ŚwiatGorzkie słowa byłego szefa Pentagonu Chucka Hagela w "FP": próbowano mnie zniszczyć

Gorzkie słowa byłego szefa Pentagonu Chucka Hagela w "FP": próbowano mnie zniszczyć

• Według Chucka Hagela, byłego szefa Pentagonu, Biały Dom próbował go "zniszczyć"
• Taka eskalacja nastąpiła, gdy Hagel już kończył swoje urzędowanie
• Były sekretarz obrony USA rozmawiał z magazynem "Foreign Policy"
• Potwierdził napięcia w kwestii strategii w Syrii czy transferów więźniów Guantanamo

Gorzkie słowa byłego szefa Pentagonu Chucka Hagela w "FP": próbowano mnie zniszczyć
Źródło zdjęć: © AFP | Nicholas Kamm

21.12.2015 | aktual.: 21.12.2015 19:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Chuck Hagel to odznaczony weteran wojny wietnamskiej i były republikański senator z Nebraski, który jednak "podpadł" swojej partii, gdy w 2007 roku poparł rezolucję Demokratów wzywającą do wycofania wojsk amerykańskich z Iraku. Pięć lat później to jemu przyszło się mierzyć z najbardziej palącymi problemami bezpieczeństwa USA, gdy został nominowany na sekretarza obrony.

Magazyn "Foreign Policy" przypomina, że jeszcze nim zaczął pracę, został postawiony pod pręgierzem podczas przesłuchania w Senacie. Republikanie zarzucali mu m.in. antysemityzm i zbyt miękkie podejście wobec Iranu. Początkowo jego nominacja została nawet zablokowana, ale ostatecznie został zaprzysiężony na stanowisko szefa Pentagonu pod koniec lutego 2013 r.

Czas jego urzędowania nie należał do najspokojniejszych - latem 2013 r. w Syrii doszło do ataku chemicznego, wiosną 2014 r. Rosja zaanektowała Krym, a niedługo później dało o sobie znać Państwo Islamskie, które przeprowadziło błyskawiczną ofensywę w północnym Iraku.

Hagel podał się do dymisji w listopadzie 2014 r., choć z urzędu został zwolniony dopiero w lutym następnego roku. Teraz, w rozmowie z "Foreign Policy", ujawnił, jak wyglądały kulisy jego współpracy z Białym Domem. Nie brakowało gorzkich słów.

Były szef Pentagonu krytykował m.in. ciągnące się przez wiele godzin narady dotyczące polityki zagranicznej, które i tak nie przynosiły efektów. - Ciągle odraczaliśmy trudne decyzje. I zawsze w pokoju było zbyt wiele osób - wyznał. Hagel przypomniał, że nie wszystkimi posiadanymi informacjami chciał się dzielić w zbyt szerokim gronie, by nie doszło do przecieków do mediów.

Hagel wyznał, że wydawało się, iż unika się ważnych pytań. Jednym z nich była decyzja dotycząca strategii wobec Syrii. Jak opisuje "FP", już w 2013 r. prezydent Barack Obama "postanowił zignorować ustanowioną przez siebie 'czerwoną linię'", gdy doszło do ataku chemicznego w Syrii. Zdaniem Hagela to podważyło wiarygodność USA na świecie. Ale i później, według Hagela, Białemu Domowi brakowało spójnej polityki wobec Bliskiego Wschodu, w tym decyzji ws. syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada, którego popierała Rosja, ale USA oskarżały właśnie o stanie za użyciem broni chemicznej.

W wywiadzie dla "FP" polityk przyznał również, że powtarzającym się problemem było wtrącanie się administracji Obamy w działania departamentu obrony. Hagel krytykował politycznie motywowane mikro-zarządzanie i biurokrację w Narodowej Radzie ds. Bezpieczeństwa. Nie podobała mu się też opieszałość w podejmowaniu decyzji ws. Ukrainy po tym, jak rozpoczęła się na jej terenie prorosyjska rebelia. Jednak kroplą, która miała przelać czarę, była kwestia transferu więźniów z Guantanmo do innych krajów. Naciskać miał na to Biały Dom. Tymczasem Hagel nie chciał przekazywać osób, wobec których uważał, że istnieje zbyt duże ryzyko, iż będą później stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa USA.

Co ciekawe, polityk krytykuje administrację Obamy, ale nie samego prezydenta, którego - jak twierdził - nadal wysoko ceni.

Szef Pentagonu podał się do dymisji w listopadzie zeszłego roku. Prezydent Obama oświadczył wówczas publicznie, że był on "wzorowym ministrem obrony". Ale w mediach przewijały się komentarze, że dymisję raczej na Hagelu wymuszono.

Polityk nie odniósł się do tego w rozmowie z "FP", ale wyznał, że jego ostatnie chwile na stanowisku szefa Pentagonu nie były łatwe.

Hagel twierdzi, że pewni oficjele z Białego Domu anonimowo donosili na niego mediom, twierdząc, że - jak pisze "FP" - "rzadko odzywał się w pokoju dowodzenia (gdzie odbywają się narady prezydenta z przedstawicielami służb - red.) i był zbyt uległy wobec przewodniczącego Kolegium Połączonych Sztabów Martina E. Dempsey'a".

- I tak złożyłem rezygnację, więc po co nadal próbowano mnie zniszczyć? - pytał Hagel, według którego wbito mu nóż w plecy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Barack Obamasyriabiały dom
Komentarze (12)