Tysiące Polaków "w kamasze"? Gen. Skrzypczak ostrzega
Zgodnie z informacjami płynącymi z MON, w tym roku na ćwiczenia wojskowe wezwanych może być nawet 200 tys. obywateli. - Jeśli to mają być żołnierze powołani na kilkudniowe szkolenia, które nie przygotują nam specjalistów, ale mięso armatnie, to nie jest to sensowne szkolenie - ocenia gen. Waldemar Skrzypczak.
08.02.2024 | aktual.: 08.02.2024 19:47
W przygotowywanym właśnie przez Ministerstwo Obrony Narodowej rozporządzeniu wymieniono górne limity liczby osób, które w tym roku będą mogły trafić do wojska - podaje "Fakt". Na nowych rekrutów oraz na przeprowadzenie niezbędnych ćwiczeń wojskowych dla rezerwistów MON planuje przeznaczyć blisko 6,5 mld zł.
Łącznie "w kamasze" trafić może nawet nawet 300 tys. osób - dodaje gazeta. 200 tys. zostanie skierowanych na ćwiczenia. Mają to być głównie osoby, które mają już doświadczenie z wojskiem. Jednak nie ilość, a jakoś może się tu okazać kluczowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wojsko weekendowe". Gen. Skrzypczak wskazuje priorytety
- Dziś głównym deficytem wśród rezerwy są specjaliści, a nie żołnierze, którzy są szkoleni w wymiarze kilku dni. Jeśli te 200 tys. to mają być żołnierze powołani na kilkudniowe szkolenia, które nie przygotują nam specjalistów, ale mięso armatnie, to nie jest to sensowne szkolenie. Jeśli żołnierz wcześniej w swojej działalności wojskowej miał do czynienia ze specjalistycznym sprzętem, to na dwutygodniowych ćwiczeniach można u niego te nawyki odtworzyć - podkreśla w rozmowie z "Faktem" gen. Waldemar Skrzypczak.
MON przygotowuje się także do zwiększenia stanu osobowego armii. Wedle szacunków, w 2024 roku tylko do zawodowej służby wojskowej powołanych może być najwyżej 21 tys. osób. Do WOT trafić ma nawet 41 tys. rekrutów.
- Ja bym się skupił raczej nie tyle na obronie terytorialnej, bo to dalej jest wojsko weekendowe, ale na tych, którzy mają iść do zawodowej służby wojskowej. A to dlatego, że w tej chwili musimy skompletować w trybie pilnym, bo mamy na to 2-3 lata, jednostki operacyjne. A w nich są właśnie głównie żołnierze zawodowi. Tych żołnierzy nie zastąpi WOT, dobrowolna służba ani rezerwa aktywna - podsumowuje wojskowy w rozmowie z "Faktem".
Źródło: "Fakt"