Główne paliwo wyborcze PiS stanie się jego obciążeniem?
Czy "mit smoleński" to główne paliwo wyborcze Jarosława Kaczyńskiego i PiS? Czym się charakteryzuje i jaka jest trwałość tego mitu? Zdaniem dr. Norberta Maliszewskiego, eksperta ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego początkowo eksploatowanie sprawy katastrofy z 10 kwietnia służyło PiS w sondażach, ale z czasem "mit smoleński" może stać się dla tej partii poważnym obciążeniem, podobnie jak mit IV RP.
Po publikacji raportu MAK i prezentacji nagrań z wieży w Smoleńsku, Jarosław Kaczyński zaprezentował zmodyfikowany "mit smoleński". Nowa wersja tego mitu zakłada, że to rosyjscy kontrolerzy naprowadzili polskich pilotów na śmierć. Z kolei pośrednio odpowiedzialnością za katastrofę został obarczony rząd. - Tak jak każdy mit nie tyle wskazuje okoliczności katastrofy czy popełnione błędy, ale konkretne, uosobione zło: Rosjan i polityków Platformy - wyjaśnia dr Maliszewski.
Zamiast skomplikowanej prawdy o przyczynach katastrofy, prezes PiS przedstawił uproszczoną, emocjonalną wizję, która będzie poruszać twardy elektorat PiS. Wszelkie nowe fakty nt. katastrofy, zwłaszcza te, które są nieweryfikowalne, jak np. zagadka smoleńskiej mgły mają służyć ilustracji tego mitu i jego "uszczelnianiu", nie są analizowane krytycznie.
Ekspert zwraca uwagę, że taki wyjałowiony z niuansów mit jest nośny, bo bazuje na podejrzliwości wobec Rosjan i niechęci prawicy do rządów Tuska. - To mit wykluczający, który działa na zasadzie "jesteś z nami albo przeciw nam". Ten, kto sądzi inaczej, z miejsca zostaje uznany za zdrajcę - mówi dr Maliszewski. Tworzenie takich podziałów może, zdaniem eksperta, dodatkowo zmobilizować elektorat PiS, który z pewnością licznie weźmie udział w wyborach.
W opinii Maliszewskiego "mit smoleński" jest obecnie głównym wyborczym paliwem PiS. Z czasem jednak może stać się dla tej partii poważnym obciążeniem. Dlaczego? Bo, powstanie stereotyp, że PiS nie zajmuje się niczym innym, poza sprawą Smoleńska.
"Smoleńsk to największa tragedia po II wojnie światowej”
Społeczeństwo "upokorzone" przez raport MAK na nowo poczuło empatię dla Jarosława Kaczyńskiego. Niezadowolenie opinii publicznej w związku ze spóźnioną reakcją polskiego rządu na rosyjskie ustalenia stworzyło podatny grunt dla retoryki przyjętej przez PiS. Jednak PiS musi uważać, aby w swojej krytyce rządu nie przesadzić.
Maliszewski zwraca uwagę, że z czasem opinia publiczna zacznie odczuwać przesyt informacjami na temat katastrofy, a PiS może zostać przypięta łatka partii, która zajmuje się wyłącznie tym tematem - przez to straci wiarygodność w innych dziedzinach.
- Do czasu wyborów, które odbędą się na jesieni, Polacy będą mieli dość myślenia o traumie i tragedii, a ważne staną się dla nich sprawy związane z portfelem, takie jak sprawa OFE, stan finansów państwa, budowa dróg - zauważa ekspert. PiS mógłby wtedy słusznie punktować Platformę za brak realizacji obietnic, gdyby nie ciążył na nim "mit smoleński".
- Radość polityków PiS z zysków w sondażach może być przedwczesna. Już wkrótce kwestia smoleńska może być dla nich dużym ciężarem, negatywną etykietką, która nie pozwoli się wznieść, nawet w sprzyjających warunkach - zauważa. W związku z tym, że "mit smoleński" jest radykalny, uwierzy w niego niewielka część społeczeństwa - maksymalnie 20% wyborców.
Dlatego PiS powinien unikać emocjonalnego języka i pochopnych działań. - Skupić się na wyjaśnieniu prawdy o katastrofie, wsłuchać w głosy ekspertów i być może zniuansować swojego myślenie o przyczynach tragedii, wpisać się w bardziej złożoną rzeczywistość - radzi. Jako potwierdzenie swoich słów przytacza ostatnie sondaże realizowane przez TNS OBOP i Millward Brown. Obserwowano w nich spadki notowań Platformy, ale nie zyskiwało PiS, lecz właśnie SLD, które wyraża sprzeciw wobec dominacji tematyki smoleńskiej w polityce, nawołuje do zakończenia partyjnych sporów pomiędzy PO a PiS i zajęcia się merytoryką.
Mit smoleński jak mit IV RP
Maliszewski porównuje mitologizację katastrofy smoleńskiej do istniejącego wcześniej mitu IV RP. Tamten mit odnosił się do "układów", tajemnego wpływu dawnej nomenklatury na gospodarkę. - Sposób jego przedstawienia był zbyt radykalny, choć diagnoza miała w sobie pewną dozę prawdy. Korupcja, działania na styku biznesu z polityką, zwłaszcza na poziomie lokalnym wciąż przecież są problemem, ale nie w formie spiskującego establishmentu - mówi dr Maliszewski.
Na dekonstrukcji tamtego mitu, ukazywania jego odrealnienia, radykalizmu, swoje poparcie zbudowała Platforma Obywatelska. - Obecnie PO i SLD próbuje na nowo podzielić scenę polityczną wykorzystując "mit smoleński" i obraz Jarosława Kaczyńskiego jako postaci makiawelicznej, wręcz diabolicznej, która "gra, grobem swego brata na zimno". Na tle radykalnych, spiskujących, mitomanów z PiS przedstawiają siebie jako racjonalnych i skutecznych pragmatyków - zauważa.
Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska