"Gwarancje Brytyjskie 2012" o kant...stołu potłuc
Prezes Kaczyński oświadczył, że podczas wypadu do Londynu załatwił z Davidem Cameronem wszystko co dotyczy udziału Polski w unijnej perspektywie finansowej na lata 2014-2020. Wielka Brytania będzie stała za nami w żądaniu, by oszczędności nas nie dotyczyły, bośmy niebogaci. I by Polsce wyrównano dopłaty dla rolnictwa do poziomu krajów bogatej Unii. Słowem, dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu, mamy za sobą ważny kraj w dążeniu do uzyskania prawie 500 mld złotych. Wedle Prezesa, a teraz jak twierdzi i premiera Camerona, należą się nam one bez "żadnej łaski".
Już wcześniej PiS, w swym przedstawieniu, partia merytoryczna, tylko o dobrze Ojczyzny myśląca, zadeklarował, że odsuwa obalenie rządu Tuska i zastąpienie go premierem technicznym. Chce, stabilizując kraj, pomóc rządowi w negocjacjach o kasę z Unii. A teraz jeszcze sukces z premierem Wielkiej Brytanii. Lecz, to też zostało podniesione, jeżeli premier Tusk i wicepremier Pawlak nie uzyskają w realnych negocjacjach, tego co przyznał nam David Cameron w słowach szefa PiS, to powinni podać rząd do dymisji, jako sprawcy katastrofy. No i oczywiste jest, że sukcesu PiS nie potrafią zagospodarować. Szczególnie premier, bo drży ze strachu przed Wielką Angelą i jej nożycami do cięć budżetowych "Deutschland, Deutschland uber alles".
A rolnictwo - wedle lamentu Janusza Wojciechowskiego, banity z PSL, a teraz w PiS-owskim przytułku - chyba zniknie i chłopi ustawią się w kolejkach do garkuchni. Tak cały ten zabieg, od wypadu Prezesa do Londynu, po szantażowe stawianie rządu przy ścianie "gwarancjami Camerona" jest wymyślony. Tylko osoba bezmiernie naiwna, lub zakochana w "Jarosławie Polskę zbaw" uwierzy, że to ręka wyciągnięta przez PiS do rządu w ramach solidarności i patriotyzmu. To arszenik w kiepskim opakowaniu.
Oczywiście byłoby inaczej, gdyby wyniki konsultacji z premierem Wielkiej Brytanii, tak jak je przedstawił Kaczyński, zakomunikował publicznie David Cameron. Gdyby powiedział; tak, żadnych oszczędności na biednych krajach w tym na Polsce i koniecznie podnieść dopłaty bezpośrednie dla polskiego rolnictwa. Nie słychać, by to oświadczył. A jakież byłyby powody milczenia z jego strony, skoro przerwała je druga strona, ujawniając prawdę? Dopóki takie potwierdzenie nie padnie, dopóty to co zostało powiedziane przez szefa PiS jest mniej warte, niż brytyjskie gwarancje w roku 1939. Wtedy ogłosili je Brytyjczycy, podpisali i nawet wypowiedzieli wojnę Niemcom. Teraz nie ma ani słowa.
Ale Jarosław Kaczyński stworzył okazję dla premiera Tuska, która może obrócić się przeciw niemu. Wbrew bzdurom i świadomym obelgom, którymi się premiera obrzuca, to zręczny polityk. I może, nie zwracając się do szefa rządu brytyjskiego publicznie, by nie stawiać go w kłopocie, zapytać na stronie: Ty naprawdę poprzesz nas w tym co podobno obiecałeś Kaczyńskiemu? No i zobaczy się co odpowie, czy poprze klub przyjaciół spójności i potwierdzi "brytyjskie gwarancje 2012" dla Polski? Jak potwierdzi - w co bardzo, bardzo wątpię - to wtedy przyklaśniemy Prezesowi. Serio i szczerze. A jak zaprzeczy, to będzie jeszcze gorzej, niż z tą bujdą Jarosława Kaczyńskiego, że Cameron pogratulował mu w roku 2010 nieprzyjęcia kondolencji od Putina po katastrofie smoleńskiej. Jak długo zaś z brytyjskiej strony w sprawie osiągnięć szefa PiS będzie panowała cisza, tak długo będzie można te "osiągnięcia" o kant...stołu tłuc.
Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski