Gdzie są dzieci z Michałowa? Tłumaczenia wiceministra Przydacza
We wtorek zorganizowano manifestacje w wielu polskich miastach. Ich uczestnicy pytali o los dzieci z Michałowa, które na początku października prawdopodobnie zostały wydalone wraz z dorosłymi na granicę z Białorusią. To samo pytanie usłyszał wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Wiceminister nie udzielił jednak jednoznacznej odpowiedzi.
Protesty odbyły się między innymi w Warszawie, Poznaniu oraz Białymstoku. W stolicy województwa podlaskiego manifestacja przybrała charakter niemego protestu. Akcja w Białystoku przebiegała pod hasłem "Stan wyjątkowo nieludzki". Pod Podlaskim Urzędem Wojewódzkim zgromadziło się kilkadziesiąt osób.
"Nie godzimy się na łamanie podstawowych praw człowieka. Wzywamy do ratowania dzieci z Michałowa. Domagamy się natychmiastowych działań w celu rozwiązania kryzysu humanitarnego" - przekazali organizatorzy protestu w Białymstoku.
Zobacz także: "Ludzie. Na Granicy". Reporterska relacja WP spod strefy stanu wyjątkowego
Gdzie są dzieci z Michałowa?
W środę odniósł się do tego Marcin Przydacz. Wiceszef MSZ w "Faktach po Faktach był wielokrotnie pytany o dzieci z Michałowa.
- To jest pytanie do rodziców dzieci, o których tak dużo się mówi. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie zajmowało się ich tematyką. Według informacji, jakie otrzymaliśmy od Straży Granicznej, rodzice odmówili złożenia wniosku o azyl w Polsce - powiedział w TVN Marcin Przydacz.
Wiceszef MSZ odniósł się również do zarzutów, że z ośrodka w Michałowie dzieci zostały wywiezione do przygranicznego lasu, by ponownie wraz z rodzicami powrócić na Białoruś. - Nie wiem skąd są takie informacje - powiedział wiceminister, apelując przy tym, by nie budować takiego napięcia grozy i nie wykorzystywać do tego najmłodszych.
- Nie możemy patrzeć przez ten pryzmat na bezpieczeństwo państwa polskiego - stwierdził - przedstawiciel rządu, podkreślając, że Aleksandr Łukaszenka przeprowadza w ten sposób "hybrydowy atak", który ma "wywołać wewnętrzne podziały w Polsce".
- Szantaż emocjonalny polega właśnie na pokazywaniu obrazków małych dzieci - ocenił.
Nadal bez odpowiedzi
Po tych odpowiedziach prowadząca program Katarzyna Kolenda-Zaleska po raz kolejny zapytała wiceministra: gdzie są dzieci z Michałowa? - To nie jest pytanie do MSZ. Jeśli są na terytorium Białorusi, to zapraszam ich z wnioskiem o azyl. Póki co - a rozmawiałem też z naszymi zagranicznymi parterami - nie ma takich wniosków - podkreślił Marcin Przydacz.
- Już nic więcej nie jestem w stanie na ten temat powiedzieć, bo pytanie jest adresowane nie do tej osoby. Nie zajmuje się tym, co się dzieje po polskiej stronie granicy - stwierdził.
Wiceszef MSZ podkreślił, że wstrzymuje przy tej sprawie swoje emocje, bo - jak wskazał - "musimy zatrzymać potok celowo wywołanego kryzysu migracyjnego". Dodał, że w tym celu resort spraw zagranicznych prowadzi działania w krajach bliskowschodnich, które mają zniechęcić ewentualnych migrantów do przyjeżdżania na Białoruś i nielegalnego przekraczania granicy.
- Granicy przekraczać w lesie nie można - podkreślił jednoznacznie Marcin Przydacz.