Głogów. Tajemnicza śmierć radnego Pawła Chruszcza. Są wyniki badań
Mijają trzy miesiące od śmierci głogowskiego radnego. Teraz na światło dzienne wychodzą nowe fakty. Okazuje się, że Paweł Chruszcz miał we krwi 1 promil alkoholu - informuje dziennik.pl. Tymczasem najbliżsi zmarłego obawiają się, że sprawa może zostać umorzona.
Sprawę śmierci Pawła Chruszcza bada prokuratura w Legnicy pod kątem samobójstwa, nakłaniania do samobójstwa oraz udziału osób trzecich. Parę miesięcy temu wykonano badania toksykologiczne, mechanoskopijne, fizykochemiczne oraz śladów DNA. Teraz znane są ich wyniki.
- Prokurator aktualnie analizuje te opinie. Ze wstępnej analizy wynika, że niektóre kwestie wymagają jeszcze uszczegółowienia i wyjaśnienia przez biegłych. Z opinii toksykologicznej wynika jednoznacznie, że u pokrzywdzonego nie stwierdzono substancji psychoaktywnych. Badaniem objęto narkotyki, leki, środki zastępcze tzw. dopalacze i inne substancje mogące wpływać na działalność centralnego układu nerwowego. We krwi pokrzywdzonego stwierdzono obecność alkoholu o stężeniu 1 promila – mówi prokurator Zbigniew Harasimiuk w rozmowie z portalem dziennik.pl.
Według niego ma to związek z innymi dowodami zabezpieczonymi w tej sprawie. W samochodzie zaparkowanym niedaleko słupa energetycznego, gdzie było ciało Chruszcza, znaleziono m.in. butelkę whiskey. Z kolei dzień wcześniej radny kupował alkohol - tak wynika z nagrań monitoringu.
"Nie przesłuchano wielu osób"
#
Rodzina zmarłego o nowych faktach w sprawie dowiedziała się z mediów. Bliscy Pawła Chruszcza domagali się tego, by śledztwo zostało przeniesione do Poznania. Na to jednak zgody nie wyraziła Prokuratura Krajowa.
- Nie rozumiem powodów, dla których odmówiono przeniesienia śledztwa do Poznania. Sprawa jest w legnickiej prokuraturze, choć mimo upływu trzech miesięcy nie rozwiano tylu niejasności. Nie przesłuchano wielu osób. W tym tej, z którą Paweł Chruszcz dzień przed śmiercią był na łódce - mówi w rozmowie z portalem dziennik.pl Andrzej Radomski, były skarbnik powiatu głogowskiego, a prywatnie przyjaciel Chruszcza. Radomski podkreślił również, że on również nie został przesłuchany przez śledczych.
Najbliżsi Chruszcza obawiają się, że sprawa zostanie umorzona. Sugerują również, że nie zabezpieczono dobrze dowodów. Chodzi m.in. o niedopałki papierosów, które znajdowały się na miejscu zdarzenia. Według rodziny radnego, do badań wysłano jedynie te wybrane przypadkowo, a nie wszystkie niedopałki.
Zobacz także: Mariusz Szczygieł dla WP: 10 reportaży na 100-lecie niepodległości
Coraz więcej wątpliwości
#
Pada również pytanie, dlaczego nocą przerwano poszukiwania radnego, gdy rodzina zgłosiła jego zaginięcie. Służby tłumaczyły, że powodem miały być warunki atmosferyczne. Jednak osoby zainteresowane śledztwem wskazują na to, że pogoda była wówczas dobra.
Wiele pytań budzi też sprawa samochodu, który był widziany po raz ostatni w miejscowości Jerzmanowa, gdzie początkowo rozpoczęto poszukiwania Chruszcza. Parę godzin później pojazd znaleziono w innym miejscu. Wątpliwości narastają również wokół noża znalezionego nieopodal miejsca zdarzenia. "Paweł Chruszcz miał na rękach ślady po próbie podcinania żył. Być może stało się to przy pomocy tego noża" - sugeruje dziennik.pl.
#
To jednak nie wszystko. "DGP" udało się dotrzeć do osoby, która najprawdopodobniej ostatnia widziała Chruszcza żywego. Mężczyzna był na łódce z radnym w dniu, gdy Paweł Chruszcz zmarł. To kolega samorządowca z kółka wędkarskiego.
- Nie wierzę w to samobójstwo do dziś. Paweł był pełen życia i optymizmu. Wszyscy, którzy znali Pawła wiedzą, że nie był samobójcą – powiedział w rozmowie z portalem dziennik.pl. - Wiemy, jak człowiek się zachowuje, gdy coś go gryzie. Ucieka od ludzi, zamyka się w sobie. A Paweł taki nie był. Byliśmy nawet umówieni na następny wypad wędkarski. A tu szok! - dodał mężczyzna.
#
Śledczy z prokuratury w Legnicy przekonują, że wykonują kolejne czynności, by ustalić okoliczności śmierci Pawła Chruszcza. Oprócz badań sprawdzono również m.in. monitoring miejski oraz dane o warunkach atmosferycznych w dniu śmierci mężczyzny. Tym samym, może to pomóc w ustaleniu dokładnego czasu zgonu. Do tej pory nie udało się tego zrobić.
Wciąż są przesłuchiwani kolejni świadkowie, którzy mogą dysponować dodatkowymi informacjami. Jak informuje dziennik.pl, w sprawie był przesłuchiwany m.in. minister Maciej Wąsik. To właśnie z nim głogowski radny próbował się umówić w sprawie jednego z okolicznych przedszkoli, w którym miało dochodzić do nieprawidłowości.
*Zobacz także: Eksperyment ministra Błaszczaka. Niedowidzący w Żandarmerii Wojskowej *
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: dziennik.pl