Co się dzieje na granicy? Najnowsze dane niepokoją
Straż graniczna donosi o zmasowanych próbach przekroczenia granicy z Białorusią i atakach na polskie służby. Tymczasem aktywiści wskazują, że w dalszym ciągu ma miejsce niezgodne z unijnym prawem odsyłanie migrantów (tzw. pushback).
25.03.2024 | aktual.: 25.03.2024 09:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Migracyjna presja nie słabnie - podkreśla mjr SG Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, wskazując na sytuację na granicy polsko-białoruskiej.
Z najnowszych danych opublikowanych przez SG wynika, że w ciągu dwóch dni (20-21 marca) funkcjonariusze odnotowali 488 prób nielegalnego przedostania się na terytorium Polski.
Migranci próbowali przedostać się do Polski w rejonie Narewki, Białowieży (w tym rzeką Przewłoką) i w Dubiczach Cerkiewnych. Kilkukrotnie też, jak wskazuje rzeczniczka podlaskiego oddziału, dopuścili się przy tym ataków na polskie służby.
- Od początku 2024 roku na odcinku ochranianym przez Podlaski Oddział Straży Granicznej odnotowano ponad 2300 prób nielegalnego przekroczenia polsko-białoruskiej granicy - informuje major Zdanowicz.
Jak przekazał "Faktowi" mjr SG Andrzej Juźwiak, p.o. rzecznika prasowego Komendanta Głównego Straży Granicznej, najwięcej prób przekroczenia granicy notowanych jest na terenie działania Straży Granicznej w Dubiczach Cerkiewnych i Straży Granicznej w Białowieży. - Od początku tego roku odnotowano ponad 2000 takich prób, najwięcej w marcu, bo prawie 1600. Wśród cudzoziemców były osoby pochodzące z 23 państw, między innymi Syrii, Iraku, Iranu, Bangladeszu, Nepalu, Algierii - powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pushbacki nadal są wykonywane
Jak mówi w rozmowie z "Faktem" jedna z działających na rzecz migrantów aktywistek, niezgodne z prawem unijnym pushbacki w dalszym ciągu są wykonywane, mimo zmiany władzy. "Setki ludzi znajduje się w pułapce pomiędzy płotem na polskiej granicy i białoruskimi pogranicznikami z drugiej strony. Ludzie bez wody i jedzenia koczują w lesie" - czytamy w dzienniku.
Posłanka KO Katarzyna Piekarska, wiceszefowa sejmowej podkomisji do spraw obywatelskich, cudzoziemców i migracji, zaznacza natomiast, że mowa o zewnętrznej granicy UE, którą trzeba dobrze zabezpieczać. Jednak w sytuacji, gdy migranci znajdą się już po naszej stronie, "trzeba się temu przyjrzeć".
- Państwo musi działać w sposób odpowiedzialny. Nie wolno przerzucać ludzi przez płot. Ja jestem zdecydowaną przeciwniczką pushbacków - podkreśla Piekarska. - Problemem na granicy jest też concertina, czyli drut żyletkowy, przez który stosunkowo łatwo mogą przejść migranci, bo można przerzucić drabinę, natomiast zwierzęta tam giną. Natomiast trzeba pamiętać, w jakim żyjemy świecie i że ta granica musi być szczelna. Musi być zapewnione bezpieczeństwo. Moim zdaniem to nie wyklucza humanitarnego traktowania tych, którzy przez tę granicę po prostu przejdą, nie wykluczając, oczywiście, że będzie trzeba ich deportować, ale to jest już inna kwestia - dodaje posłanka.
Czytaj także:
Źródło: SG, "Fakt"