"Głupota albo prowokacja". Burza po słowach Antoniego Macierewicza w Monachium
Atak na Gruzję, rozpoczęcie konfliktu na Ukrainie i katastrofa smoleńska - tak szef resortu obrony Antoni Macierewicz opisywał na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium kolejne etapy rosyjskiej agresji. Stwierdził też, że w Smoleńsku poległo dwóch polskich prezydentów. Opozycja mówi o kompromitacji i obsesji Macierewicza.
"NATO jest jedynym sposobem powstrzymania agresji rosyjskiej, której kolejne etapy od 2008 roku były symbolizowane takimi dramatycznymi wydarzeniami jak agresja na Gruzję w 2008 r., jak tragedia smoleńska w 2010 r., w której poległo 2 prezydentów RP i całe dowództwo, jak wreszcie agresja na Ukrainę" - powiedział minister na spotkaniu z dziennikarzami.
Politycy opozycji nie zostawiają na szefie MON suchej nitki. Zdaniem Julii Pitery (PO) zestawienie walk w Gruzji i na Ukrainie z katastrofą w Smoleńsku było karygodne. - To niesłychane. Niestety wielu ważnych polityków PiS kieruje się obsesją i z niej wynikają ich słowa oraz działania. Obsesją Macierewicza jest Smoleńsk - z jakiego powodu nie wiem, ale wszystko, co robi jest temu podporządkowane - komentuje w rozmowie z WP europosłanka.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- To kompromitacja, aby opowiadać takie rzeczy na najważniejszej konferencji w Europie i na świecie w tym okresie. To niestety też działanie na rzecz Rosji. "Albo to jest głupota albo prowokacja" - jak mawiają w kabarecie. Tyle, że to nie jest kabaret. Po takim wystąpieniu Macierewicz powinien mieć zakaz wyjazdów z kraju. To jest powód do dymisji - mówi nam Sławomir Nitras, poseł PO.
Pitera dodaje, że błędy popełnione w procesie rządzenia można naprawić, ale "przyprawienia gęby" państwu - Polsce już się nie da. - Po takich słowach nikt Polski nie będzie traktował poważnie. Będziemy obiektem żartów i kpin - podkreśla, zwracając uwagę, że Antoni Macierewicz po raz kolejny w kontekście ofiar katastrofy smoleńskiej używa słowa "polegli" choć - według słowników - oznacza ono "zginąć w walce".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W podobny sposób wypowiedź szefa MON ocenia Stefan Niesiołowski z Unii Europejskich Demokratów. - Znów powtarzanie bredni. Nie można ciężkich walk łączyć z wypadkiem lotniczym Przecież już udowodniono, że piloci byli pod presją i nie powinni lądować na smoleńskim lotnisku. Do tej pory słyszałem, że to Donald Tusk ma krew na rękach, teraz akt agresji Rosji... To niebywale dziwactwo. Bełkot - ocenia poseł.
Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna) zwraca uwagę na fakt, że przez wypowiedzi szefa MON Polska traci wiarygodność w Europie, przede wszystkim w ocenach zagrożenia ze strony Moskwy. - Jeśli teraz "straszymy" w ten sposób to jeśli Rosja nam faktycznie będzie zagrażać to już nikt ne będzie na nas zwracał uwagi - ostrzega posłanka. Dodaje, że szef MON po raz kolejny pokazuje, że łączy dwie funkcje. - Nie może być ministrem obrony i ministrem katastrofy smoleńskiej. Może PiS powinien powołać nowe stanowisko ministra wojny? - pyta z przekąsem.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski odrzuca te oskarżenia. - To jest kolejna kompromitacja opozycji, a nie ministra Macierewicza. Przecież Rosja do dzisiaj anektuje część terytorium Polski, jaką jest wrak samolot Tu-154, przetrzymywany bezprawnie. To szef MON ma w tym przypadku rację - stwierdza w rozmowie WP parlamentarzysta partii Jarosława Kaczyńskiego.