Google odsłania rosyjskie obiekty wojskowe? Ekspert o bezpieczeństwie dostaw do Ukrainy
Amerykański koncern Google miał pokazać na swoich mapach rosyjskie obiekty wojskowe, które do tej pory były zakrywane – podały Siły Zbrojne Ukrainy. Koncern przekazał, że nie nanosił zmian dotyczących zamazanych obiektów. Te są jednak czytelne i widoczne. - To policzek dla Federacji Rosyjskiej. Prywatna firma zadziałała w domenie kosmicznej, generując znaczą ilość informacji dla każdego - powiedział w programie WP Newsroom dr Jacek Raubo z Defence24. - To symboliczny gest w kierunku społeczności OSINT (białego wywiadu), czyli ludzi bazujących na otwartych źródłach informacji. Wywiady najważniejszych państwa świata, takich jak Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania, mają pewne ograniczone zasoby i nie wszystko są w stanie wychwycić. Wrzucenie takich informacji w społeczność otwartych źródeł może powodować, że nagle ktoś, gdzieś zauważy coś ciekawego – podkreślił dr Raubo. Ekspert pytany był także o kwestie rosyjskich prób dostaw broni z Zachodu. O ostrzały Lwowa i niszczenie infrastruktury kolejowej. - Państwa NATO pracują w zakresie ochrony kontrwywiadowczej obiektów krytycznych dla pomocy wojskowej, takich jak porty lotnicze, lotniska, trasy przerzutowe. Ostrzały Rosjan takich obiektów w Ukrainie prawdopodobnie mają na celu zablokowanie przepływu transportów kolejowych – tłumaczył ekspert Defence24. Czy możemy spodziewać się nasilenia takich działań ze strony Rosji? - To zależy na ile Rosjanom starczy sił i środków. Gdyby potrafili przerzucić grupy dywersyjno-sabotażowe, by sparaliżować komunikację kolejową na zapleczu, to by to zrobili. To że tego nie robią lub nie są w stanie na taką skalę, to wielki sukces Służby Bezpieczeństwa Ukrainy – moim zdaniem cichego bohatera systemu obronnego Ukrainy. W końcu nie został zabity żaden ważny i kluczowy ukraiński polityk lub wojskowy – podsumował dr Jacek Raubo.