24 marca 1994 roku Mohamed Ali Mahdi i Mohamed Farah Aidid podpisali porozumienie pokojowe. Gen. Aidid zginął podczas ulicznej strzelaniny dwa lata później.
Na zdjęciu: generał Aidid.
Kraj wiecznej wojny
- Operacja w Somalii jest postrzegana jako porażka, ze względu na poniesione tam straty. Uratowano jednak tysiące Somalijczyków, którym groziła śmierć głodowa i w tym sensie była częściowym sukcesem – ocenia ekspert stosunków międzynarodowych z UW, dr Wiesław Lizak.
- Na początku lat 90. bardzo aktywnie podchodzono do kryzysów na świecie i z dużą nadzieją powoływano do życia kolejne misje pokojowe. Po doświadczeniach somalijskim i w byłej Jugosławii powrócono do epoki zimnej wojny, w tym znaczeniu, że rezygnowano z operacji wymuszania pokoju, które przynosiły więcej szkody niż pożytku - dodaje ekspert.
Na zdjęciu: Michael Durant i Bill Clinton w 1995 roku.
Mogadiszu dziś
16 lat po bitwie w Mogadiszu Somalia pozostaje państwem upadłym, rozdartym walkami między zwaśnionymi klanami. Na ulicach stolicy kraju, uważanej za jedeno z najniebezpieczniejszych miast na świecie, ludzkie życie nie ma wielkiej wartości.
Na zdjęciu: bojownicy Partii Islamskiej w stolicy Somalii, październik 2009.
Przy pisaniu opisów galerii korzystano z "Leksykonu historii XX wieku" pod redakcją B. Bankowicz, M. Bankowicz i A. Dudka, filmu dokumentalnego Davida Keane'a w oryginalnym tytule "The True Story of Blackhawk Down" oraz Wikipedii. Wydarzenia bitwy w Mogadiszu w 1993 roku stały się również tematem filmu Ridleya Scotta "Helikopter w ogniu".