Grzybobranie zimą? "Myślałem, że to żarty"
Grzyby zimą? Okazuje się, że tak. W jednym z lasów w woj. mazowieckim 4-letnia dziewczynka znalazła idealną na grzybową zupę gąskę zielonkę. I to nie jedną. Wiele wskazuje na to, że zimowe grzybobranie już niedługo może stać się standardem w polskich lasach.
Jak się okazuje, zimowe spacery po lesie to nie tylko sposób na przyjemny odpoczynek. Można znaleźć między drzewami jadalne grzyby. I to nie tylko takie, które są typowe dla okresu zimowego, czyli boczniaka czy płomiennicę zimową. Radosław Mata wraz z 4-letnią córką Jagodą wybrał się na spacer do lasu pod Okuniewem, gdzie trafił na gąski zielonki - gatunek, który teoretycznie występuje do końca listopada.
- Poszliśmy na rodzinny spacer po lesie pod Okuniewem. Nagle moja córeczka Jagódka krzyczy: "Tato, zobacz, grzybek!". Na początku myślałem, że robi sobie żarty, bo uważam się za całkiem niezłego grzybiarza. Patrzę i faktycznie, jest! Znalazła gąskę zieloną - powiedział w rozmowie z Wirtuanlną Polską Radosław Mata, tata czteroletniej Jagody, która jako pierwsza zauważyła grzyba. - Później znaleźliśmy jeszcze dwie inne gąski, a byliśmy w lesie tylko godzinę. Nigdy bym się nie spodziewał, że o tej porze roku można znaleźć jeszcze grzyby - dodał.
Grzyby w styczniu? Tak, ale tylko w "sprzyjających warunkach"
- Gąska zielonka to typowy grzyb jesienny, który nawet lubi lekkie przymrozki. Jeżeli nie ma obfitych śniegów czy wielkich mrozów, to grzybnia mogła przetrwać i zaowocować - tłumaczył dla WP fenomen zimowych gąsek Justyn Kołek, grzybiarz i grzyboznawca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapomniana córka Władysława Jagiełły. To ona miała rządzić Polską
Zdaniem grzyboznawcy takie sytuacje jeszcze kilkanaście lat temu byłyby czymś mocno zaskakującym. Dziś zdarzają się one coraz częściej. Co więcej, z każdym rokiem będzie takich przypadków tylko więcej. Wszystkiemu winne jest ocieplenie klimatu. Wspomina, że jeszcze w latach 60-tych na pierwsze grzyby, takie jak borowiki, wychodziło się najwcześniej pod koniec czerwca, natomiast obecnie te same gatunki grzybów znajduje się już na przełomie kwietnia i maja. Podobnie przesunęła się granica, która kończy sezon grzybowy. Tym sposobem, jeśli w przyrodzie wystąpią "sprzyjające warunki", może dojść do takiej sytuacji, jaka spotkała 4-letnią Jagódkę i jej tatę.
- To jest spowodowane ociepleniem klimatu - tłumaczy Kołek. - Sprawia ono, że sprzyjające warunki do tworzenia nowych grzybni przez zarodniki pojawiają się nie tylko jesienią. A najważniejsze dla grzybni są wilgoć i ciepło, ale nie przesadne. Grzybnia jesienna nawet w czasie przymrozków wydaje owoce, bo wchodzi w wegetacje dopiero w temperaturze czterech stopni na plusie. Należy zaznaczyć, że znajduje się ona pod ziemią, pod poduszką cieplną liści, przez co delikatne mrozy występujące przez kilka dni nic jej nie zrobią - tłumaczy, dodając, że wystarczy około dwóch tygodni "sprzyjających warunków", by taka grzybnia mogła zaowocować nawet w styczniu.