Mniej migrantów na granicy. Wiadomo, co zrobił z nimi Łukaszenka
Liczba prób nielegalnego pokonania granicy polsko-białoruskiej znacząco spadła. Jak twierdzą opozycjoniści z BYPOL-u, migranci jednak nie zniknęli, a są "schowani" przez reżim.
Jeszcze do niedawna na granicy notowano po kilkaset prób przekroczenia granicy polsko-białoruskiej przez migrantów. Obecnie takich przypadków jest zaledwie kilkadziesiąt.
To nie oznacza jednak, że migranci przebywający na Białorusi zniknęli. Nie są np. odsyłani do swoich państw.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Migranci przebywają bardzo niedaleko Polski. Są w przygranicznej strefie, około 20 kilometrów od granicy. Nie znajdują się w mieszkaniach publicznych, w hotelach. Są przy służbach granicznych, w miejscach ich przebywania. Białorusini przekazują nam, że nie widzą migrantów - mówi w rozmowie z "Faktem" Aleksander Azarau, szef BYPOL-u, białoruskiej organizacji opozycyjnej.
Łukaszenka wykorzysta jeszcze migrantów?
Wskazuje, że wcześniej migranci chodzili po białoruskich miastach. W ostatnim czasie jednak zniknęli z miejsc publicznych. Zdaniem szefa BYPOL-u to celowe działanie Łukaszenki.
- Chce w ten sposób okłamywać Białorusinów, że rzekomo migrantów nie ma, że Białoruś nie zajmuje się tym kryzysem - mówi.
Białoruska opozycja podkreśla, że Łukaszenka może nie zakończyć swoich działań hybrydowych i ponownie wysłać migrantów, by próbowali przedrzeć się przez granicę do Polski.
Bloomberg w ostatnich dniach informował, że prezydent Polski Andrzej Duda miał poruszyć temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej podczas swojej wizyty w Chinach. Polska miała zagrozić zablokowaniem kluczowego chińskiego szlaku kolejowego. Na początku lipca wzmożono kontrole w Małaszewiczach. W kolejnych dniach presja migracyjna na granicy zaczęła spadać, co może sugerować, że Pekin naciskał na Łukaszenkę, by zmienił swoją politykę.
Czytaj więcej:
Źródło: "Fakt"