Gazeta Polska: dla rządu ważniejsze były relacje z Rosją niż przyczyny katastrofy smoleńskiej
Polski wywiad zaraz po katastrofie smoleńskiej zakazał przekazywania informacji o przyczynach rozbicia TU-154? Tak twierdzi "Gazeta Polska" powołując się na dokumenty jednej z polskich agencji wywiadowczych.
Według "Gazety Polskiej" 8 dni po katastrofie smoleńskiej stwierdzono, że uznanie winy Rosjan spowoduje "katastrofę o międzynarodowych reperkusjach". W raporcie zapisano też, że "uznanie rosyjskiej winy groziłoby podjęciem przez opozycję ataku na rząd Donalda Tuska".
Gazeta sugeruje, że dla ówczesnego rządu ważniejsze były dobre relacje z Rosją i brak ataków opozycji niż wyjaśnienie przyczyn katastrofy.
Tajemniczy świadkowie
W artykule przypomniano też, że do polskiej ambasady w Moskwie zgłosił się świadek katastrofy w Smoleńsku. Miał on twierdzić, że wina leży po stronie Rosjan. W zeszłym roku mówił o tym w Sejmie koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Według niego świadek miał informacje o możliwości przeprowadzenia zamachu.
Polskie służby miały nie zweryfikowały tej informacji oraz przekazać dane świadka rosyjskiej FSB. Decyzję podjęli ówcześni zastępcy szefa AW Marek Stępień i Piotr Juszczak. Jak później tłumaczył były koordynator służb specjalnych Marek Biernacki sprawa świadka mogła być rosyjską prowokacją.
Według gazety do polskiej ambasady zgłosiła się też osoba mająca dostęp do materiałów rosyjskich śledczych. Urzędnicy mieli zlekceważyć informacje od tej osoby i też uznać za "rosyjskiego prowokatora". Gazeta twierdzi, że dane tej osoby również zostały przekazane FSB, ale nie zrobiła tego Agencja Wywiadu, ale osoba z "kręgów rządowych". "Gazeta Polska" sugeruje, że takie zachowanie mogło być spowodowane współpracą polskich służb z FSB.
Źródło: Gazeta Polska