Wszyscy byliśmy berlińczykami
Polska lalkarka wspomina także, jak różnił się sam mur po jego obu stronach. – Z jednej kolorowy, można było pod nim swobodnie chodzić. Nikt nie strzelał. Czasem tylko Amerykanie jeździli w swoich jeepach i sprawdzali bezpieczeństwo. Po drugiej stronie nic się nie działo, zaorana ziemia – wyjaśnia.
- Przypominam sobie też kolejki przed urzędami pocztowymi. Każdy berlińczyk ze wschodniej części, który przeszedł na drugą stronę dostawał 100 marek. Czasem kolejki były tak długie, że ludzie blokowali ulice – opowiada Halina Tramba-Kowalik.
- Choć runął prawdziwy mur, nadal istnieje mur psychiczny. Widać niezadowolenie, dużo osób narzeka, a niektórzy są wrogo do siebie nastawieni – ocenia obecną sytuację Tramba-Kowalik.