Generał Błasik siedział za sterami tupolewa?
Często zdarza się, że podczas lotu generał idzie do kabiny pilotów i siada za sterami samolotu. Ale to nie on leci, tylko autopilot - on siedzi, bo musi odsiedzieć 40 godzin w fotelu pilota, by zgodnie z regulaminem otrzymać dodatek - mówi w wywiadzie dla "Wprost" b. dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.
Pytany o obecność gen. Błasika w kabinie Tupolewa 154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, mówi, że taka sytuacja często się zdarzała i była uznana w wojsku niemal za normę. - Moi koledzy generałowie wchodzili do kabiny pilotów. Byli tacy, co siadali za stery samolotów, i tacy, co instruowali załogę - mówi gen. Skrzypczak. Jego zdaniem, nie było przypadku, by pilot samolotu odmówił dowódcy ustąpienia miejsca za sterami.
Generał Waldemar Skrzypczak nie chce się wypowiadać na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jak mówi, po każdej kolejnej katastrofie w wojsku jest zawsze jeden wniosek: błąd pilota. - Ale ja bym z wyrokiem poczekał - mówi. Wskazuje jednak na wiele negatywnych zjawisk dziejących się od dłuższego czasu w wojsku, które mogły pośrednio przyczynić się do tragedii w Smoleńsku.
O byłym dowódcy Wojsk Lądowych gen. Waldemarze Skrzypczaku zrobiło się głośno, gdy w sierpniu zeszłego roku wszedł w ostry spór z Ministerstwem Obrony Narodowej zarzucając mu zbytnią biurokrację oraz zaniedbania w wyposażeniu polskich żołnierzy w Afganistanie. Po odejściu Skrzypczaka z armii, jego następcą został gen, Tadeusz Buk, który był jedną z 96 ofiar katastrofy prezydenckiego Tu-154 w Smoleńsku.