Geje mocno podzieleni. Komorowski, Duda, a może nikt?
Już tylko dni zostały do drugiej tury wyborów prezydenckich. Języczkiem u wagi mogą być głosy środowisk gejowskich, które pierwszy raz w historii są aż tak bardzo podzielone w sprawie poparcia dla kandydatów. - Platforma tylko mówiła, ale nic dla nas nie zrobiła. Należy jej się zimny prysznic - mówią jedni. - To dziecinne, stawka jest zbyt poważna - odpowiadają drudzy i przypominają czasy, gdy w Polsce rządziło Prawo i Sprawiedliwość.
Nowak: nie wykluczam, że zagłosuję na Dudę
- Nie wykluczam takiej sytuacji, że zagłosuję na Andrzeja Dudę - powiedział w audycji "Homolobby" w Polskim Radiu RDC jeden z najbardziej znanych polskich gejów, krytyk kulinarny Maciej Nowak. - Nie będę się tego bał, jeżeli ostatecznie ta kampania będzie się toczyła tak, jak w tej chwili. Denerwuje mnie manichejski klimat tych wyborów - podkreślił. - Z jednej strony niby samo dobro, a z drugiej samo zło. A przecież obaj kandydaci to obywatele Rzeczypospolitej, obaj mają pełne prawa wyborcze, obaj mają swoich zwolenników - tłumaczył Nowak w RDC. - Ani jeden, ani drugi kandydat nie jest moim idealnym prezydentem, ale nie lubię tego, gdy mi się wmawia, że jeden będzie skończonym ideałem, który wcieli wszelkie możliwe humanistyczne idee podczas swojej kadencji. Bo widać było, że nie. I ten nagły przypływ aktywności w ciągu ostatniego tygodnia jest też przedziwny - podsumował Maciej Nowak.
Dołączył tym samym do sporej już grupy homoseksualistów, którzy publicznie wyznali, że w drugiej turze wyborów na pewno nie zagłosują na Bronisława Komorowskiego, a nawet rozważają poparcie w niedzielę kandydata PiS, Andrzeja Dudy. - Zastanawiam się nad dwiema możliwościami. Albo nad oddaniem nieważnego głosu, albo nad zagłosowaniem na Dudę - powiedział w TVN24 Krystian Legierski, znany działacz LGBT i były lewicowy radny Warszawy. - To nie jest tak, że uważam iż Duda czy PiS są nagle w stanie rozwiązać moje problemy. Nie jest tak, że w partii, która do tej pory była wrogiem widzę sprzymierzeńca - kontynuował Legierski. - Przez 8 lat PO obiecywała nam, środowiskom gejowsko-lesbijskim, że spełni przynajmniej część naszych postulatów. Nie spełniła ani jednego - skwitował i dodał, że po ewentualnym sukcesie Dudy i PiS "jakoś zniesie chwilową obecność Antoniego Macierewicza".
Biedroń: nie zagłosuję na Bronisława Komorowskiego
W podobnym tonie wypowiedział się w trójmiejskiej "Gazecie Wyborczej" prezydent Słupska, Robert Biedroń. - Nie zagłosuję na Bronisława Komorowskiego. I będzie to moja czerwona kartka dla polityków PO, za to, że nie wyciągnęli lekcji z pierwszej tury wyborów. 10 maja aż 70 proc. wyborców zagłosowało przeciwko obecnej klasie politycznej i miałam nadzieję, że politycy PO odczytają to ostrzeżenie i zajmą się w kampanii tematami, które naprawdę są problemami kraju - emigracją, brakiem perspektyw dla młodych ludzi, złym funkcjonowaniem urzędów, systemu sądowniczego, biedą - powiedział polityk. - Czy zagłosuję na Andrzeja Dudę? Nie wiem, prawdopodobnie oddam nieważny głos - stwierdził Biedroń.
Poniedziałek: będziemy musieli wychodzić na ulicę, by walczyć o podstawowe prawa
- Szanuję każdego człowieka i każdy pogląd, ale takie myślenie jest dziecinne. Idealnie pasuje tu powiedzenie, że na złość mamie odmrożę sobie uszy i nos. Tu chodzi i naszą przyszłość, a nie o to, żeby się odgryźć - twierdzi w rozmowie z Wirtualną Polską Jacek Poniedziałek. Przyznaje, że środowisko PO nie spełniło bardzo wielu obietnic. Prezydent podpisał wiele ustaw niesłużących społeczeństwu. Mimo to zapowiada, że będzie głosował na Bronisława Komorowskiego. - Chociaż prezydent nie jest z mojej bajki i nie jest moim ulubieńcem - przyznaje. - Jest dziesięć razy bezpieczniejszy i przewidywalny niż Duda. Na pewno sam decyduje jak postępować, w jakim kierunku prowadzić kraj. A Andrzej Duda to marionetka w rękach szalonych, nieodpowiedzialnych polityków, którzy chcą w Polsce wojny ideologicznej i cofania nas do średniowiecza - argumentuje aktor. Przypomina też rządy PiS z Ligą Polskich Rodzin sprzed 10 lat, do których ma jednoznaczny stosunek. - To była cała masa ultrakatolickich i ideologicznych przesłanek ,
które kierowały cywilną, świecką władzą w Polsce. Nie chcę, żebyśmy wrócili do tych czasów. A to znów nam grozi. Będziemy musieli wychodzić na ulicę, by walczyć o podstawowe prawa obywatelskie i społeczne - przestrzega.
Głos w sprawie zabiera też Michał Piróg. W rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że w pierwszej turze zagłosował na Bronisława Komorowskiego i teraz zrobi to samo. - Prezydent w Polsce to także zespół ludzi, który za nim stoi. Zespół pana Dudy, to ludzie, którzy nie tyle nie pomogli, ale notorycznie atakują wszystkie możliwe mniejszości. To pan Kaczyński, Macierewicz i pani Pawłowicz - podkreśla Piróg. Na kierowany pod adresem urzędującego prezydenta i jego partii zarzut, że nic dla gejów nie zrobili odpowiada krótko. - Jakbyśmy dyskutowali czy fajniejsi byli dla nas Niemcy za czasów II wojny światowej, czy Szwedzi w czasie potopu, którzy nic wielkiego nam nie zrobili, to wybieram Szwedów. Michał Piróg jest zdania, że do wyborów powinno się iść po to, by albo wybrać lepszą przyszłość, albo nie prowokować gorszej. A próba karania kogokolwiek przy urnie jest karaniem siebie samego. Słyszał o tym, że niektórzy ze środowiska gejowskiego myślą o poparciu Dudy. - Nie podzielam tego poglądu, ale też go nie krytykuję -
mówi Piróg. - To nie jest tak, że jakakolwiek grupa ma mieć jednakowe zdanie. To by znaczyło, że jest to grupa fanatyków. W naszym przypadku tak nie jest - podsumowuje celebryta.
Platforma sobie nagrabiła"
- Pan prezydent wprawdzie rzadko wypowiada się na tematy związane z mniejszościami, ale jest człowiekiem dość konserwatywnym, tak samo jak część PO, która popatrywała na gejów z góry - ocenia w rozmowie z WP prof. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Instytutu Nauk Politycznych UW. - A po drugie PO dla tych środowisk naprawdę więcej werbalizowała niż czyniła i wreszcie PiS obiecuje jednak bardzo duży socjal. I te wszystkie względy mogą ważyć na postawach osób homoseksualnych - uważa politolog i dodaje, że Platforma Obywatelska bardzo sobie w wielu środowiskach "nagrabiła". Także w środowisku LGBT. - PO troszkę się w sobie zakochała, zajęła się tylko sobą i konkurowaniem z PiS. Przestała zauważać postulaty pewnych grup. W tym mniejszości - mówi WP prof. Pietrzyk-Zieniewicz, której zdaniem wiele środowisk w tej chwili jest rozczarowanych Platformą. Nawet nie tyle rządami PO, ale jej samouwielbieniem. - Od lat przekaz Platformy jest taki, że partia ta jest jedynym sensowym wyjściem dla Polaków. Że ich prezydent
jest jedynym sensowym kandydatem. Że to oczywiste i nie sposób na niego nie zagłosować. I ta postawa w sensie psychologicznym naprawdę wywołuje przeciwny efekt. Im bardziej PO twierdzi, że tylko ona ma rację, tym bardziej ludzie mają ochotę się odwinąć - ocenia Ewa Pietrzyk-Zieniewicz. - A w sytuacji, gdy różnice między konkurentami są takie jak dziś, to wszystkie środowiska stają się ważne. Bo w niedzielę o wygranej mogą zdecydować 3-4 punkty procentowe - podsumowuje rozmówczyni Wirtualnej Polski.