PolitykaGen. Janicki dla WP: Mam przyjaciół w różnych partiach. Nawet w PiS

Gen. Janicki dla WP: Mam przyjaciół w różnych partiach. Nawet w PiS

- Zawsze byłem apolityczny. Mam przyjaciół w różnych partiach. Nawet w PiS, gdzie mam też rodzinę - mówi Wirtualnej Polsce gen. Marian Janicki, który wstąpił do PO. Były szef BOR chce walczyć o przywrócenie emerytur zmniejszonych ustawą dezubekizacyjną, która - jak ocenia - odebrała "możliwość spokojnego życia kilkudziesięciu tysiącom ludzi", skazując ich na "powolną śmierć głodową". Opowiada też o swoim epizodzie w Milicji Obywatelskiej i o tym, jak prawie wylądował w rowie...przez kolumnę BOR wiozącą premier Szydło.

Gen. Janicki dla WP: Mam przyjaciół w różnych partiach. Nawet w PiS
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Wojciech Surdziel
Grzegorz Łakomski

07.11.2017 | aktual.: 09.11.2017 14:27

Grzegorz Łakomski, Wirtualna Polska: Mógł pan prowadzić spokojne życie emeryta. Po co się pan pakuje w politykę?

Gen. Marian Janicki, polityk PO, były szef Biura Ochrony Rządu: Nigdy nie myślałem o polityce, tylko o spokojnym życiu. Po latach służby w BOR z daleka od rodziny wróciłem do domu. Mam dorosłe dzieci. Myślałem, że mi starczy na spokojne życie. Okazało się, że komuś się to nie podoba. Wymyślono kompromitującą, represyjną ustawę (dezubekizacyjną - przyp. WP), która odebrała możliwość spokojnego życia kilkudziesięciu tysiącom ludzi. Są skazani na wegetację, albo powolną śmierć głodową. Wiem, o czym mówię.

Gdyby nie pomoc moja i siostry, to mama by nie przeżyła dwóch miesięcy. Po ojcu miała 2060 zł, a zostawiono jej 850 złotych. Z dodatkiem pielęgnacyjnym, którego nie mogli zabrać, ma 1050 złotych emerytury. Za samo 40-metrowe mieszkanie płaci 600 zł. A gdzie leki, media, jedzenie? Stowarzyszenie służb mundurowych podaje, że już było 18 samobójstw i kilkadziesiąt zgonów zaraz po otrzymaniu decyzji. Ludzie nie wiedzą, co mają ze sobą zrobić. Nie idę do polityki, bo mojej mamie, czy mnie odebrano emeryturę. Takich Lidii Janickich jest w Polsce kilkadziesiąt tysięcy. Chcę być ich rzecznikiem. Chcę by wiedzieli, że ktoś już pracuje nad rozwiązaniem, które pozwoli przywrócić im emerytury w wysokości sprzed 16 grudnia 2016 roku.

Jak wysoką miał pan emeryturę zanim weszła w życie ustawa?

Ok 10 tys. zł, które wypracowałem przez 27 lat z daleka od rodziny. Z żoną to kiedyś policzyliśmy na 30–lecie, że byliśmy razem 14 lat. Połowę spędziłem poza domem, w Warszawie.

Jakie ma pan poglądy polityczne?

Nigdy nie miałem poglądów. Zawsze byłem apolityczny, jak byłem w BOR. Teraz idę do polityki, bo boli mnie serce, jak widzę co się dzieje w służbach. Jest tak wielkie upolitycznienie, że można mówić o funkcjonariuszach PiS-u. Trzeba odpolitycznić służby. Członek żadnej partii politycznej już nigdy nie powinien być szefem służby specjalnej, czy mundurowej, albo ministrem koordynatorem ds. służb.

Jeśli mówimy o apolityczności, to w jakim charakterze był pan na wieczorze wyborczym Platformy po wyborach do europarlamentu w 2014 roku?

Jako gość. Byłem wtedy w Warszawie. Zaprosił mnie mój kolega poseł. Nie był to wynik moich poglądów. Byłem już wtedy kilka miesięcy po odejściu z BOR-em i mogłem robić, co mi się podoba. A kolegów, przyjaciół mam w różnych partiach. Nawet w PiS, gdzie mam też rodzinę, ale chcę mówić o kogo chodzi. Jestem ciekawy co myślał, jak się dowiedział, że dezubekizacja obejmie mojego tatę.

To największa partia opozycyjna. Platforma zapewnia, że po dojściu do władzy przywróci demokratyczny w państwie, czyli naprawi ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i Sądach Powszechnych, naprawi sytuację w służbach specjalnych. Nie pozwoli na likwidację in vitro. Nie będzie upolitycznienia samorządów. Leży mi na sercu, by za rok w wyborach samorządowych nie przejęło w Małopolsce i moim ukochanym Krakowie, gdzie się urodziłem i wychowałem.

Co się panu nie podoba w rządach PiS?

Państwo jest coraz mniej demokratyczne. W takich sferach jak samorządy, służby, sądownictwo powinno być jak najmniej partii.

Złośliwi powiedzą, że dobrze pan pasuje do PO, dał się pan nagrać w restauracji „Sowa i przyjaciele”.

Byłem tam dwa razy na zaproszenie. Trudno. Nie spodziewałem się, że jacyś goście mogą nagrywać, ale nie powiedziałem nic, za co bym się wstydził. Do restauracji idzie się po to, by zjeść dobrą kolacje i napić się lampkę wina, po której mówi się różne rzeczy w żartach.

Zna pan ogłoszony ostatnio program samorządowy Platformy?

Nie, nie chcę się wypowiadać jako ekspert na temat programu.

Ale czytał pan ten program?

Wybory mamy dopiero za rok. Muszę przeanalizować plany Platformy dotyczące zmian w samorządach, jak likwidacja funkcji wojewodów. Na razie interesuje się programem związanym z tym, co robiłem przez całe moje życie. Jestem członkiem Platformy 2 tygodnie. Będę się zapoznawał ze wszystkimi projektami, które PO ogłosiła, lub ogłosi.

Obraz
© PAP

Będzie pan startował w wyborach samorządowych, czy do Sejmu?

Każdy człowiek na jakieś ambicje, ale na razie o tym nie myślę. Skupiam się na tym, by pomóc PO stworzyć projekty ustaw, które mają naprawić sytuację w służbach mundurowych. Zamierzam powołać zespół ekspercki złożony z byłych szefów służb.

Ogląda pan „Wiadomości” TVP?

Nie.

Może się pan spodziewać serii materiałów, w których pewnie będzie pan nazwany rzecznikiem esbeków.

Mam twardą skórę. Jestem przygotowany na kłamstwa i oszustwa. Nie jestem rzecznikiem ubeków. Ubecy, którzy wyrządzali krzywdę polskim patriotom, już nie żyją. Krzywdzi się niewinnych ludzi i ich rodziny. Wstawiam się za nimi.

Jak długo był pan w Milicji Obywatelskiej?

To był epizod w komendzie wojewódzkiej w Krakowie. Gdzieś trzeba było zacząć służbę. Nie było miejsca w BOR, bo ta formacja liczyła 700 osób i trzeba było czekać. Zostałem przyjęty po roku. Ta ustawa jednak nie obejmuje milicjantów.

Będzie mógł pan zadebiutować przed komisją śledczą ds. Amber Gold, jak zapowiedział poseł PiS Jarosław Krajewski.

Tak, słyszałem o tym od kolegów. Stawię się z otwartą przyłbicą na wezwanie każdej komisji, tylko nie wiem po co. Nie ma pojęcia jakie pytania mogą paść do szefa BOR. Odpowiem jednak na każde pytanie.

Wielu komentatorów uważa, że będzie pan obciążeniem dla PO przez Smoleńsk.

Jestem oficerem, generałem, człowiekiem honoru. Zapewniam pana, że gdybym miał najmniejszą wątpliwość co do winy BOR-u, to 11 kwietnia podałbym się do dymisji. Dlaczego na moją prośbę nie ujawni się dokumentów z przygotowań do lądowań w Smoleńsku z ostatnich 15 lat, gdy delegacje jeździły na uroczystości do Katynia. To są już jawne dokumenty. Niech naród zobaczy, kto lepiej przygotował te wizyty. Znam te dokumenty. Prokuratura i sąd jednoznacznie stwierdziły, że BOR nie ponosi odpowiedzialności za katastrofę smoleńską.

Paweł Bielawny, pański ówczesny zastępca, został skazany.

Mam nadzieję, że przyjdzie czas, że zostanie zrehabilitowany, bo nie ponosi żadnej odpowiedzialności za Smoleńsk.

Biegli jednak wykazali jednak 20 uchybień po stronie BOR.

Głównym biegłym był funkcjonariusz BOR Jarosław Kaczyński, który w 2005 roku zwolnił mnie ze stanowiska, zwolnił również Bielawnego. Kaczyński krótko był zastępcą szefa BOR za pierwszych rządów PiS. To były osobiste porachunki.

Teraz osobiste porachunki mają z panem politycy PIS, którzy panu wypominają, że po Smoleńsku został pan awansowany.

Nie dostałem awansu za Smoleńsk. Drugą gwiazdkę generalską dostałem rok później, w czerwcu 2011 roku.

Dlaczego się pan podał do dymisji i odszedł wcześniej z BOR?

Odszedłem ze względów rodzinnych. Myślałem o tym rok i dwa lata wcześniej, ale zostałem poproszony, by zostać, bo była prezydencja i było Euro.

To prawda, że miał pan spotkania z kolumną premier Szydło, jak pan jechał swoim samochodem?

Jechali przez miejscowość pod Krakowem gdzie mieszkam. Wywijali lizakami i światłami, że omal mnie nie wyrzucili do rowu. Mam niezłe umiejętności jako kierowca, wiec nie wyleciałem z drogi, ale gdyby trafiło na mniej doświadczonego kierowcę, to rów byłby pewny. I byłby seicento bis.

Długo pana zdanie PiS będzie u władzy. Niektórzy wieszczą drugą kadencję.

Trudno o tym mówić, bo mamy dopiero połowę kadencji. Nie powinno się tak bardzo wierzyć sondażom. Najbardziej wiarygodny sondaż jest w niedzielę wyborczą.

Niektórzy w Platformie jedyną nadzieję na pokonanie PiS wiążą z powrotem Donalda Tuska do polskiej polityki. Powinien wrócić?

Nie mam zdania na ten temat. Wolę się nie wypowiadać. Póki co Donald Tusk ma jeszcze dwa lata. Jest prezydentem Europy, przewodniczącym Rady Europy.

Rady Europejskiej. Już jest pan politykiem PO pełną gębą. Wie pan, że lepiej nie chwalić Tuska, by nie podpaść Schetynie.

Nie. Pracowałem też z Tuskiem, więc nie chcę się wypowiadać na temat jego powrotu do polityki krajowej. Ma ważniejsze zadania w Europie. A trzy lata w polskiej polityce to przepaść.

Czym pana przekonał Grzegorz Schetyna?

Kiedyś pracowałem ze Grzegorzem Schetyną, gdy był on ministrem spraw wewnętrznych, jednym z najlepszych po 1989 roku. Wiem, że jak mówi to robi. Jeśli teraz mówi, że porządek w państwie będzie przywrócony, to tak się stanie. Dlatego po rozmowie z nim się zdecydowałem, że wstąpię w szeregi
Platformy i będę służył doświadczeniem.

Przyłączy się pan do jednej z frakcji PO?

Nie. Platforma jest pierwszą i ostatnią partią, której chcę pomóc. Do innej nie pójdę. Jeżeli projekt się nie uda, to podziękuję i do widzenia. Ale myślę, że się uda. Gdybym w to nie wierzył, to nie byłoby tej rozmowy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3391)