Spalenie Koranu
"Śmierć Ameryce!" - wznoszono okrzyki w wielu afgańskich miastach, gdy w lutym tego roku doszło tam do kilkudniowych protestów. Manifestanci palili flagi USA i kukły "czarnego psa Obamy", a początkowo pokojowe protesty szybko zamieniały się w starcia z policją. W trakcie demonstracji zginęło 25 osób.
Powodem protestów było spalenie egzemplarzy Koranu, skonfiskowanych więźniom w amerykańskiej bazie wojskowej Bagram. Żołnierze sądzili, że więźniowie przekazują sobie za pomocą świętej księgi tajne wiadomości. Choć prezydent USA przesłał Hamidowi Karzajowi list z przeprosinami, nie uspokoiło to tłumów, które domagały się powrotu mułły Omara - przywódcy talibów (zobacz więcej).
Podobne groźne protesty w świecie muzułmańskim wybuchły w 2010 roku, gdy amerykański pastor Terry Jones zapowiedział "Dzień palenia Koranu" w rocznicę zamachów 11 września. Ostatecznie nie doszło do zniszczenia egzemplarzy świętej księgi islamu, za co pastor dostał... samochód. Taką nagrodę obiecał mu sprzedawca aut z New Jersey (czytaj więcej)
.