Gosiewski: nie ma miejsca na nową partię
Jestem przekonany, że po deklaracji posła Marka Jurka o kontynuacji poparcia dla rządu Jarosława Kaczyńskiego nie zmniejszy się zaplecze polityczne rządu w parlamencie. Pomiędzy PiS a LPR nie ma miejsca na nową partię polityczną. Poza tym nie mogłaby ona skutecznie konkurować z radykalizmem Romana Giertycha o elektorat ultrakatolicki. Myślę, że pan marszałek Jurek powróci do PiS, a tym samym zakończymy krótkotrwałą sprzeczkę rodzinną - z ministrem Przemysławem Gosiewskim rozmawiają Katarzyna Hejke, Tomasz Sakiewicz i Teresa Wójcik.
18.04.2007 12:10
„GP”: Czy klubowi parlamentarnemu PiS grozi rozpad?
Prezmysław Gosiewski: Ważne było jednolite głosowanie klubu PiS nad poprawkami prezydenckimi nowelizującymi konstytucję i nad przedłożeniem komisji dotyczącym art. 30. Klub te poprawki poparł. Trzeba podkreślić, że nowelizacja proponowana przez prezydenta RP – w przeciwieństwie do poprawek Ligi Rodzin Polskich – konstytucyjnie umacniała życie poczęte, z jednoczesną możliwością zachowania obecnej ustawy antyaborcyjnej uchwalonej w 1993 r. Ponadto propozycja ta nakładała na państwo obowiązek pomocy kobiecie w ciąży, aby mogła urodzić dziecko. Ten kompromis w kwestii ochrony życia nie powinien być zburzony, bo ostatecznie skutek może być odwrotny od zamiaru. Doszłoby do zmiany stanowiska opinii publicznej i podobnie jak w Hiszpanii przyzwolenia na aborcję w znacznie szerszej skali. Zaostrzenie rozwiązań antyaborcyjnych byłoby też nieskuteczne, bo nie zyskałoby poparcia w parlamencie.
Realia są takie, że cała prawica generalnie popiera ochronę życia poczętego, ale co do sposobu tej ochrony poglądy są jednak zróżnicowane. Uważam, że wobec kobiety, np. 14-letniej dziewczynki, nie może obowiązywać przymus urodzenia w przypadku ciąży pochodzącej z przestępstwa, np. w wyniku gwałtu lub kazirodztwa, lub w przypadku zagrożenia życia matki. I jeszcze jedno – poprawki LPR wykluczałyby wszelką możliwość przywrócenia kary śmierci w Polsce w przypadku najcięższych zbrodni. PiS jest za ochroną życia człowieka od poczęcia, jesteśmy przeciwni eutanazji, ale wielu z członków naszej partii opowiada się za przywróceniem kary śmierci. Także przecież w imię ochrony życia potencjalnych ofiar. Poprawki do konstytucji nie uzyskały niezbędnej większości 2/3 głosów posłów obecnych na sali. Zabrakło do tego 22 głosów. Zaważyła tu postawa posłów Platformy Obywatelskiej, z których część wstrzymała się od głosu, a część głosowała przeciw tym propozycjom. Było do przewidzenia, że o powodzeniu tych zmian decydować będą
posłowie PO, gdyż posłów koalicji jest jedynie 245 a niewielka ich grupa z Samoobrony deklarowała od początku, że jest przeciwna tym zmianom. Aby zmienić konstytucję, potrzebne było poparcie ok. 60 posłów PO, niestety za tymi zmianami opowiedziało się jedynie 24 z nich, czyli władze PO zadecydowały o niepowodzeniu konstytucyjnej ochrony życia poczętego.
Jak Pan ocenia decyzje Marka Jurka?
Uważam, że działania pana marszałka są wynikiem poważnego szoku i wzburzenia faktem, iż Sejm nie wprowadził konstytucyjnej ochrony życia poczętego. Pan marszałek nie ukrywał, że kwestia ta stanowi najważniejszą dla niego misję w tej kadencji i jest główną motywacją jego udziału w życiu politycznym oraz w pełnieniu funkcji marszałka Sejmu. Z przyczyn oczywistych, pomimo usilnych zabiegów, nie był w stanie doprowadzić do pozyskania głosów opozycji dla poparcia tych zmian. Kiedy wziął na siebie pełną odpowiedzialność za nieskuteczne przeprowadzenie nowelizacji konstytucji w Sejmie, uznał, że powinien zrezygnować z funkcji marszałka Sejmu. Decyzja ta była dla nas wszystkich zaskoczeniem, gdyż nie uważamy jej za zasadną. Ponadto otwiera drogę do kolejnego kryzysu w Sejmie, kryzysu, który nikomu nie jest potrzebny.
Czy z PiS może wyłonić się nowa ultrakonserwatywna formacja?
Oceniam pozytywnie działania pana posła Jurka jako marszałka Sejmu, choć w niektórych sprawach miałem inne poglądy. Jestem przekonany, że kiedy opadną emocje i będzie możliwa spokojna analiza skutków, jakie może przynieść w niestabilnym Sejmie proces wyłaniania nowego marszałka – do przyspieszonych wyborów parlamentarnych włącznie – Marek Jurek zdecyduje się dalej kierować pracami Sejmu. Po deklaracji o kontynuacji poparcia dla rządu Jarosława Kaczyńskiego nie widzę powodów zmniejszenia zaplecza politycznego rządu w parlamencie. Co do powstania takiej formacji, uważam, że pomiędzy PiS a LPR nie ma miejsca na nową partię polityczną. Poza tym nie mogłaby ona również skutecznie konkurować z radykalizmem Romana Giertycha o elektorat ultrakatolicki. Myślę, że pan marszałek Jurek powróci do PiS, a tym samym zakończymy krótkotrwałą sprzeczkę rodzinną.
Czy inicjatywa zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych nie była w przypadku LPR podyktowana utratą elektoratu, a w przypadku Radia Maryja spadkiem słuchalności?
Oddzieliłbym motywację Radia Maryja w tej kwestii od powodów, jakimi kierowała się LPR. Czym innym kierują się duchowni, zakonnicy prowadzący za pośrednictwem radia działalność duszpasterską. Czym innym – politycy w parlamencie, którzy muszą brać pod uwagę stan poparcia społecznego. PiS od początku obawiał się, że w sytuacji, w której część opozycji nie poprze zmian w konstytucji, poprawki te nie uzyskają wymaganej większości. Przy trudnych tematach niezbędna jest roztropność, a tej niestety tym razem niektórym politykom z LPR i PO zabrakło. Bo mechanizm jest następujący: skrajna postawa LPR mobilizowała drugą skrajność, czyli zwolenników liberalizacji ustawy antyaborcyjnej.
Jak należałoby oceniać sytuację w Platformie Obywatelskiej? Posłowie PO w głosowaniach nad poprawkami do konstytucji nie byli jednomyślni. Czy może dojść do poważnego podziału tej partii? Czy nie na to właśnie liczy powracający na scenę polityczną Aleksander Kwaśniewski?
Nie wydaje się, aby w PO nastąpił jakiś rozłam, spory chyba zostały chwilowo zażegnane. Kwaśniewski tworząc swój ruch, jednak liczy na przepływ elektoratu głównie z PO, który w 2001 r. głosował na SLD, a następnie w 2005 r. poparł PO. Obecnie pod hasłami wspólnych rządów zreorganizowanej na nowo lewicy – pod przewodnictwem byłego prezydenta – i PO wyborcy ci powracać mogą pod sztandary obozu postkomunistycznego. Z podobnym scenariuszem mieliśmy do czynienia w latach 1989–1992, kiedy to rządy Unii Demokratycznej utorowały drogę do powrotu postkomunistów do władzy na jesieni 1993 r.
Czy więc Pana zdaniem Aleksander Kwaśniewski stworzy nową siłę polityczną?
Nie jest to przesądzone. Jego postać może służyć odbudowie obozu postkomunistycznego i konsolidacji twardego trzonu jego elektoratu, wynoszącego od 10 do około 20 proc. poparcia.
I tam przejdzie część wyborców z PO?
W Platformie jest podział, z przewagą tych, którzy zdecydowani są na współrządzenie z SLD, a nie z PiS. Należy się liczyć z tym, że obóz postkomunistyczny znajdzie się w koalicji z PO dopiero po wyborach. Jednak obecna polityka PO sprzyja odbudowie obozu postkomunistycznego, a zapowiedź wspólnych rządów uwiarygadnia ponownie ten obóz, skompromitowany rządami w latach 2001–2005. Lewicowo-liberalna alternatywa dla obecnej koalicji niczego dobrego nie niesie dla Polski, gdyż oznacza powrót najgorszych doświadczeń III RP, relatywizm moralny i bierność w polskiej polityce zagranicznej.
Jaki przewiduje Pan scenariusz dla PiS w obecnej kadencji? Czy koalicja będzie trwać, czy PiS będzie rządzić samo? Zmiany w Polsce są, ale nie brak przecież sceptycznych ocen tych zmian.
Jesteśmy zainteresowani kontynuacją obecnej koalicji, bo rząd mniejszościowy przy tej postawie opozycji nie ma racji bytu. Platforma Obywatelska nie poprze żadnych rozwiązań wnoszonych przez rząd Jarosława Kaczyńskiego do parlamentu. Jej stosunek do proponowanych rozwiązań rządowych, nawet tych, które są tożsame z programem PO, jest polityczny, a nie merytoryczny. Sprowadza się do gwałtownych ataków, a nie obejmuje rzeczowej dyskusji. Przy wszystkich trudnościach rząd realizuje z powodzeniem program koalicji, którego zasadniczym zrębem jest program PiS. Zlikwidowaliśmy WSI, powstało Centralne Biuro Antykorupcyjne. Jest uchwalona i wprowadzana w życie ustawa lustracyjna, przygotowane są projekty przepisów o deubekizacji, a także dotyczące lustracji majątkowej i zaostrzenia walki z korupcją, reformy prokuratury i sądownictwa. W obszarze gospodarczym – zaawansowane są przygotowania do reformy finansów publicznych, obniżenia kosztów pracy (tzw. spłaszczenie klina podatkowego). Zaawansowane są reformy rynku
instytucji finansowych, ułatwienia dla przedsiębiorców, uproszczone są przepisy dotyczące realizacji inwestycji, w tym drogowych. Pamiętajmy, że w zeszłym roku uchwaliliśmy ważną ustawę o Komisji Nadzoru Finansowego. Następuje uzdrowienie w zakresie procesów prywatyzacyjnych, czego przykładem może być sprawa PZU oraz rekordowe przyciągnięcie do Polski i wsparcie przez rząd inwestycji zagranicznych wartych ponad 15 mld dolarów. W tej chwili trwają prace legislacyjne nad ważnymi rządowymi projektami ustaw, ułatwiających przekształcanie lokatorskich mieszkań własnościowych we własnościowe. W przygotowaniu jest projekt ustawy o mieszkaniach zakładowych, umożliwiającej uwłaszczenie najemców tych mieszkań oraz odzyskanie tych mieszkań od przedsiębiorców, którzy przejęli całe budynki za bezcen z naruszeniem prawa. Kolejne ustawy dotyczyć będą poszerzenia prawa własności poprzez przekształcenie użytkowania wieczystego we własność oraz porządkowania ksiąg wieczystych, czego koszty ponosił będzie budżet państwa. Te
działania służyć mają przede wszystkim poszerzeniu prawa własności na ziemiach zachodnich. I na koniec, w sferze społecznej rząd przewiduje począwszy od 2008 r. coroczną waloryzację rent i emerytur na poziomie inflacji plus 20 proc. wzrostu płac, przedłużenie obowiązywania emerytur pomostowych oraz duże wsparcie dla rodzin wielodzietnych w ramach polityki prorodzinnej.
Ten pakiet rządowych projektów ustaw o spółdzielniach mieszkaniowych i upowszechnieniu własności ma jednak sporo przeciwników wśród posłów?
Nasze projekty spotkały się z gwałtownym sprzeciwem bardzo silnych lobby spółdzielczo-samorządowych. Nowe regulacje dla spółdzielczości mieszkaniowej i dotyczące likwidacji użytkowania wieczystego były blokowane jeszcze w poprzedniej kadencji przez klub parlamentarny SLD i niektórych posłów PO, wśród nich pana posła Dzikowskiego. Reforma spółdzielczości nie narusza w niczym interesu spółdzielców, natomiast kończy samowolę zarządów, wprowadzając jasne zasady kontroli gospodarki finansowej spółdzielni przez spółdzielców. Z kolei samorządy terytorialne też będą musiały pożegnać się ze sporymi dochodami pozyskiwanymi od użytkowników wieczystych, którzy chcieli nabyć własność swoich gruntów.
Co może się zdarzyć z lustracją? Narasta wręcz histeria w zagrożonych środowiskach. Czy nie należy liczyć się z negatywnym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego?
Tu jestem ograniczonym optymistą. Sądzę, że trybunał, kierując się interesem publicznym, odrzuci skargę o niekonstytucyjność aktualnej ustawy lustracyjnej po zmianach, jakich dokonał parlament z inicjatywy pana prezydenta.
Ale gdyby życie przyniosło czarny scenariusz i trybunał uznał ustawę za niezgodną z konstytucją?
To rozpoczniemy ponownie pracę w Sejmie nad nowelizacją tej ustawy. Na pewno w takiej nowej regulacji utrzymanych zostanie wiele obecnych dobrych rozwiązań. W każdym razie uważamy, że lustrację należy w Polsce dokończyć.
Na ile są zaawansowane prace nad ustawą „deubekizacyjną”?
Niektóre elementy pakietu deubekizacyjnego są prawie gotowe. Na przykład – przepisy o zniesieniu przywilejów w emeryturach i rentach byłych funkcjonariuszy służb PRL, którzy powinni mieć prawo do minimalnych świadczeń za okres służby. Również gotowe są przepisy dotyczące zmian nazw ulic i innych obiektów publicznych, które mają za patronów osoby budujące PRL, często dopuszczające się zbrodni, w tym współpracy w czasie wojny z gestapo. Inne przepisy są w opracowaniu. Szczególna staranność konieczna jest przy przygotowaniu regulacji zakazującej pełnienia urzędów i stanowisk publicznych przez byłych funkcjonariuszy służb specjalnych. Ta regulacja bowiem nie może naruszać konstytucji. Całość pakietu nasz klub parlamentarny złoży w Sejmie prawdopodobnie już w maju.
Czy nie obawia się Pan kontrataku tych, którzy boją się wprowadzanych przez was zmian, gdyż naruszają one ich niezwykle poważne interesy?
Obserwujemy ten kontratak na co dzień. Nie tylko w mediach. Jego zaciekłość nie słabnie, ale nasi wyborcy przyzwyczaili się do stałych ataków na rząd, gdyż wiedzą, że PiS wypełnia swoje obietnice wyborcze, a nasz program służy krajowi i obywatelom. Najbardziej zaskakuje nas postawa Platformy Obywatelskiej, która jeszcze półtora roku temu głosiła, że jest partią prawicową i antykomunistyczną, a teraz szybko ewoluuje na lewo, krytykując wszystko, co służy rozbiciu ciemnych powiązań między polityką a biznesem oraz innych układów postkomunistycznych. Niepokojące dla Polski mogą być tego skutki.
Czy PiS jest w stanie utrzymać swój elektorat z 2005 r.?
To zależy, czy wybory odbędą się w terminie ustawowym, czy też kadencja zostanie skrócona i nie zdążymy zrealizować programu, na który wyborcy liczyli i liczą. Sądzę, że do końca kadencji w 2009 r. jesteśmy w stanie odbudować stan poparcia społecznego.
Zbudowanie IV Rzeczypospolitej nie da się sprowadzić do jednej kadencji. Potrzebna jest kolejna.
Dlatego moim zdaniem skrócenie obecnej kadencji byłoby bardzo szkodliwe. W przyspieszonych wyborach PiS miałby dobry wynik, ale władzy mógłby nie utrzymać. Wyborcy dopiero po pełnej kadencji będą mogli ocenić efekty rządzenia, a wtedy jestem pewien, że liczba naszych zwolenników wzrośnie. To stwarza podstawę do udziału w rządzie w następnej kadencji. Są podstawy do optymizmu.