ŚwiatGigantyczny rozłam w świecie arabskim. Wojna z terrorem jest tylko pretekstem

Gigantyczny rozłam w świecie arabskim. Wojna z terrorem jest tylko pretekstem

Gwałtownie komplikuje się sytuacja nad Zatoką Perską, co może wpłynąć na ceny ropy, a nawet na warunki podróżowania po świecie i organizację Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Pięć krajów arabskich zerwało stosunki dyplomatyczne z Katarem pod pretekstem walki z terrorem, jednak jednym z głównych celów jest pokazanie prezydentowi Trumpowi, kto naprawdę rządzi w regionie.

Gigantyczny rozłam w świecie arabskim. Wojna z terrorem jest tylko pretekstem
Źródło zdjęć: © Getty Images
Jarosław Kociszewski

05.06.2017 | aktual.: 05.06.2017 13:34

Arabia Saudyjska, Egipt i Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA), a także Libia, zerwały wszelkie relacje z Katarem tłumacząc to wsparciem, którego Doha udziela ugrupowaniom ekstremistycznym, w tym Państwu Islamskiemu. Oprócz "ochrony bezpieczeństwa narodowego przed zagrożeniem ze strony terroryzmu i ekstremizmu", jak głosi oficjalne wytłumaczenie, Katar oskarżany jest o destabilizowanie całego Bliskiego Wschodu i sprzyjanie Iranowi. Doha twierdzi, że sankcje są nieuzasadnione.

W praktyce oznacza zamknięcie przez Arabię Saudyjską granic lądowych i powietrznych z Katarem. W sklepach natychmiast pojawiły się kolejki ludzi przestraszonych perspektywą blokady kraju.Należące do ZEA linie lotnicze Etihad już zerwały połączenia z Doha. Dyplomaci z Kataru mają w ciągu dwóch dni opuścić zwaśnione kraje, a pozostali obywatele dostali na to dwa tygodnie. Arabia Saudyjska wykluczyła też Katar z koalicji, która walczy z szyickimi rebeliantami w Jemenie, czyli katarskie samoloty nie będą już uczestniczyć w nalotach na pozycje rebeliantów z ruchu Houtich.

Wpadki i zamieszanie nad Zatoką Perską po wizycie Trumpa

- W Zatoce Perskiej strasznie się zamieszało. Katar miał jedną wpadkę, a ZEA następną. – mówi Wirtualnej Polsce Jan Natkański, wieloletni ambasador Polski w krajach arabskich. – To są dwa wydarzenia, które nastąpiły bezpośrednio po wizycie prezydenta Trumpa w Arabii Saudyjskiej i wielkim szczycie w Rijadzie.

Katarska agencja informacyjna ujawniła treść przemówienia emira tego kraju, szejka Tamima bin Hamada al-Thaniego, który miał krytykować wzrost napięcia z Iranem i prezydenta Trumpa oraz pozytywnie wypowiadać się pod adresem Palestyńczyków. Doha zaprzecza, jakoby szejk w ogóle przemawiał, a całą historię określa mianem "cyberprzestępstwa" twierdząc, że hakerzy podrzucili kontrowersyjny materiał.

Z kolei hakerzy w USA opublikowali treść korespondencji ambasady ZEA w Waszyngtonie, która zawierała krytykę Donalda Trumpa, sugestię wyrzucenia amerykańskiej bazy wojskowej z Kataru i informacje o kontaktach ambasadora z Izraelczykami.

Arabowie pokazują Trumpowi, kto naprawdę rządzi

Szef amerykańskiej dyplomacji Rex Tillerson wzywa kraje regionu do rozwiązania sporu i zachowania jedności. Jednak to właśnie polityka USA jest powodem obecnego zamieszania, a w szczególności opór przeciwko pomysłowi normalizacji stosunków arabsko – izraelskich. Sympatycy Donalda Trumpa podkreślają, że Izrael i Arabia Saudyjska mają wspólnego wroga, czyli Iran. Waszyngton poprze te kraje w sporze z Teheranem za cenę normalizacji relacji, co miałoby nawet doprowadzić do pokoju pomiędzy Izraelczykami i Palestyńczykami. Takie podejście nie ma jednak szans na realizacje bez jedności po stronie krajów Zatoki Perskiej.

- Nie wszystkim kręgom w Zatoce Perskiej podobały się ustalenia pomiędzy prezydentem Trumpem a królem Arabii Saudyjskiej Salmanem. – uważa Natkański. – Ta polityka podoba się tylko wtedy, gdy Trump mówi, że nie będzie udzielał nikomu lekcji. W moim przekonaniu tam musiały zapaść ustalenia albo paść sugestie w sprawie normalizacji z Izraelem, a to już się nie podoba. Arabowie chcieli pokazać, że ani Amerykanie, ani Izraelczycy za plecami Amerykanów, nie będą tutaj rządzić.

Wzrost napięcia z Katarem niszczy poczucie jedności i niweczy szansę na prowadzenie wspólnej polityki. Napięcie między Katarem a innymi krajami arabskimi nie jest jednak niczym nowym i jest elementem walki o dominację na Bliskim Wschodzie pomiędzy szyickim Iranem a sunnitami z Arabii Saudyjskiej i Egiptem. Rijad i Kair rywalizują także między sobą, ale Saudyjczyków i Egipcjan jednoczy nienawiść do Teheranu.

Obraz
© Getty Images

Kontrowersyjna rola telewizji Al Jazeera

Sunnickie stolice Bliskiego Wschodu oskarżają Dohę o szerzenie propagandy za pośrednictwem telewizji Al Jazeera, a także o wspieranie Bractwa Muzułmańskiego i innych, islamskich ugrupowań w całym regionie. Al Jazeera zamknęła biuro w Kairze w 2014 r. po serii napaści oraz rajdów służb bezpieczeństwa pod pretekstem walki z islamistami. Trzej dziennikarze katarskiej telewizji, w tym Australijczyk Peter Greste, zostali skazani na wieloletnie więzienie za popieranie terroryzmu, następnie zwolnieni i ułaskawieni.

Emir Kataru ma ambicje i możliwości prowadzenia polityki na skalę regionalną. Wykorzystuje w tym celu ogromne środki z wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego. Pomimo niewielkiej wielkości Katar ma dochód narodowy sięgający 200 mld dolarów, co powoduje, że zaledwie 2 mln. obywateli należy do najbogatszych na świecie.

Obraz
© Getty Images

Izolacja Kataru będzie miała duże znaczenie gospodarcze wykraczające poza ceny ropy i gazu. Mały kraj samodzielnie nie wpływa na notowania surowców, ale niepokoje w Zatoce Perskiej zawsze powodują wzrost cen. Regionalne indeksy giełdowe zareagowały na dzisiejsze wiadomości gwałtownymi spadkami. Doha jest też jednym z najważniejszych portów lotniczych na świecie, na którym co roku przesiada się ok. 37 milionów ludzi. W 2022 r. Katar ma być gospodarzem Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej i nie wiadomo, jak dzisiejsze wydarzenia wpłyną na przygotowania do gigantycznej imprezy sportowej. Pierwszy stadion budowany z myślą o Mundialu, Khalifa International Stadium, został już otwarty 19 maja.

arabia saudyjskakatarusa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (273)