10 zabitych, 100 rannych. "Ludzie są wściekli"
Prezydent Nikaragui Daniel Ortega twierdzi, że protestujących wspierają ugrupowania polityczne sprzeciwiające się jego rządowi i finansowane przez ekstremistyczne organizacje z USA. Nie podał ich nazw, ale zaznaczył, że ich celem jest "szerzenie terroru i sianie niepewności", a także "zniszczenie wizerunku Nikaragui" po "11 latach pokoju". Ortega doszedł do władzy w 2007 r. Po przemówieniu prezydenta, w stolicy setki młodych ludzi ponownie starły się z siłami bezpieczeństwa. Napięta sytuacja jest również w Granadzie. "Jestem zamknięta w hotelu. Nie mogę wyjść, bo na zewnątrz policja pałuje protestujących" - donosi dziennikarka WP.