Gowin zeznał przed komisją. "Szantaż"
- W rozmowach z Jarosławem Kaczyńskim to była presja. Natomiast działania, o których mnie informowano, odbierałem w kategoriach szantażu - wyznał Jarosław Gowin, który zeznaje przed komisją ds. wyborów kopertowych.
Środa to kolejny dzień pracy komisji przed którą zeznaje Jarosław Gowin, były wicepremier i koalicjant w rządzie Zjednoczonej Prawicy, który sprzeciwiał się organizacji wyborów kopertowych w 2020 roku.
Dariusz Joński, przewodniczący komisji w pytaniach do Gowina wrócił do wątku, o którym przesłuchiwany mówił dzień wcześniej.
- Muszę przyznać, że to, co wczoraj usłyszeliśmy na tej sali, mnie przynajmniej bulwersuje. Otóż tu na tej sali usłyszeliśmy od byłego wicepremiera rządu PiS, że spotkał się z ministrem sprawiedliwości, prokuratorem generalnym, który przekazał mu, że dostał nakaz szukania haków na wicepremiera rządu PiS. Krótko mówiąc rozumiem, że było zlecenie - podkreślił Joński. I dodał, że Ziobro "nie spotkał się na ulicy z Kowalskim, tylko mógł dostać zlecenie od Morawieckiego lub Kaczyńskiego".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joński zwrócił uwagę, że słowa te wybrzmiały w dniu, kiedy dwóch byłych posłów PiS zostało doprowadzonych do więzienia. Podkreślił, że wyrok dotyczył kreowania przestępstwa wobec innego wicepremiera. Przewodniczący komisji zapytał Gowina o to, czego konkretnie dowiedział się od Zbigniewa Ziobry.
- Pan minister Ziobro powiedział mi, że naciskano na niego, żeby uruchomił prokuraturę przeciwko mnie i że on odmówił zrobienia tego. Do rozmowy doszło w Ministerstwie Sprawiedliwości w gabinecie - odpowiedział Gowin i dodał, że z Ziobrą spotykał się w ramach konsultacji wewnątrzkoalicyjnych raz na dwa miesiące.
- Nie dopytywałem pana ministra Ziobry, kto go naciskał. Uszanowałem bezosobową formę, w którą ubrał swoje słowa. Z całą pewnością tą osobą nie mógłby być pan premier Morawiecki, ponieważ relacje pomiędzy oboma politykami miały taki charakter, że próby perswazji ze strony premiera byłyby przeciwskuteczne - zauważył Gowin.
Joński sugerując odpowiedź (co zanotowali inni członkowie komisji) zapytał, "czy w takim razie był to Jarosław Kaczyński?".
- Moje domniemanie, że to mógł być Jarosław Kaczyński - odpowiedział były wicepremier.
Działania służb wobec Gowina
Gowin odniósł się też do zapytania CBA o firmę jego syna. - Mówiąc precyzyjnie, to było pytanie skierowane nie do firmy mojego syna, tylko o firmę mojego syna do krakowskiego parku technologicznego. Jeżeli chodzi o działania kontrolne wobec firm mojego syna, byłem informowany o tym również wcześniej, kiedy trwał spór o wybory kopertowe. Wtedy też byłem informowany, że CBA sprawdza wszystkie kontrakty zawarte w ramach NCBiR, szukając jakichś nieprawidłowości czy jakichś linków pomiędzy firmami beneficjentami a mną - wyznał.
Joński przypomniał, że w poprzednim dniu przesłuchania padła informacja, że Adam Bielan był pomysłodawcą wyborów kopertowych i przedstawił to Jarosławowi Kaczyńskiemu. - Każdy z panów Morawiecki i Ziobro początkowo mówili, że te wybory nie powinny się odbyć - zauważył Joński i zapytał, czy w tej sprawie poproszono o opinie.
- W rozmowie uczestniczyły trzy osoby: minister Szumowski, premier Morawiecki i ja. Morawiecki poprosił o przedstawienie scenariusza rozwoju pandemii. To, co usłyszeliśmy z ust pana ministra Szumowskiego, zbieżne było z prognozami zespołu ekspertów powołanego w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, ale także zbieżne z prognozami zespołu ekspertów powołanego w kancelarii prezydenta. Wszyscy eksperci przewidywali wtedy bardzo gwałtowny rozwój pandemii. W ocenie ówczesnego ministra Szumowskiego wybory 10 maja powinny być przełożone ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków - podkreślił Gowin. Za chwilę usłyszał pytanie o to, kiedy politycy zmienili decyzję.
- Morawiecki po kilku dniach po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim, Szumowski kilka tygodni później, terminu nie pamiętam. Pamiętam tylko sformułowanie pana premiera, że Jarosław Kaczyński nalega na przeprowadzenie wyborów 10 maja - dodał.
Zdaniem Gowina, wydając decyzję polecającej Poczcie Polskiej i PWPW przygotowanie wyborów korespondencyjnych, premier powoływał się na wyższą konieczność.
- W mojej ocenie zrobił to bez podstaw prawnych i ostrzegałem go, że tego typu działania mogą spowodować konsekwencje karne wobec niego. Nie przypominam sobie jego reakcji, ale zignorował moje przestrogi - powiedział Gowin.
"Odbierałem w kategorii szantażu"
Były wicepremier przyznał, że z racji jego sprzeciwu podlegał bardzo silnej presji ze strony liderów Prawa i Sprawiedliwości, żeby zmienić swoje stanowisko i poprzeć wybory kopertowe.
- To była presja czy szantaż? - dopytał Joński.
- To zależy od sformułowań. W rozmowach z Jarosławem Kaczyńskim to była presja. Natomiast działania o których mnie informowano - podejmowane przez prokuraturę, czy służby takie, jak CBA - dobierałem w kategoriach szantażu - podsumował Gowin.
Czytaj też: