Hans M. kupował chłopców z Polski do agencji dla gejów. Niemcy odmówili jego ekstradycji
Hans M. nie stanie przed polskim sądem. Powód? Uraz psychiczny, którego doznał podczas pobytu w polskim areszcie. Gdyby znów trafił w Polsce za kraty, mógłby popełnić samobójstwo - twierdzi lekarz, który oceniał jego stan zdrowia.
Kim jest Hans M.? Zdaniem śledczych z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu to mózg gangu zajmującego się handlem ludźmi. Mężczyzna "sprowadzał" z Polski młodych mężczyzn i chłopców do agencji towarzyskiej dla gejów w Essen. Śledztwo w tej sprawie toczy się od 10 lat - przypomina polskatimes.pl.
W 2008 roku mężczyzna został wydany Polsce na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Po kilku miesiącach w areszcie wypuszczono go za kaucją. Hans M. wrócił do Niemiec i do swojego intratnego seksbiznesu.
Śledztwo w sprawie Hansa M. dwukrotnie zawieszano. Powodem była choroba jednego ze współpracowników mężczyzny oraz chęć odnalezienia wszystkich pokrzywdzonych.
Sprawa handlu ludźmi ciagle była jednak prowadzona przez wrocławską prokuraturę. W Polsce łapano i stawiano przed sądem kolejnych współpracowników mężczyzny. W końcu za Hansem M. po raz kolejny wysłano list gończy i zażądano od władz niemieckich jego ekstradycji do Polski.
Mężczyzna trafił do aresztu ekstradycyjnego latem ubiegłego roku. Po kilku miesiącach zwolniono go jednak. W kwietniu tego roku strona niemiecka poinformowała polską prokuraturę, że ekstradycji nie będzie.
Zobacz także: Tak piłkarze Meksyku przygotowują się do mundialu. Imprezują z prostytutkam
Co dalej? Strona niemiecka ma rozważyć przejęcie z Polski ścigania Hansa M. Wrocławska prokuratura przekazałaby materiały swojego śledztwa do Niemiec i tam mężczyzna mógłby stanąć przed sądem - informuje polskatimes.pl
Źródło: polskatimes.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl