Rosyjski Su‑35 przechwycił polski samolot. Jest reakcja rządu
Do samolotu polskiej Straży Granicznej nad Morzem Czarnym trzy razy zbliżył się rosyjski myśliwiec, który wykonał agresywne i niebezpieczne manewry. Opinię publiczną poinformowano o zdarzeniu dopiero po kilku dniach. Głos w tej sprawie zabrał teraz rzecznik rządu Piotr Müller.
- Podczas lotu patrolowego samolotu Turbolet L-410 polskiej Straży Granicznej, podczas operacji Frontex pod dowództwem Rumunii, na terenie operacyjnym wyznaczonym przez Rumunię, miało miejsce niebezpieczne zdarzenie - przekazała w niedzielę rano rzeczniczka Straży Granicznej, porucznik Anna Michalska.
- Dwusilnikowy rosyjski myśliwiec Su-35 wleciał bez żadnego kontaktu radiowego na teren operacyjny wyznaczony przez Rumunię, po czym wykonał agresywne i niebezpieczne manewry - trzy podejścia do polskiego samolotu bez bezpiecznej separacji. W efekcie tego zdarzenia doszło do dużej turbulencji samolotu polskiej Straży Granicznej - wyjaśniła Michalska.
Podczas zdarzenia z rosyjskim myśliwcem pięcioosobowa załoga polskich funkcjonariuszy SG utraciła chwilowo kontrolę nad samolotem i straciła wysokość. Załodze na szczęście udało się bezpiecznie wylądować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O incydencie powiadomiła najpierw Rumunia
W programie "Śniadanie Rymanowskiego" w Polsat News rzecznik rządu Piotr Müller był pytany o to, dlaczego o sprawie w pierwszej kolejności poinformowało MON Rumunii, a nie Polacy.
- Zgodnie z procedurami w ramach raportowania pomiędzy państwami właśnie tak to wygląda - odpowiedział Müller.
- My byliśmy umówieni ze stroną rumuńską, wczoraj akurat zajmowałem się tym tematem razem z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji, że strona rumuńska, z racji na to, że odbyło się to zdarzenie w przestrzeni powietrznej Rumunii, zakomunikuje to równolegle z nami. Czyli najpierw strona rumuńska, która zaraportuje to w pełni, i również my poinformujemy naszą opinię publiczną. Więc te działania były skoordynowane - dodał rzecznik polskiego rządu.
"Trwały procedury wyjaśniające"
Do przechwycenia maszyny nad Morzem Czarnym doszło w piątek, 5 maja. Müller wyjaśniał, dlaczego informację o zdarzeniu podano tak późno, czyli w niedzielę rano.
- Rozumiem, że trwały procedury wyjaśniające, w jakim miejscu dokładnie doszło do zdarzenia, zaraportowanie, jeśli chodzi o kwestie radarów, czyli, w jaki sposób ten samolot się dostał w przestrzeń powietrzną Rumunii i tak dalej - tłumaczył Müller. Dodał, że został przygotowany specjalny raport na temat incydentu.
Rzecznik rządu podkreślił, że prawdopodobnie była to "zaplanowana prowokacja ze strony Rosji". Zaznaczył, że polska załoga podjęła "odpowiednie działania", dzięki czemu nic się nie stało. - Widzimy, że Rosja ma na celu skupianie międzynarodowej uwagi na tego typu prowokacjach - dodał.
Samoloty Turbolet L-410 Straży Granicznej
Czytaj także:
Źródło: Polsat News, PAP