Gen. Waldemar Skrzypczak stał się znany w Królewcu. Rosyjskie władze reagują

Władze Królewca zaczęły regularnie odnosić się do wypowiedzi gen. Waldemara Skrzypczaka i zachodnich analityków twierdzących, że w razie wojny rosyjski obwód zostanie zajęty przez NATO. Dmitrij Łyskow, rzecznik prasowy gubernatora, uspokajał w mediach, że region jest chroniony, a historie o wojnie "istnieją tylko w głowach wojskowych propagandystów NATO".

Gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych
Gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz
Tomasz Molga

- Obwód królewiecki jest niezawodnie chroniony przez Flotę Bałtycką, a jakakolwiek inwazja państw sąsiednich na terytorium regionu wywoła asymetryczną reakcję - powiedział dziennikarzom Dmitrij Łyskow, rzecznik prasowy władz regionu.

Media w Królewcu, m.in. portal Klops.ru, ponownie przywołały tezy gen. Waldemara Skrzypczaka oraz analizę w czeskiego czasopisma "Argument". Wynika z nich, iż "w przypadku bezpośredniej wojny między NATO a Rosją pierwszym zadaniem sojuszu będzie zajęcie Królewca". W czwartek pojawiły się artykuły będące reakcją na te słowa.

Łyskow komentował, że historia na temat ewentualnego "konfliktu o przesmyk suwalski istnieje tylko w głowach propagandystów wojskowych NATO". - Terytorium to nie ma znaczenia ze względu na swoją podatność na ataki, a także ze względu na to, iż brak tam infrastruktury logistycznej w postaci autostrad i linii kolejowych - tłumaczył.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Mamy prawo odpowiadać na propagandę Rosji"

Sam generał tłumaczy w WP, że nie zamierza zmieniać tonu swoich wypowiedzi. - Rosja i jej politycy od początku wojny z Ukrainą głoszą narrację napastniczą w stosunku do nas. Uważam, że mamy prawo adekwatnie na to odpowiadać - komentuje gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych w Polsce.

- Wypowiedzi naszych polityków odbieram jako strachliwe, a przez to strachem zaraża się Polaków. Czas przestać. Niech Rosjanie wiedzą, że jeśli stworzą zagrożenie militarne, my zajmiemy Królewiec. To jest logiczne i konieczne - podkreślił były wojskowy.

Gen. Skrzypczak ocenia, iż Rosja niemal wszystkie swoje siły angażuje w wojnę w Ukrainie, ponosząc tam straty. Oznacza to, że ich armia będzie potrzebować czasu na odtworzenie zasobów. - Od lata 2023 roku cała ich gospodarka pracuje pełną parą na potrzeby armii stopniowo i systematycznie budując jej nowe zdolności. Zamiarem Putina jest odbudowa armii na tyle, aby dysponować potencjałem, którym jeżeli nie może zagrozić, to na pewno wystraszy NATO - podsumował rozmówca WP.

Burza w Królewcu. Gen. Skrzypczak to już znana postać

W ubiegłym tygodniu gen. Skrzypczak stał się bohaterem rosyjskojęzycznego serwisu Telegram. Najpopularniejsze kanały, w tym mający 500 tys. czytelników "Rosja 2.0" omawiały jego wypowiedź dla dziennika "Rzeczpospolita". Mówił, że obwód królewiecki jest terytorium okupowanym przez Rosję. Generał wskazał, że Królewiec stanowi zagrożenie militarne, bo stamtąd może wyjść jedno z rosyjskich uderzeń, a zatem w razie wojny musi zostać zajęty przez NATO.

Zaprotestował m.in. senator rosyjskiego regionu Aleksander Szenderjuk-Żidkow.

Wtórował mu urzędnik Dmitrij Łyskow - Mieszkańcy naszego regionu nie mają się czego obawiać. W przeciwieństwie do naszych sąsiadów nie pobrzękujemy bronią i po prostu zajmujemy się swoimi sprawami. Radzę panu generałowi otworzyć podręcznik historii. Te ziemie przypadły Związkowi Radzieckiemu i jego następcy, Federacji Rosyjskiej w wyniku traktatu pokojowego - tłumaczył.

Jeszcze wcześniej królewieckie media opisały dokładnie przebieg kariery gen. Skrzypczaka, tłumacząc czytelnikom, iż jest on byłym dowódcą oraz wiceministrem, a jego słowa mają mniejsze znaczenie. Wypowiadał się Siergiej Pogudin, lokalny historyk, który wykazywał, iż "historycznie obwód królewiecki nie należał do terytorium Polski".

Dodajmy, że wiosną 2022 roku wśród mieszkańców rosyjskiego regionu pojawiła się plotka o rzekomo rychłym wkroczeniu wojsk NATO do obwodu.

- Teraz naszym głównym zadaniem jest powiedzieć całemu krajowi, że do Kaliningradu można latać bezpiecznie. Polacy z karabinami maszynowymi nie chodzą tu po ulicach. Czasami po prostu czytam jakieś bzdury. Czytam prasówki z polskich mediów i po prostu myślę: co to za pranie mózgu! Biedni są ci Polacy, którzy w to wierzą - powiedział gubernator regionu Anton Alichanow.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
waldemar skrzypczakkaliningradrosjanie
Wybrane dla Ciebie