PolskaGrzegorz Schetyna nowym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej

Grzegorz Schetyna nowym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej

26.01.2016 11:57, aktualizacja: 27.01.2016 17:03

• Grzegorz Schetyna został nowym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej
• Oddało na niego głos 91 proc. głosujących, frekwencja wyniosła 52 proc.
• Grzegorz Schetyna był jedynym kandydatem
• Wcześniej ze startu zrezygnowali Borys Budka i Tomasz Siemoniak

Grzegorz Schetyna został oficjalnie nowym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej. - W głosowaniu na przewodniczącego Platformy wzięło udział 52 proc. uprawnionych do głosowania, na Schetynę głos oddało 91 proc. z nich, przeciwko było 9 proc. - poinformował szef Krajowej Komisji Wyborczej PO Wojciech Wilk.

Nowy przewodniczący podziękował wyborcom za zaufanie, podziękował też kontrkandydatom, którzy wycofali się z wyborów: Tomaszowi Siemoniakowi i Borysowi Budce. Podziękował też Ewie Kopacz za czas, w którym budowali Platformę i razem byli w rządzie.

- W 2001 roku powiedzieliśmy - chcemy razem stworzyć coś wielkiego. I stworzyliśmy PO - dzięki zaufaniu, do siebie i Polaków - wspominał nowy przewodniczący. - Polsce zaufano w UE, w NATO, Polacy zaufali PO. Zaufanie jest fundamentem. Zaufanie było fundamentem dla 8 lat naszych rządów, z których osiągnięć jesteśmy dumni.

- Chcemy znowu zwyciężać z tymi, którzy niweczą zaufanie Polaków w lepszą przyszłość, próbują zawrócić naszą ojczyznę z europejskiej drogi, z rozwoju gospodarczego, budowania społeczeństwa obywatelskiego, ze ścieżki europejskiej. Są tacy ludzie. Oni dzisiaj w Polsce rządzą - mówił Schetyna.

Wspomniał zdjęcie napisu na murze - jak mówił z 1982 lub 1983 roku: "lepsze jutro było wczoraj". - To był stan wojenny i wtedy myśleliśmy: 'co to może oznaczać?'. Dziś wiemy, że to było hasło ponadczasowe - dodał. - Gdyby każdy mógł zabrać głos, potwierdziłby, że to zdarzyło się 25 października jest podróżą Polaków, jest zbiorowym, wyborczym oszustwem, którego dokonał PiS. Ludzie zostali oszukani - zaznaczył lider PO.

Schetyna ocenił, że Polscy chcieli wybrać lepszą Platformę, a wybrali gorszy PiS. - Obiecano Budapeszt - to była teza, którą przywoływał prezes Jarosław Kaczyński - dziś nie Budapeszt jest wzorem, ale idziemy w kierunku Aten. Taka będzie droga rządu PiS-u, który skłóca nas z UE, odwraca nas bokiem, a za chwilę tyłem do Unii Europejskiej. A jeżeli staniemy tyłem do UE, to staniemy twarzą do Rosji - podkreślił. Schetyna ocenił, że taka jest przyszłość obecnego rządu i jego polityki zagranicznej.

- Okazuje się, że Polska nie jest już w ruinie, że jest przygotowana do największych wyzwań. Czyja to zasługa, czy trzech miesięcy rządów PiS, czy ośmiu lat rządów PO i PSL? - pytał polityk PO. Zaznaczył, że trzeba powtarzać, że nieodpowiedzialne obietnice wyborcze bez pokrycia niszczą zaufanie człowieka do człowieka, obywatela do państwa, do instytucji państwa, polityków i polityki w ogóle. - PiS w sposób systemowy zabrał zaufanie. Polacy polityce, politykom nie ufają, ponad 50 proc. nie było na wyborach - argumentował.

Schetyna zapowiedział, że krok po kroku PO będzie szła drogą wzmacniania, odświeżania i odbudowania partii. - Musimy znów wrócić do ludzi, do powiatów, do gmin, być między ludźmi, rozwiązywać ich problemy, potrafić ich słuchać - powiedział. - Musimy spotkać się znowu z tymi, którzy czasami zostali z boku, przestali ufać. Dziś musimy odbudować do nas ich zaufanie. To jest klucz do sukcesu - powiedział szef PO. Przekonywał, że nowa PO jest potrzebna Polsce, Polakom, Europie. - Chcą, byśmy znowu mieli wpływ na politykę europejską, na politykę zagraniczną - mówił.

Nowy przewodniczący ocenił, że Platformę "czeka długi marsz". - Będziemy twardą opozycją - nie tylko telewizyjną - zapowiedział. - Musimy bronić Polski, przed tymi, którzy chcą oddać ją w ręce jednej osoby, która działa z tylnego siedzenia, z Żoliborza.

Schetyna zapowiedział tworzenie klubów obywatelskich w "każdym powiecie". - 3 maja zorganizujemy ich zjazd w Warszawie - stwierdził. Nowy przewodniczący zapowiedział także opracowanie nowego programu Platformy Obywatelskiej. Poinformował, że przygotowaniami w tej sprawie zgodził się kierować Tomasz Siemoniak.

- Powołamy gabinet cieni. Zaprosimy ekspertów, organizacje pozarządowe, wykorzystamy stronę vetoobywatelskie.pl - ogłosił Schetyna. - W latach 80. wołaliśmy na demonstracjach "chodźcie z nami". Dzisiaj mówimy do Polaków, chodźcie z nami, jak przed laty. A do młodych ludzi, którzy tego nie pamiętają mówimy: dosyć PiS-owskiego obciachu, chodźcie z nami!

Uroczystość ogłoszenia wyników wyborów na przewodniczącego PO rozpoczęła się od przemówienia prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Warszawa to dobre miejsce do tego spotkania - to tutaj w 2006 rozpoczęliśmy serię zwycięstw - stwierdziła. - Przejęliśmy rządy od PiS - najpierw w Warszawie, później w Polsce - i to była prawdziwa dobra zmiana.

Prezydent Warszawy skrytykowała Prawo i Sprawiedliwość mówiąc, że partia ta w ciągu dwóch miesięcy rozmontowała Trybunał Konstytucyjny, służbę cywilną i media publiczne. Te działania sprawiły, że na ulicach demonstrują tysiące Polaków, "bo nie dadzą sobie odebrać wolności".

Po Hannie Gronkiewicz-Waltz na mównicę wkroczyła ustępująca przewodnicząca Platformy Ewa Kopacz. - Minęło 15 lat od powstania PO, w tym czasie bardzo dużo udało się osiągnąć. Zmieniliśmy Polskę. Na trwale zakorzeniliśmy ją we wspólnocie Zachodu - stwierdziła.

- 15 lat temu połączyły nas wartości, które dziś są zagrożone - europejskość demokracja - mówiła była premier. - Nikt nie spodziewał się, że będzie podważana pozycja Polski w Unii Europejskiej, że rozpocznie się wojna z Trybunałem Konstytucyjnym, że z telewizji publicznej będą zwalniani dziennikarze - powiedziała Kopacz dodając, że właśnie na te czasy potrzebna jest Platforma Obywatelska. - Naszym zadaniem jest obronić demokrację i integrację Polski z Unią Europejską - oświadczyła Kopacz.

- Kampania PiS była największym oszustwem wyborczym w historii III RP - stwierdziła Kopacz. Według byłej premier, to PO musi dziś przekonać Polaków, że nie ze swojej winy padli ofiarą kłamstwa, ale winni są politycy, których chęć powrotu do władzy była tak silna, że posunęli się do kłamstwa. - Rywalizacja z PiS to pojedynek, w którym stawką jest wszystko to, co Polska wywalczyła po 1989 roku.

Ustępująca przewodnicząca zwróciła się do Grzegorza Schetyny. - Nie oglądaj się za siebie, będziemy toczyć bitwę o prawdę razem z Tobą, ramię w ramię. Na mnie możesz zawsze liczyć - zapewniła.

Wybory szefa partii są w Platformie bezpośrednie. Zgodnie z uchwałą Rady Krajowej PO z połowy listopada, dotyczącą organizacji wyborów szefa Platformy, 30 listopada minął czas na zgłaszanie kandydatur na przewodniczącego - wówczas zgłoszono trzech kandydatów, obok Schetyny oraz Siemoniaka, był to też Borys Budka.

Wybory nowego szefa PO trwały od początku grudnia. Głosowanie internetowe zakończyło się 7 stycznia, natomiast listownie członkowie Platformy mogli głosować do środy 20 stycznia.

4 grudnia z rywalizacji o fotel przewodniczącego wycofał się Borys Budka. Były minister sprawiedliwości przekazał swoje poparcie Schetynie.

Tomasz Siemoniak zrezygnował z ubiegania się o funkcję szefa partii 31 grudnia. Swoją decyzję ogłosił na wspólnej ze Schetyną konferencji prasowej.

W radiowej Jedynce polityk mówił, że Platforma Obywatelska jest Polsce potrzebna, ale przed nią samą stoją wyzwania - jak nauczyć się funkcjonować w opozycji czy jak zakończyć etap partii władzy po 8 latach.

Schetyna przekonywał, że to jego partia jest najważniejszym przeciwnikiem dla Prawa i Sprawiedliwości. Polityk przewiduje powrót do starcia między PO a PiS o wizję Polski. - Tomasz Siemoniak zrezygnował. Nie miałem konkurenta, to zadziałało demotywująco. Stąd niska frekwencja, zagłosowało 8,5 tys. osób - powiedział Schetyna, komentując wewnętrzne wybory w Platformie Obywatelskiej. Polityk dodał, że składki płaci 17 tys. działaczy.

Brak strachu przed konkurencją i dobra pamięć

Grzegorz Schetyna to współzałożyciel i jeden z najbardziej znanych polityków Platformy. Przez lata był jednym z najbliższych współpracowników Donalda Tuska, jako sekretarz generalny PO, a później I wiceprzewodniczący partii. W ostatnim okresie rządów obecnego szefa Rady Europejskiej w Platformie, Schetyna był jednak marginalizowany i stopniowo pozbawiany wpływów w ugrupowaniu.

Do pierwszego szeregu polityków PO Schetynie udało się wrócić dzięki temu, że Ewa Kopacz jesienią 2014 roku powierzyła mu w swym rządzie stanowisko szefa MSZ. Oferta dla obecnego lidera PO była wówczas największą niespodzianką rządowych roszad po odejściu Tuska. Współpracownicy Kopacz nieoficjalnie tłumaczyli ją chęcią zneutralizowania największego partyjnego rywala ówczesnej premier.

Schetyna do swoich zalet zalicza konsekwencję, umiejętność pracy z zespołem, brak strachu przed konkurencją i dobrą pamięć. Tę ostatnią nie wszyscy politycy uważali jednak za jego atut.

Urodził się w 1963 w Opolu w - jak sam podkreślał - rodzinie nauczycielskiej o patriotycznych i niepodległościowych korzeniach. W latach 80. działał w opozycji. Ukończył historię na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie przez kilka lat był przewodniczącym Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Od 1988 roku przewodniczył Międzyuczelnianemu Komitetowi Strajkowemu NZS we Wrocławiu. "Przed każdym strajkiem troszczył się o to, jaki jest rozkład budynku, którędy do środka może dostać się milicja, czy są odpowiednie warunki sanitarne. Inni nie myśleli o tak prozaicznych sprawach" - wspominał dolnośląski polityk PO i późniejszy rywal Schetyny w walce o szefowanie partią w regionie Jacek Protasiewicz.

W 1989 roku wszedł w skład Ogólnopolskiego Komitetu Strajkowego NZS, był przedstawicielem opozycyjnych organizacji studenckich w rokowaniach Okrągłego Stołu.

Po studiach trafił do wrocławskiego urzędu wojewódzkiego. Jako asystent "solidarnościowego" wojewody Janisława Muszyńskiego odpowiadał za sprawy personalne, czyli - jak sam mówił - ograniczenie etatów i zwolnienie 350 pracowników. Z tego czasu pochodzi przezwisko "Czekista", jakie nadali 27-letniemu wówczas Schetynie urzędnicy. W 1991 r., kiedy Jan Krzysztof Bielecki został premierem, Schetyna został wicewojewodą. To doprowadziło go do partii premiera - Kongresu Liberalno-Demokratycznego, którą zasilili w tym okresie jego koledzy z NZS - Paweł Piskorski, Andrzej Halicki, czy Jacek Protasiewicz.

W KLD, którego przewodniczącym był Donald Tusk, Schetyna zaczął robić partyjną karierę. W 1992 roku został sekretarzem generalnym Kongresu. W przedterminowych wyborach we wrześniu 1993 KLD nie przekroczył progu wyborczego. Po jakimś czasie w partii zapadła decyzja o połączeniu z Unią Demokratyczną. Wspólna partia, Unia Wolności, powstała wiosną 1994 roku.

W tamtym okresie współtworzył na Dolnym Śląsku Radio Eska (razem z Rafałem Dutkiewiczem), był także właścicielem koszykarskiego klubu Śląsk Wrocław. Jest też zagorzałym kibicem piłki nożnej.

W 1997 roku Schetyna został po raz pierwszy posłem, z list UW. W tamtym czasie rywalizował z również wpływowym we Wrocławiu politykiem Unii - Władysławem Frasyniukiem, wywodzącym się z UD. Ich konflikt powodował, że struktury dawnego KLD i UD we Wrocławiu nigdy się na dobre nie zintegrowały.

Miało to znaczenie w 2001 roku, gdy po porażce Donalda Tuska w wyborach przewodniczącego UW z Bronisławem Geremkiem dawni "liberałowie" postanowili opuścić Unię i ze zwolennikami Andrzeja Olechowskiego założyli Platformę Obywatelską. Schetyna odgrywał ważną rolę w budowaniu nowej partii i miał w niej wysoką pozycję, zwłaszcza od momentu, gdy formalnym przewodniczącym PO został w 2003 roku Donald Tusk, zastępując Macieja Płażyńskiego.

Schetyna przez lata uchodził za człowieka, który trzyma szeregi partyjne "żelazną ręką". Zwłaszcza od 2004 roku, gdy został sekretarzem generalnym PO (był nim do 2010 roku, gdy przesiadł się na fotel I wiceprzewodniczącego). Według mediów to Schetyna wykonywał za Tuska "czarną robotę", gdy trzeba było eliminować kolejnych partyjnych rywali - Andrzeja Olechowskiego, Jana Rokitę, Pawła Piskorskiego. W końcu sam znalazł się na celowniku Tuska, choć, jak opowiadał kiedyś Paweł Piskorski, duet ten wydawał się nierozerwalny, bo doskonale się uzupełniał.

W pierwszym rządzie Tuska Schetyna był wicepremierem i szefem MSWiA (od listopada 2007 do października 2009). Był to okres jego największych politycznych wpływów. Z rządu odszedł po wybuchu tzw. afery hazardowej. Jego nazwisko pojawiało się w materiałach CBA dotyczących sprawy hazardowej. Schetyna zapewniał, że nie ma z nią żadnego związku.

Krótko po odejściu z rządu został szefem klubu parlamentarnego PO (w miejsce Zbigniewa Chlebowskiego, który przestał pełnić tę funkcję również w związku z aferą hazardową). Tusk uzasadniał to m.in. "bojem" o wiarygodność PO, jaki partia będzie musiała stoczyć w Sejmie.

- W naszej wspólnej ocenie to także mogłoby być używane jako argument opozycji przeciwko wiarygodnym działaniom Platformy i rządu - tak Tusk tłumaczył, dlaczego Schetyna odszedł z rządu. Zapewniał jednocześnie, że darzy Schetynę pełnym zaufaniem. Był to jednak początek długoletniego sporu między oboma politykami.

Schetyna "zrewanżował się" Tuskowi, kandydując w 2010 roku po wyborach prezydenckich, z poparciem Bronisława Komorowskiego, na funkcję marszałka Sejmu. Tusk chciał, by już wtedy marszałkiem została Ewa Kopacz, ale Bronisław Komorowski wskazał Schetynę. Jako marszałek Sejmu Schetyna przejął na miesiąc - do czasu zaprzysiężenia w sierpniu przez Zgromadzenie Narodowe Bronisława Komorowskiego - obowiązki prezydenta (Komorowski pełnił je po śmierci Lecha Kaczyńskiego).

Po wyborze Schetyny Tusk jednak komplementował go. - Jestem przekonany, że nasz Sejm będzie dumny z naszego nowego marszałka - podkreślił premier. Zwrócił uwagę, że Schetyna "bez żadnej obawy przyznaje się, że jego ulubionym bohaterem jest Gladiator, ale i Shrek równocześnie".

W 2011 r. Schetyna wprost krytykował Tuska za spóźnioną reakcję na opublikowany raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego w sprawie katastrofy smoleńskiej. - Reakcja (na raport MAK) była spóźniona, w tym sensie, że nie było odpowiedzi w tym samym dniu - mówił.

MAK uznał wówczas, że powody tragedii, w której zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 innych osób, leżą wyłącznie po stronie polskiej, nie przyczynił się do niej ani stan lotniska, ani działanie kontrolerów lotu ze Smoleńska. Premier Tusk w czasie, gdy szefowa MAK Tatiana Anodina przedstawiała raport przebywał na urlopie we Włoszech. Na temat raportu MAK wypowiedział się następnego dnia, w czwartek, w Warszawie, gdzie przyjechał przerywając urlop.

Tusk, jak pisały media, "ukarał" Schetynę po wygranych przez PO wyborach parlamentarnych w 2011 roku. Przeforsował na marszałka Ewę Kopacz, a Schetyna objął stanowisko szefa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Powiedział nawet publicznie, że Schetyna aspiruje do roli "konkurenta i lidera wewnętrznej opozycji". Ustępującemu marszałkowi nie pomogły dobre stosunki z Bronisławem Komorowskim.

Od tego czasu były sekretarz generalny PO z każdym miesiącem tracił pozycję w partii. Podczas konwencji w 2013 roku postanowił nie rywalizować z Tuskiem o stanowisko przewodniczącego PO w wyborach powszechnych, by "nie rozbijać partii", ale i tak przestał pełnić funkcję I wiceprzewodniczącego, a potem stracił na rzecz Jacka Protasiewicza fotel szefa dolnośląskiej Platformy.

Gdy na jaw wyszły tzw. taśmy Protasiewicza podczas zarządu krajowego Platformy doszło do gorącej dyskusji, podczas której fala krytyki spłynęła głównie na Schetynę i jego współpracowników (chodziło o nagrania, w których działaczom PO oferowano pracę w KGHM w zamian za głosowanie na rywala Schetyny).

Schetyna utrzymywał wówczas, że z wyciekiem taśm nie miał nic wspólnego. Twierdził, że to on był ofiarą całej sytuacji, bowiem przegrał wybory, w których ktoś próbował wpływać na delegatów. W wyniku porażki w wyborach na szefa dolnośląskich struktur Platformy i ponownego wyboru Donalda Tuska na szefa PO, Schetyna nie znalazł się nawet w nowym zarządzie PO, stając się od tego momentu jedynie szeregowym posłem swojej partii. Do wielkiej polityki powrócił jesienią 2014 r. wraz z objęciem funkcji szefa MSZ w rządzie Ewy Kopacz.

W ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych, inaczej niż to miało miejsce w poprzednich latach, Schetyna nie kandydował z żadnego z okręgów swego macierzystego Dolnego Śląska, a ze Świętokrzyskiego. To efekt autorskiej koncepcji obsady list wyborczych, którą zaproponowała w sierpniu Ewa Kopacz.

- Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały, że jeśli chcemy dalej zmieniać Polskę na lepsze, musimy przede wszystkim umieć zmieniać także samych siebie. Wysłali nam wyborcy w ostatnich wyborach bardzo czytelny sygnał - że chcą zmian. Jestem przekonana, że listy, które zaproponowałam (...) to listy dobrej zmiany i mądrej kontynuacji - mówiła Kopacz po sierpniowym, ponad 10-godzinnym posiedzeniu zarządu PO.

W ramach zaproponowanych przez nią zmian, jedynki na listach stracili szefowie regionów PO oraz inni wpływowi politycy tej partii. Ich miejsca zajęły nowe osoby: ministrowie rządu Kopacz, tacy jak prof. Marian Zembala (Katowice), czy Adam Korol (Gdańsk), a także młodzi działacze Platformy.

Schetyna otrzymał propozycję kandydowania z miejsca pierwszego listy w Kielcach. Kopacz stwierdziła wówczas, że PO potrzebuje liderów, "czyli mocnych twarzy, ludzi, którzy przede wszystkim mają pomysł, mają energię w sobie i podjęli się bardzo ciężkiej pracy - pracowania na terenach najtrudniejszych" i dodała, że takim terenem dla PO jest woj. świętokrzyskie. Schetyna otrzymał tam w wyborach ponad 42 tys. głosów.

Nowy szef PO znany jest m.in. z zamiłowania do sportu - w przeszłości grywał m.in. w piłkę z Donaldem Tuskiem. Jest kibicem Śląska Wrocław. Jest żonaty, ma córkę.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (605)
Zobacz także