10 zabitych, 100 rannych. "Ludzie są wściekli"
Tysiące emerytów, studentów i pracowników wyszło na ulice Nikaragui w proteście przeciwko zatwierdzonej w środę reformie systemu emerytalnego. Zwiększa ona składki na ubezpieczenia społeczne, jednocześnie obniżając emerytury. Najbardziej niebezpiecznie było w piątek. Doszło do starć z policją, niszczono budynki rządowe w stolicy - Managui i innych miastach. W Granadzie była dziennikarka WP, która relacjonowała: "Ludzie są wściekli".
10 zabitych, 100 rannych. "Ludzie są wściekli"
Po zmianach, pracownicy będą musieli wnieść do systemu ubezpieczeń społecznych NISS 7 proc. wynagrodzenia (obecnie 6,25 procent), a pracodawcy - 22,5 proc., a nie - jak dotąd - 19 proc. Władze przekonują, że zmiany są konieczne; reformie sprzeciwiają się przedstawiciele biznesu i eksperci. Twierdzą, że rząd dąży do uniknięcia bankructwa. Obawiają się też, że zmiany mogą przyczynić się do zwiększenia bezrobocia w kraju, zmniejszania konsumpcji i konkurencyjności oraz pogorszenia się klimatu biznesowego.
10 zabitych, 100 rannych. "Ludzie są wściekli"
Lobby sektora prywatnego COSEP oświadczyło, że nie zgodzi się na dialog, dopóki rząd nie położy kresu policyjnym represjom, nie wypuści z aresztów osób, które zostały zatrzymane podczas demonstracji i nie przywróci nieograniczonej wolności słowa. "Wzywamy rząd do natychmiastowego stworzenia tych warunków, aby uniknąć dalszego rozlewu krwi" - napisano w oświadczeniu. Jak donosi nasza dziennikarka, w Granadzie policja blokuje wsparcie dla protestujących. "Zabierają jedzenie i wodę, które ludzie przywożą. Mieszkańcy nazywają to kradzieżą" - relacjonuje.
10 zabitych, 100 rannych. "Ludzie są wściekli"
Prezydent Nikaragui Daniel Ortega twierdzi, że protestujących wspierają ugrupowania polityczne sprzeciwiające się jego rządowi i finansowane przez ekstremistyczne organizacje z USA. Nie podał ich nazw, ale zaznaczył, że ich celem jest "szerzenie terroru i sianie niepewności", a także "zniszczenie wizerunku Nikaragui" po "11 latach pokoju". Ortega doszedł do władzy w 2007 r. Po przemówieniu prezydenta, w stolicy setki młodych ludzi ponownie starły się z siłami bezpieczeństwa. Napięta sytuacja jest również w Granadzie. "Jestem zamknięta w hotelu. Nie mogę wyjść, bo na zewnątrz policja pałuje protestujących" - donosi dziennikarka WP.
10 zabitych, 100 rannych. "Ludzie są wściekli"
Jedną z ofiar zamieszek jest zastrzelony w sobotę nikaraguański kamerzysta Miguel Angel Gahona. Zginął w Bluefields na wschodzie kraju, gdy filmował starcia między demonstrantami a policją. W czwartek rząd uniemożliwił czterem kanałom telewizyjnym relacjonowanie demonstracji.