Wszyscy byliśmy berlińczykami
Gdy upadał mur, Marcin, obecnie 59-letni, był w obozie dla przesiedleńców w Berlinie Zachodnim. - Czuło się w powietrzu zmiany - wspomina. - Mogłem przechodzić do Berlina Wschodniego, bo miałem polski paszport. Widziałem demonstracje na Alexanderplatz. Ci ludzie byli przekonani, że to dłużej nie pociągnie. System pękał. To było wyczekiwanie – dodaje Marcin.
- Cieszyłem się, że otwarto granicę. Chociaż wiedziałem, że dla mnie to oznacza większą konkurencję podczas szukania pracy – wyjaśnia.
Jak wspomina, także uciekinierzy z NRD, którzy byli w obozie dla przesiedleńców nie byli zachwyceni, że mur upada. – Dla nich to była mała tragedia. Walczyli, żeby stamtąd wyjść. Wiedzieli, że dla nich będzie gorzej – wyjaśnia.