Gdyby Duch Święty natchnął Jarosława Kaczyńskiego...
PiS nigdy nie dojdzie do władzy, jeśli nie przestanie rozprawiać się z III RP i nie zarzuci projektu IV RP. Obywatele stworzyli wobec tego projektu tzw. kordon sanitarny, który sprawia, że robi się wszystko, aby nie dopuścić do oddania władzy w ręce tej partii. I nie ma szans na to, by ziobryści, w przypadku stworzenia własnego ugrupowania, mogli ten kordon złamać, ponieważ oni są pisowcami najbardziej pisowskimi. Opór obywatelski mógłby złamać tylko Jarosław Kaczyński, gdyby go Duch Święty natchnął - pisze Waldemar Kuczyński w Wirtualnej Polsce.
W styczniu 2009 roku opublikowałem w "Gazecie Wyborczej" artykuł "Bolszewicy Trzeciej RP". Analizowałem w nim statut PiS pod kątem władzy Prezesa. Wiedziałem, a statut to potwierdził, że partia jest totalitarnie rządzonym dziwadłem, w demokratycznym ustroju Trzeciej Rzeczpospolitej. Ideowo innym, ale funkcjonalnie podobnym do wpływowych partii komunistycznych w zachodnich demokracjach. Partie te, nawet w totalitarnym otoczeniu swoich państw, od czasu do czasu przechodziły kryzys. Otoczenie demokratyczne, czyni je jeszcze bardziej na wstrząsy podatne.
PiS przeszedł serię kryzysów. Ten jest najcięższy, bo wywołany przez sól partii, przez pisowców najbardziej pisowskich. Najwidoczniejszym źródłem wstrząsów jest widoczna oczywistość, że partia nie ma mocy, by wrócić do władzy. Ale to powierzchnia odpowiedzi na pytanie o wstrząsy w PiS. Dlaczego nie może wrócić do władzy? Odpowiedź na to pytanie pozwoli ocenić, czy bunt ziobrystów zmieni sytuację, która tak bardzo partii i sympatykom przeszkadza. Wyraziła ją Beata Kempa mówiąc, że "trwanie dla trwania nie ma sensu".
Moja odpowiedź na to pytanie jest następująca. PiS nie może zdobyć władzy, bo zdecydowana większość obywateli nie chce realizacji, boi się głównego politycznego projektu tej partii, jedynej racji jej istnienia, a mianowicie tzw. IV RP. Ten projekt w świadomości lękających się go ludzi wiąże się nierozerwalnie z praktyką rządu PiS w latach 2005-2007. I z nazwiskami czołowych realizatorów: braci Kaczyńskich, obecnie Jarosława oraz Zbigniewa Ziobry. To ten projekt, a nie miny i słowa obu polityków, czy nastawienie do nich mediów, jest przyczyną powstania i trwania uzasadnionej nieufności do PiS. I przekonania, że nie wolno tej partii dać władzy w ręce. Ten projekt wytworzył "odporność", którą nazwałem dość dawno obywatelskim kordonem sanitarnym. Jego obecność, jako rodzaj obrony przed potencjalnym zagrożeniem, wywołała też takie dziwności na scenie politycznej, jak niewrażliwość wyborców na błędy rządzenia PO i skupienie uwagi na PiS, a nie na rządzie.
Czy ziobryści przełamią kordon sanitarny? W żadnym wypadku. Oni akurat nie, bardziej Jarosław Kaczyński, gdyby go Duch Święty natchnął, o co prosiłem kiedyś we wpisie blogowym. Ziobryści to ekstrema IV Rzeczpospolitej, całkiem niewiarygodna dla wyborców, którzy mogliby poszerzyć elektorat tej partii, bo to ludzie bliżsi centrum. Aby ów kordon sanitarny mógł słabnąć, Prawo i Sprawiedliwość, ktokolwiek będzie szefem, i czy będzie to jedna, czy dwie partie, musi lękający się tej partii elektorat przekonać, że porzuca projekt IV RP. Tak, gdy chodzi o jego treść, a jeszcze bardziej - o konfrontacyjne narzucanie. Nie będzie zaniku lęku przez PiS i blokowania mu dostępu do władzy przez obywateli, jeżeli z zamiarów, a nie z retoryki, nie zniknie "rozprawianie się z III RP" i z mgławicowo określanymi wrogami, stojącymi na drodze do realizacji owej Czwartej.
Nie chodzi o robienie z III RP skamieliny, ale o to, że o kształt demokratycznego już państwa nie wolno wywoływać awantur przypominających rebelie i rokosze. Nie wierzę, by PiS pod kierownictwem Jarosława Kaczyńskiego, a tym bardziej Zbigniewa Ziobry, było zdolne uwolnić obywateli od lęku przed sobą i zyskać zaufanie pozwalające wrócić do władzy. Bez względu na to, jak skończy się bunt u bolszewików Trzeciej RP, pragnienie Beaty Kempy pozostanie niezaspokojone.
Tytuł i lead pochodzą od redakcji