Generał Polko ostro o kontrowersyjnych słowach Steinmeiera: widzę tylko dwie możliwości
• Frank-Walter Steinmeier krytycznie ocenił manewry NATO "Anakonda-16"
• Nie powinniśmy teraz wymachiwać szabelką i wydawać wojennych okrzyków - mówił
• Angela Merkel uruchomiła ostatnio w kontrwywiadzie komórkę badającą agenturalne wpływy Rosji. Powinna zacząć od sprawdzenia swojego ministra spraw zagranicznych - mówi WP generał Roman Polko
• Mam nadzieję, że V kolumna w postaci polityków pokroju Steinmeiera będzie zepchnięta w NATO na margines - dodaje
• Te słowa są elementem rozgrywek w wewnętrznej polityce Niemiec - ocenia dla WP Piotr Buras
20.06.2016 | aktual.: 20.06.2016 14:45
Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier w wywiadzie udzielonym gazecie "Bild" skrytykował manewry NATO "Anakonda-16", które w piątek zakończyły się w Polsce. Niemiecki polityk przekonywał, że nie powinno się podgrzewać atmosfery w relacjach między NATO a Rosją. Jak stwierdził, mylą się ci, którzy wierzą, że symboliczne parady wojskowe na wschodniej granicy paktu zwiększą bezpieczeństwo. - Nie powinniśmy teraz wymachiwać szabelką i wydawać wojennych okrzyków - przekonywał Steinmeier, sugerując także, iż praktykowana obecnie polityka polegająca na "odstraszaniu" Rosji nie jest tą właściwą. Zaznaczył przy tym, że obok woli wspólnej obrony, potrzebne są także gotowość do dialogu i propozycje współpracy z Rosją.
Zdaniem szefa niemieckiej dyplomacji Rosję powinno się włączyć w "międzynarodowe partnerstwo odpowiedzialności". Słowa Steinmeiera są szeroko komentowane u naszych zachodnich sąsiadów, ale również w Polsce. Suchej nitki na wypowiedzi niemieckiego polityka nie pozostawił m.in. generał Roman Polko.
- Analizując tę wypowiedź, widzę tylko dwie możliwości. Pierwsza - pan Steinmeier jest na tyle naiwnym lub głupim politykiem, że nie dostrzega oczywistych faktów, tj. wojny w Gruzji, aneksji Krymu czy destabilizacji Donbasu. Druga, bardziej prawdopodobna, zakłada, że realizuje on po cichu jakieś biznesy. Być może w Gazpromie szykuje się kolejny wakat i ktoś szuka zatrudnienia? Angela Merkel uruchomiła ostatnio w kontrwywiadzie komórkę badającą agenturalne wpływy Rosji. Powinna zacząć od sprawdzenia swojego ministra spraw zagranicznych - komentuje dla Wirtualnej Polski generał.
Krytycznie słowa szefa niemieckiej dyplomacji ocenia również Piotr Buras, dyrektor warszawskiego biura ECFR (European Council on Foreign Relations). - Słowa ministra Steinmeiera odebrałem negatywnie. Uważam, że jego komentarz był zupełnie nieadekwatny do wydarzeń, które miały miejsce na terenie Polski. Wpisuje się on jednak w toczącą się w Niemczech dyskusję na temat normalizacji relacji z Rosją - komentuje w rozmowie z WP znawca stosunków polsko-niemieckich i dodaje: - W przeszłości Steinmeier nie był głównym eksponentem nurtu łagodzenia kursu wobec Rosji. Z tego punktu widzenia jego słowa są zaskakujące.
W ocenie generała Romana Polki manewry "Anakonda-16" w żadnej mierze nie były prowokowaniem Rosji, a miały jedynie na celu budowanie zdolności obronnych NATO. - To nic innego, jak realizacja artykułu 3. Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jeżeli NATO nie będzie zdolne do obrony zrzeszonych w nim państw, to po co nam taki sojusz? - pyta gen. Polko i dodaje: - Steinmeier chce, by NATO było papierowym tygrysem, którego Putin już dawno przestał się bać. Tymczasem do Rosji przemawia jedynie polityka konkretnych działań oraz czynów, które na szczęście zaczęły dominować przed zbliżającym się szczytem NATO. Mieliśmy manewry "Anakonda-16", jest zapowiedź stałej rotacyjnej obecności wojsk Sojuszu i mam nadzieję, że V kolumna w postaci polityków pokroju Steinmeiera będzie zepchnięta na margines.
Jednak w opinii Piotra Burasa słowa wypowiedziane przez szefa niemieckiej dyplomacji należy odczytywać w szerszej perspektywie. Jego zdaniem w krytyce manewrów "Anakonda-16" można również dostrzec elementy rozgrywek w wewnętrznej polityce Niemiec.
- Ona nabiera obecnie zupełnie nowej dynamiki. Po ogłoszeniu przez prezydenta Joachima Gaucka, że nie będzie ubiegał się o reelekcję, u naszych zachodnich sąsiadów rozpoczyna się trochę przedwczesna kampania wyborcza. SPD jest obecnie bardzo nisko w sondażach i ma niewielkie poparcie. Dlatego może starać się budować koalicję z lewicą i zielonymi, by wystawić wspólnego kandydata na prezydenta, a później stworzyć wspólne listy w wyborach federalnych. Jest to istotne o tyle, że do tej pory tworzenie takiego porozumienia kończyło się fiaskiem. SPD różniła się z tymi partiami pod względem polityki zagranicznej. Rozbieżności dotyczyły głównie współpracy z NATO oraz Rosją. Krytyczne słowa Steinmeiera wpisują się w oba te aspekty i mogły być "puszczeniem oka" w stronę lewicy oraz sygnałem dla CDU, że SPD jest gotowa na budowanie nowego układu - analizuje dyrektor warszawskiego biura ECFR.
Nasz rozmówca zaznacza, że jest to tylko jeden z możliwych scenariuszy. Gdyby jednak doszło do porozumienia pomiędzy SPD a lewicą, to nowa koalicja byłaby zdecydowanie niekorzystna dla Polski. - Lewica jest postrzegana przez inne niemieckie partie jako partner niewiarygodny w prowadzeniu polityki zagranicznej. Wpływ na to mają prorosyjskie nastawienie oraz krytyka NATO. Zmiana koalicji rządzącej w Niemczech postawiłaby pod dużym znakiem zapytania trwałość sankcji wobec Rosji. Angela Merkel jest gwarantem tego, że polityka sankcji jest konsekwentna i trzyma się obranego kursu - mówi Buras.
Słowa Steinmeiera zostały przyjęte z zadowoleniem w Rosji. Szef komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy, Aleksiej Puszkow napisał na Twitterze, że "zza kurtyny gróźb i histerii można usłyszeć nieco głosów rozsądku". Zaznaczył przy tym, że Europę toczy antyrosyjska histeria, forsowana w dużej mierze przez NATO.
Zadowolenie rosyjskich polityków nie dziwi naszych rozmówców. - Stanowisko Niemiec w ostatnich latach było największym rozczarowaniem dla administracji Władimira Putina. On nie spodziewał się tego, że Angela Merkel wprowadzi politykę sankcji. W związku z tym wszelkie wypowiedzi płynące z Niemiec, które pokazują, że w koalicji UE jest rysa, są tym, na co Rosja czekała od dłuższego czasu - mówi dyrektor warszawskiego biura ECFR.
Zarówno generał Roman Polko, jak i Piotr Buras uspokajają jednak, że wypowiedzi Steinmeiera nie należy odczytywać jako zapowiedzi zmiany kursu dyplomacji niemieckiej. - Na szczęście w samych Niemczech przeważa głos rozsądku i tego typu wypowiedzi są coraz rzadsze. Nasi zachodni sąsiedzi brali również udział w manewrach "Anakonda-16", więc ich polityka znajduje potwierdzenie w czynach - kończy generał Polko.