Grzybobranie zimą? "Myślałem, że to żarty"

Grzyby zimą? Okazuje się, że tak. W jednym z lasów w woj. mazowieckim 4-letnia dziewczynka znalazła idealną na grzybową zupę gąskę zielonkę. I to nie jedną. Wiele wskazuje na to, że zimowe grzybobranie już niedługo może stać się standardem w polskich lasach.

Gąska zielona znaleziona w styczniu przez 4-letnią Jagodę
Gąska zielona znaleziona w styczniu przez 4-letnią Jagodę
Źródło zdjęć: © Radosław Mata
Monika Mikołajewicz

Jak się okazuje, zimowe spacery po lesie to nie tylko sposób na przyjemny odpoczynek. Można znaleźć między drzewami jadalne grzyby. I to nie tylko takie, które są typowe dla okresu zimowego, czyli boczniaka czy płomiennicę zimową. Radosław Mata wraz z 4-letnią córką Jagodą wybrał się na spacer do lasu pod Okuniewem, gdzie trafił na gąski zielonki - gatunek, który teoretycznie występuje do końca listopada.

- Poszliśmy na rodzinny spacer po lesie pod Okuniewem. Nagle moja córeczka Jagódka krzyczy: "Tato, zobacz, grzybek!". Na początku myślałem, że robi sobie żarty, bo uważam się za całkiem niezłego grzybiarza. Patrzę i faktycznie, jest! Znalazła gąskę zieloną - powiedział w rozmowie z Wirtuanlną Polską Radosław Mata, tata czteroletniej Jagody, która jako pierwsza zauważyła grzyba. - Później znaleźliśmy jeszcze dwie inne gąski, a byliśmy w lesie tylko godzinę. Nigdy bym się nie spodziewał, że o tej porze roku można znaleźć jeszcze grzyby - dodał.

  • Gąski zielone znalezione w styczniu w lesie pod Warszawą
  • Gąski zielone znalezione w styczniu w lesie pod Warszawą
  • Gąski zielone znalezione w styczniu w lesie pod Warszawą
  • Gąski zielone znalezione w styczniu w lesie pod Warszawą
  • Gąski zielone znalezione w styczniu w lesie pod Warszawą
  • Gąski zielone znalezione w styczniu w lesie pod Warszawą
[1/6] Gąski zielone znalezione w styczniu w lesie pod WarszawąŹródło zdjęć: © Radosław Mata

Grzyby w styczniu? Tak, ale tylko w "sprzyjających warunkach"

- Gąska zielonka to typowy grzyb jesienny, który nawet lubi lekkie przymrozki. Jeżeli nie ma obfitych śniegów czy wielkich mrozów, to grzybnia mogła przetrwać i zaowocować - tłumaczył dla WP fenomen zimowych gąsek Justyn Kołek, grzybiarz i grzyboznawca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zdaniem grzyboznawcy takie sytuacje jeszcze kilkanaście lat temu byłyby czymś mocno zaskakującym. Dziś zdarzają się one coraz częściej. Co więcej, z każdym rokiem będzie takich przypadków tylko więcej. Wszystkiemu winne jest ocieplenie klimatu. Wspomina, że jeszcze w latach 60-tych na pierwsze grzyby, takie jak borowiki, wychodziło się najwcześniej pod koniec czerwca, natomiast obecnie te same gatunki grzybów znajduje się już na przełomie kwietnia i maja. Podobnie przesunęła się granica, która kończy sezon grzybowy. Tym sposobem, jeśli w przyrodzie wystąpią "sprzyjające warunki", może dojść do takiej sytuacji, jaka spotkała 4-letnią Jagódkę i jej tatę.

- To jest spowodowane ociepleniem klimatu - tłumaczy Kołek. - Sprawia ono, że sprzyjające warunki do tworzenia nowych grzybni przez zarodniki pojawiają się nie tylko jesienią. A najważniejsze dla grzybni są wilgoć i ciepło, ale nie przesadne. Grzybnia jesienna nawet w czasie przymrozków wydaje owoce, bo wchodzi w wegetacje dopiero w temperaturze czterech stopni na plusie. Należy zaznaczyć, że znajduje się ona pod ziemią, pod poduszką cieplną liści, przez co delikatne mrozy występujące przez kilka dni nic jej nie zrobią - tłumaczy, dodając, że wystarczy około dwóch tygodni "sprzyjających warunków", by taka grzybnia mogła zaowocować nawet w styczniu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)