"Hamlet Domański. Źle to znosi" W KO "współczucie" i zniecierpliwienie wobec ministra finansów
Donald Tusk podczas wtorkowego posiedzenia rządu za zamkniętymi drzwiami stwierdził, że niezależnie od decyzji ministra finansów ws. pieniędzy dla PiS, ma do niego zaufanie – ustaliła WP. Nieoficjalnie politycy KO przyznają, że Andrzej Domański "szuka najlepszego rozwiązania", ale "źle znosi sytuację", "jest rozdygotany" i "wciąż nie jest politykiem, a bardziej technokratą". W środę podjął pierwszą decyzją ws. PKW.
Oficjalnie w rządzie nikt nie informuje, kiedy dokładnie zapadnie decyzja ws. pieniędzy dla PiS. Według oficjalnych i nieoficjalnych zapowiedzi, będzie to "niedługo". - Myślę, że wkrótce minister finansów poinformuje o swojej decyzji. Kwestia godzin czy dni – mówił w środę WP szef Kancelarii Premiera Jan Grabiec.
Sam Andrzej Domański, wchodząc w środę na posiedzenie Sejmu, w odpowiedzi na liczne pytania dziennikarzy przekazał tylko, że pracuje nad stanowiskiem. Kilkadziesiąt minut później szybko opuścił gmach przy Wiejskiej bez odpowiedzi.
Ostatecznie pierwsza z decyzji zapadła w środę popołudniu. Minister finansów Andrzej Domański zwrócił się do Państwowej Komisji Wyborczej o wykładnię uchwały z 30 grudnia, dotyczącej sprawozdania finansowego komitetu PiS.
Jak się dowiadujemy, we wtorek podczas posiedzenia rządu za zamkniętymi drzwiami do sprawy odniósł się Donald Tusk, co potwierdziło nam trzech ministrów. - Premier powiedział, że niezależnie od tego, jaka będzie decyzja, ma zaufanie do ministra finansów – mówi WP jeden z ministrów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS czeka na decyzję Domańskiego. Poseł PiS: współczuję mu
Potwierdziliśmy to u dwóch innych członków rządu. Według naszych rozmówców, "Donald Tusk dodał też, że decyzja Andrzeja Domańskiego musi być podjęta przede wszystkim w oparciu o analizy prawne, a nie polityczne". Ministrowie oceniają, że dla nich takie słowa to sygnał, że pełna odpowiedzialność ciąży na Andrzeju Domańskim i jednocześnie przypominają, że szef rządu wyraził swoje zdanie na temat ruchu PKW. "Pieniędzy nie ma i nie będzie. Na moje oko tyle wynika z uchwały PKW" – napisał w serwisie X.
Koledzy "współczują" Domańskiemu
Według ustaleń WP, ministerstwo finansów zamówiło analizy prawne, by pomóc Andrzejowi Domańskiemu w podjęciu decyzji. Politycy KO w nieoficjalnych rozmowach najczęściej przyznają, że "współczują" ministrowi sytuacji, bo jeżeli PiS kiedykolwiek wróci do władzy, to z pewnością będzie walczyło, by Domański usłyszał zarzuty. Wprost sugerował to w środę Jarosław Kaczyński, podkreślając, że Andrzej Domański "oczywiście powinien wypłacić subwencję dla PiS, a jeżeli tego nie zrobi, (…) to będzie musiał ponieść tego konsekwencje" – stwierdził prezes PiS.
– Na wielu z nas takie straszenie nie robi żadnego wrażenia, ale widać, że Andrzej Domański wciąż bardziej jest technokratą niż pełnokrwistym politykiem, więc to nie jest dla niego komfortowa sytuacja – przyznaje jeden z członków rządu.
- Andrzej słabo znosi tę sytuację. Widać, że jest rozdygotany. On nie jest politykiem, przynajmniej na razie nie był. Choć być może ta sytuacja go zmieni. Politycy, którzy co chwilę słyszą "będziesz siedział", mają inną wytrzymałość – dodaje nasz rozmówca. Według niego niektórzy politycy wykorzystaliby taką sytuację do zbudowania kapitału politycznego w sytuacji, kiedy elektorat KO oczekuje twardej postawy wobec nadużyć PiS w kampanii. Inny rozmówca z rządu zwraca uwagę na zdjęcie z posiedzenia rządu opublikowane przez Centrum Informacyjne. – Ono chyba całkiem dobrze odzwierciedla jego stan, chociaż to może tylko takie ujęcie – mówi nasze źródło.
– On na razie unika konfrontacji. Schował się za analizami i choć zbudował rozpoznawalność, to ona jest miałka. Zaczyna być Hamletem Domańskim – twierdzi nasz rozmówca. – Andrzej wciąż bardziej zachowuje się jak ekspert. W przedwyborczych dyskusjach często merytorycznie pytał, "skąd weźmiecie na to pieniądze", kiedy ktoś przychodził z propozycjami. I teraz dalej w tym stylu analizuje, ale teraz ma do czynienia z polityką – komentuje kolejny rozmówca z KO.
"Problem z bezpartyjnymi fachowcami"
Kolejni przedstawiciele KO również widzą w Domańskim przede wszystkim technokratę, eksperta, byłego szefa Instytutu Obywatelskiego - powiązanego z PO think tanku politycznego. - Jako posłowie ostatnio żartujemy między sobą, że największy problem mamy z bezpartyjnymi fachowcami. Wiem, jak to brzmi, bo to przecież ludzie PiS mówili, że niezależni eksperci nie chcą robić, jak oni chcą, a my to krytykowaliśmy. Jednak problem z uchwałą PKW mamy przecież za sprawą niezależnych ekspertów z rekomendacji KO. A kolejną decyzję ma podjąć minister finansów postrzegany jako ekspert – mówi parlamentarzysta KO.
Pośród części z nich pobrzmiewa zniecierpliwienie. – U schyłku rządów PiS sporo czasu spędzał w siedzibie partii przy Wiejskiej. Często miał dostęp do Donalda. Chodził z czwartego na piąte piętro do szefa, gdzie w wąskim gronie planowali kampanię. To Andrzej jest autorem wielu spośród 100 konkretów na 100 dni z rządów – wspomina parlamentarzysta PO.
- Przed kampanią wyborczą Andrzej Domański nawet wśród wielu posłów nie był dobrze znany. Niektórzy żartowali, że to taki typ gościa, który nosi teczkę. Aż później widzieliśmy, jak w partii rośnie jego pozycja, że obraca się w orbicie szefa - dodaje. Inni rozmówcy wspominają, że zauważyli go pierwszy raz w kampanii, kiedy liczne billboardy z jego podobizną pojawiły się kampanii, w tym na miejskich autobusach w Warszawie.
- Naprawdę mu nie zazdroszczę, ale koniec końców to gość, który – sądząc po oświadczeniu majątkowym – ma odłożone spore pieniądze, nie ma więc presji finansowej podejmowania decyzji. Mimo to trudno mi sobie wyobrazić, że postąpiłby wbrew wpisowi Donalda Tuska – mówi nam jeden z naszych rozmówców. - Nie wyobrażam sobie przyznania PiS-owi pieniędzy. Politycznie to podważyłoby sens zmian po wyborach, tego, że bezkarnie nie można wyciągać środków na kampanię. Według mnie decyzja może być tylko jedna, pytanie, jak zostanie uzasadniona - dodaje inny parlamentarzysta.
"Odpowiedzialność w każdym przypadku"
Politycy PiS zarzucają Andrzejowi Domańskiemu niedopełnienie obowiązków, czyli tzw. przestępstwo urzędnicze. Kolejni przedstawiciele partii Jarosława Kaczyńskiego powtarzają, że brak wypłaty środków zostanie kiedyś przez nich rozliczony.
Zdaniem Krzysztofa Bosaka, po uchwale PKW i decyzji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, pieniądze PiS-owi powinny zostać wypłacone. Niezależnie od ewentualnych nadużyć z kampanii parlamentarnej, bo jak twierdzi - winni nadużyć powinni być rozliczeni przez prokuraturę i sądy. - Uważam, że minister powinien zachować się z zasadami normalnie pojętej praworządności, czyli wypłacić te pieniądze PiS-owi zgodnie z interpretacją większości zwykłych prawników, a nie tych ideologicznie zmotywowanych. Czyli PKW podjęła uchwałę, Sąd Najwyższy sprawę rozstrzygnął i musi pieniądze wypłacić – twierdzi wicemarszałek Sejmu.
Krzysztof Bosak twierdzi też, że brak wypłaty dla PiS może "nabijać punkty wyborcze PiS-owi". - Ta awantura może ich kosztować wybory prezydenckie. To dobrze, bo nie jestem zwolennikiem, by Rafał Trzaskowski je wygrał. Opinia publiczna ma tendencję do solidaryzowania się z kimś, kogo postrzega jako ofiarę. Uważam, że część wyborców niezdecydowanych może się przez to solidaryzować z PiS-em – komentuje w rozmowie z WP.
Szef Kancelarii Premiera Jan Grabiec pytany w Sejmie m.in. o ewentualne obawy Andrzeja Domańskiego o odpowiedzialność karną za swoją decyzję podkreślił, że każdy z ministrów i urzędników ponosi odpowiedzialność za podejmowane decyzje.
- Na każdym urzędniku ciąży odpowiedzialność karna. Zarówno za wypłacenie pieniędzy bez podstawy prawnej, jak i za niewypłacenie. Chodzi o to, żeby decyzja była zgodna z prawem. Jestem spokojny i przekonany, że taka będzie decyzja ministra Domańskiego i będzie kierowała się wyłącznie przepisami prawa – podkreślił Grabiec.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski