Grzegorz Schetyna zdecydował, jakie ma stanowisko ws. uchodźców. I wypowiada je coraz ostrzej
Lider PO grozi ministrowi spraw wewnętrznych koniecznością stawienia się przed Trybunałem Stanu, a nawet "poważniejszymi konsekwencjami". To reakcja na wypowiedzi Mariusza Błaszczaka, który stwierdził, że lepiej jest już płacić kary, niż przyjmować w Polsce uchodźców.
17.05.2017 | aktual.: 30.03.2022 11:19
- Jeśli minister spraw wewnętrznych mówi dziś, że lepiej jest płacić kary z publicznych pieniędzy za nieprzyjmowanie uchodźców, niż relokować kilkadziesiąt kobiet i dzieci, to takie słowa są absurdalne - powiedział szef PO. Schetyna podkreślił, że za słowa Mariusza Błaszczaka "grozi nie tylko Trybunał Stanu, ale poważniejsze konsekwencje". - I mówię z pełną odpowiedzialnością - dodał.
Schetyna jednak chce uchodźców w Polsce
Schetyna przypomniał że "kwestie relokacji liczby uchodźców zostały podjęte w 2015 r. przez poprzedni rząd, a niedotrzymanie zobowiązań w tej sprawie jest działaniem na szkodę Polski".
- Jeśli Polska dziś obraża się na decyzję Rady Europejskiej sprzed dwóch lat, jeśli nie podejmuje rozmowy, to znaczy, że takimi wypowiedziami politycy PiS wypisują Polskę z projektu Unii Europejskiej. Bo takie będą konsekwencje dalekosiężne takiej polityki - ocenił.
Jak powiedział, "nieodpowiedzialne wypowiedzi polityków PiS, ministrów i premier rządu PiS będą wpływać (...) na politykę spójności, na fundusze europejskiej, jakie mają trafić do Polski".
"To plan Jarosława Kaczyńskiego"
- Bardzo wyraźnie i bardzo wprost mówię, że taka polityka to jest polityka odejścia od stołu i odwrócenia się tyłem do Europy. To jest realizacja planu Jarosława Kaczyńskiego - odwrotu od Unii Europejskiej, opuszczenia jej struktur, bolesna i nieakceptowalna przez Polaków i nie możemy się z nią zgodzić - dodał Schetyna.
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak, pytany o możliwe konsekwencje naszej odmowy wobec wezwania KE do podejmowania uchodźców, stwierdził, że ich przyjęcie "z całą pewnością byłoby gorsze".
- Pamiętajmy o tym, co wydarzyło się na zachodzie Europy. Pamiętajmy o zamachach terrorystycznych, w zasadzie w większych państwach Unii Europejskiej są one, niestety, faktem - powiedział. - Pamiętajmy, że zaczynali właśnie od stosunkowo nielicznych społeczności muzułmańskich, które teraz są bardzo liczne - dodał Błaszczak.
Błaszczak się "kompromituje"
W środę Schetyna zaznaczył, że powołany w listopadzie 2007 r. rząd PO-PSL musiał wprowadzić i uszanować ustalenia szczytu klimatycznego Rady Europejskiej z 9 marca 2007 r. z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jak dodał, "te ustalenia były szkodliwe dla polskiego przemysłu i polskiej gospodarki".
- Ale my, powołując rząd, wiedzieliśmy, że musimy się z tym zmierzyć i realizować wynikające z ustaleń Rady Europejskiej sprawy. Podobnie jest tutaj, te wynegocjowane przez rząd premier Ewy Kopacz kwestie były najlepsze z możliwych. Uniknęliśmy automatyzmu, narzucania kwot, ograniczyliśmy liczbę relokacji do minimalnej - powiedział szef PO.
Dodał, że "Polska nie jest krajem pierwszego wyboru dla uchodźców, tym bardziej rzecz dzisiaj dotyczy kilkudziesięciu osób: matek i dzieci a nie setek tysięcy, jak mówi minister Błaszczak, terrorystów". Dodał, że "kompromitacją jest, jeśli minister spraw wewnętrznych kraju europejskiego posługuje się takim językiem i takimi argumentami".
Ustaleń nikt nie wypełnił
W 2015 r. rząd Ewy Kopacz zaakceptował unijną decyzję o podziale uchodźców docierających do Europy. Ogólnie rozdzielonych miało zostać 120 tys. osób. Polsce miało przypaść ponad 6 tys. uchodźców. Termin na zakończenie działań wyznaczono na wrzesień 2017 r. Dotychczas tylko nieco ponad 18 tys., czyli około 11 proc. ustalonej liczby osób, zostało faktycznie przeniesionych.