Gwiezdne wybuchy wspomogły ewolucję na Ziemi
Organizmy na Ziemi rozkwitały, gdy Słońce i jego planety odwiedziły regiony Drogi Mlecznej, gdzie najczęściej zdarzają się wybuchy gwiazd supernowych. Do takiego wniosku doszedł prof. Henrik Svensmark z Politechniki Danii na podstawie badań ostatnich 500 mln lat historii Ziemi i Drogi Mlecznej - informuje "Rzeczpospolita". Wyniki badań opublikowano w magazynie "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society".
Prof. Svensmark twierdzi w artykule, że "biosfera wydaje się odbiciem tego, co się dzieje na niebie. Ewolucja życia odzwierciedla ewolucję galaktyki".
Analiza przeprowadzona przez naukowca dotyczy ostatniego pół miliarda lat. Jednak ten "życiodajny" wpływ promieniowania musiał mieć miejsce znacznie wcześniej - ok. 4 mld lat temu, kiedy pojawiły się pierwsze żywe organizmy.
Kiedy najbardziej masywne gwiazdy wyczerpują dostępne paliwo, eksplodują jako supernowe. Pozostałością tych dramatycznych wydarzeń jest ogromna ilość naładowanych cząstek zwanych galaktycznymi promieniami kosmicznymi (GCR). Jeżeli supernowa wybucha wystarczająco blisko Układu Słonecznego, strumienie promieni mają bezpośredni wpływ na atmosferę Ziemi.
Svensmark skupił się na supernowych w naszej Galaktyce, a dokładnie sytuacje, kiedy Słońce przechodziło przez ramiona spiralne Drogi Mlecznej, napotykając nowo tworzące się gromady gwiazd wśród których były takie, które mają wystarczającą masę, by eksplodować.
Porównując chronologię eksplozji z zapisem geologicznym, Svensmark doszedł do wniosku, że zwroty w historii życia w ciągu ostatnich 500 milionów lat można wiązać z wpływem supernowych.
Zdaniem naukowca supernowych było więcej, kiedy różnorodność gatunków roślin i zwierząt była najwyższa. Z kolei kiedy ilość wybuchów stosunkowo blisko Układu Słonecznego spadała, część gatunków wymierała.