Gubernator Tokio: Francuzi nie potrafią liczyć
Nauczyciele języka francuskiego w
Japonii pozwali do sądu gubernatora japońskiej stolicy
Shintaro Ishiharę, domagając się od niego odszkodowania i
publicznych przeprosin za nazwanie francuskiego "upadłym językiem".
13.07.2005 10:15
21 powodów, z których wielu prowadzi szkoły językowe, uznało, że uwagi Ishihary były dla nich obraźliwe. Gubernator Tokio rezonował na temat języka Moliera w październiku zeszłego roku: Muszę powiedzieć, że nie jest niespodzianką, iż francuski jest zdyskwalifikowany jako język międzynarodowy, ponieważ w tym języku nie potrafią liczyć.
Te "wiekopomne" słowa padły przy okazji zabiegów o nowy uniwersytet w Tokio; Ishihara usiłował uzasadnić, że nie ma sensu angażować się w naukę francuskiego.
Każdy z powodów żąda pisemnych przeprosin i 500 tysięcy jenów (4,5 tys. USD). Ishihara, znany od dawna z nacjonalistycznych poglądów, wielokrotnie wypowiadał się obraźliwie o Chinach, Chińczykach i Koreańczykach mieszkających w Japonii, o starszych paniach.
Francuski ma niewątpliwie swą specyfikę, także w odniesieniu do liczb. Ale i po japońsku liczy się - zdaniem cudzoziemców - dość dziwnie, np. używając odmiennych słów do liczenia zwierząt, książek, czy czegoś, co jest długie i cienkie. Ale nauczycielom francuskiego nie przyszło do głowy nazywać japoński "upadłym językiem".