Grzybobranie zakończyło się płukaniem żołądka
40-letni grzybiarz z Łodzi postanowił sprawdzić, czy smak kani różni się od smaku muchomora sromotnikowego. Nieodpowiedzialny eksperyment skończył się dla niego w szpitalu.
Każdy grzybiarz wie, że kania jest niezwykle podobna do jednego najgroźniejszych dla zdrowia grzybów - muchomora sromotnikowego. To podobieństwo było prawdopodobnie przyczyną pojawienia się w głowie grzybiarza z Łodzi pomysłu sprawdzenia, czy między tymi grzybami zachodzi różnica w smaku.
Grzybobranie z finałem w szpitalu
Po spożyciu fragmentu trzonu grzyba bardzo szybko pojawiły się nieprzyjemne konsekwencje. Mężczyzna zaczął wymiotować i dostał biegunki. 40-latek zgłosił do szpitala, gdzie wykonano mu płukanie żołądka.
Na szczęście grzybiarz popełnił błąd. Grzyb, którego zjadł nie był muchomorem sromotnikowym, którego spożycie kończy się zazwyczaj śmiercią. Mężczyzna zjadł kawałek muchomora plamistego, również podobnego do kani, ale nieco mniej trującego niż sromotniki.
Grzybobranie zawsze niesie ryzyko
Do szpitali w całej Polsce na przełomie lata i jesieni trafiają zatruci grzybiarze. Są to najczęściej osoby, które są przekonane, że znają się na grzybach i pomyłka im nie grozi. Specjaliści i lekarze doradzają, by w przypadku wątpliwości, po prostu nie zrywać grzybów.
W polskich lasach jest wiele gatunków grzybów trujących, które do złudzenia przypominają te jadalne. Dlatego idąc na grzyby warto wyposażyć się w kieszonkowy atlas grzybów i bacznie przyglądać się wszystkim zbieranym przedstawicielom runa leśnego.
Źródło: Express Ilustrowany