"Gazeta Polska" atakuje TVP w obronie Michała Rachonia. Tylko że on tego nie potrzebuje
Wygląda na to, że w prawicowych mediach rozgorzał konflikt. Między "Gazetą Polską" a TVP. Osią niezgody jest Michał Rachoń. Okazuje się jednak, że sam dziennikarz nie chciał znaleźć się w tym położeniu. Mamy więc do czynienia z kuriozalną sytuacją.
30.07.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:23
Zaczęło się od oświadczenia Ryszarda Kapuścińskiego, szefa Klubów "Gazety Polskiej". Oskarża w nim TVP o "bezprecedensowy atak na Michała Rachonia, symbol niezależności i uczciwości dziennikarskiej". "Jest jedynym dziennikarzem, który pozostał w TVP wywodzącym się ze środowiska Strefy Wolnego Słowa" - czytamy.
Na czym polega atak na Rachonia? Na ograniczeniu jego obecności w TVP. "Michał Rachoń do tej pory prowadził trzy razy w tygodniu program 'Minęła 20' – teraz będzie prowadził tylko dwa razy. Władze TVP tłumaczą zabranie Rachoniowi jednego programu tym, że ma to być kara za to, że opozycja totalna go bojkotuje (zresztą już nie cała, bo poszczególni posłowie z totalnych zaczynają przychodzić do programu Rachonia). Bojkot jest oczywiście następstwem tego, że Rachoń podał w 100 proc. prawdziwą informację o agencji towarzyskiej w mieszkaniu pana Gawłowskiego. Wszyscy pamiętamy, jak posłowie PO, Nowoczesnej i PSL-u udali oburzonych tą informacją i demonstracyjnie opuścili studio" - pisze Kapuściński.
Jego zdaniem to "stopniowe ograniczanie obecności na antenie dziennikarza to znany sposób na pozbywanie się ludzi z telewizji i właśnie ten sposób pozbycia się red. Rachonia został rozpoczęty". Odbiera to jako uderzenie w środowisko "Gazety Polskiej".
Zobacz także
Kapuściński apeluje o obronę Rachonia. Zaproponował by wysyłać do władz TVP listy wyrażające sprzeciw wobec zaistniałej sytuacji "Jeśli my o nie obronimy, to nikt go nie obroni. Jeżeli nasze apele nie przyniosą efektów, znajdziemy inne sposoby, żeby wyrazić nasz protest" - podkreślił szef "Gazety Polskiej".
W zakończeniu oświadczenia zwrócił się do szefa TVP Jacka Kurskiego. Wygląda na to, że chciał go upokorzyć.
"Na koniec warto przypomnieć prezesowi TVP Jackowi Kurskiemu, że następne mistrzostwa świata w piłce nożnej są dopiero za cztery lata i być może już nie będzie miał okazji pochwalić się rosnącymi wynikami oglądalności. A te bez takich dziennikarzy jak Michał Rachoń, jestem o tym przekonany, będą spadały i spadały" - podsumował Kapuściński.
Według TVP nie ma problemu
Głos w sprawie, której stał się bohaterem, zabrał sam Rachoń.
"Kochani dziękuje za słowa wparcia i obronę, ale moja mniejsza aktywność w najbliższym czasie związana jest tylko i wyłącznie z urlopem, jaki właśnie rozpocząłem. Żadne rzekome szykany nie spotykają też moich współpracowników w stacji. Cały czas "jedziemy na antenie TVP Info" - napisał.
Po nim, ustosunkować się do oświadczenia "Gazety Polskiej" postanowił Jacek Kurski. "Michał Rachoń zdementował niechlujne brednie jakoby cokolwiek zagrażało jego pozycji na antenach TVP. I to by było na tyle - podkreślił.