Gdańsk. Długa lista oszukanych tęczową waginą
"Oszukana" prezydent Gdańska, "Dziewuchy Dziewuchom" odcinające się od akcji podczas Marszu Równości i grupa z Trójmiasta biorąca odpowiedzialność za artystyczne przedstawienie waginy – nie milkną echa sobotniego happeningu w Gdańsku. Kolejne to zgłoszenia do prokuratury i postępowanie ws. obrazy uczuć religijnych.
29.05.2019 | aktual.: 29.05.2019 16:07
Gdańsk – symbol wolności, otwartości, tolerancji – "oszukany" po Marszu Równości. Tak Happening Królewskiej Waginy z Tęczowymi Madonnami odebrała prezydent miasta Aleksandra Dulkiewicz, która uczestniczyła w Marszu. Teraz w obszernym oświadczeniu pyta wprost o zamiary organizatorów wydarzenia i zarzuca im oszustwo.
Oszukane Dziewuchy z Gdańska
Joanna Krysiak, jedna z uczestniczek marszu i grupy "Trójmiejskie Dziewuchy Dziewuchom", w rozmowie z Wirtualną Polską mówi wprost: to nas oszukano.
Dodaje, że cała grupa jest zaskoczona tym, co się wydarzyło.
– Mnóstwo osób zarzuca nam parodiowanie obrządku religijnego, a to nieporozumienie. To nas obraża. My manifestujemy radość z kobiecości. Jeśli już nawiązujemy do jakiejś tradycji, to do tradycji ludowej – tłumaczy działaczka i zastanawia się, dlaczego oburzenie jest tak wielkie.
Krysiak podkreśla, że manifestacja była pokojowa, a jeśli ktoś zawłaszcza przestrzeń i symbole to są to katolicy.
– Wystąpiłyśmy z happeningiem Królewskiej Waginy z Tęczowymi Madonnami nie po raz pierwszy. Myślałyśmy nawet, że to już jest nudne – dodaje Krysiak.
Do całej sprawy odniosły się także Agata Maciejewska i Katarzyna von Alexandrowitsch z grupy "Dziewuchy Dziewuchom".
Wyraźnie zaznaczają, że nie są adresatkami pisma Aleksandry Dulkiewicz.
"Jako administratorki i twórczynie grupy Dziewuchy Dziewuchom, do której odwołuje się nagłówek tekstu, pragniemy poinformować (…), że nie brałyśmy udziału ani w tegorocznym marszu, ani w akcji happeningowej, która mu towarzyszyła" – napisały na Facebooku i zaznaczyły, że to nadużycie wobec nich.
Kobiety zaznaczyły, że nie są związane w jakikolwiek sposób z grupą "Trójmiejskie Dziewuchy Dziewuchom". Dodały, że wzajemny szacunek, o którym napisała Aleksandra Dulkiewicz, to także unikanie oskarżania przypadkowych osób.
"Oszukane" uczucia religijne
Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście prowadzi śledztwo ws. happeningu na Marszu Równości. Prokurator Grażyna Wawryniuk powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską, że działania podjęto po dwóch zawiadomieniach o możliwości popełnienia przestępstwa.
– Zabezpieczamy nagrania z sobotniego marszu, ustalamy tożsamość uczestników akcji z tęczową waginą i wtedy rozpoczniemy przesłuchania – podała prokurator Wawryniuk.
Postępowanie dotyczy obrazy uczuć religijnych. Zgłoszenia do prokuratury wpłynęły od tych, którzy dopatrzyli się w tak przedstawionej waginie symboli kojarzących się z monstrancją i innymi dewocjonaliami.
– Jesteśmy przygotowane na składanie wyjaśnień, bo dla nas sprawa jest jasna – zaznaczyła Joanna Krysiak z "Trójmiejskich Dziewuch".
Oszukana prezydent
List do grupy "Dziewuchy Dziewuchom" Aleksandra Dulkiewicz opublikowała 3 dni po Trójmiejskim Marszu Równości.
Wcześniej na Twitterze prezydent Gdańska pojawił się krótki wpis o wzajemnym szacunku i równości.
Zapytaliśmy w biurze rzecznika prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku, czy taki komunikat był za krótki i wymagał uzupełnienia oraz dłuższego stanowiska prezydent. Nie dostaliśmy odpowiedzi.
W liście Aleksandra Dulkiewicz zarzuciła uczestnikom Marszu Równości "przemoc symboliczną".
"Jaka była Państwa intencja? Jakim celom w dalszej perspektywie miała służyć ta akcja? Skąd tyle czynnej agresji wobec drogich chrześcijanom symboli? Jak można oczekiwać szacunku, skoro samemu odbiera się szacunek innym?"
Prezydent stwierdziła również, że sobotnie działania cofnęły debatę równościową w Gdańsku i wywołały falę nienawistnych komentarzy.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl