Polska"Gaszono papierosy na szyjach modlących się kobiet!"

"Gaszono papierosy na szyjach modlących się kobiet!"

W trakcie przesłuchania, Ryszard C. zeznał, że chciał zabić polityka SLD przed Pałacem Prezydenckim, zrezygnował jednak, bo nie rozpoznał swojej potencjalnej ofiary - ujawnił szef MSWiA Jerzy Miller. Minister przedstawił w sejmie pierwsze informacje rządu na temat okoliczności tragicznych wydarzeń w łódzkim biurze PiS. Jarosław Kaczyński podkreślił, że "przemysł nienawiści" budowali nie tylko politycy, ale i media. Zdaniem prezesa PiS przed Pałacem Prezydenckim "miały miejsca przypadki gaszenia papierosów na szyjach modlących się kobiet i oddawanie moczu na palące się znicze - mówił.

"Gaszono papierosy na szyjach modlących się kobiet!"
Źródło zdjęć: © PAP

21.10.2010 | aktual.: 21.10.2010 15:32

Jak relacjonował Miller, Ryszard C. udał się też w rejon Pałacu Prezydenckiego, gdzie zamierzał zabić innego polityka. Zrezygnował jednak z powodu silnej ochrony. Według relacji Millera, C. zamierzał kupić karabin kałasznikow, ale mu się to nie udało. W Łodzi posłużył się pistoletem marki Walther, na którego posiadanie - mówił Miller - nie ma pozwolenia.

"To zamach na wielką część społeczeństwa"

Głos w dyskusji zabrał także prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem, w Polsce mamy do czynienia z potężnym atakiem, ale "nie na partię polityczną, lecz na wielką część społeczeństwa, na ludzi, którym odbiera się prawa obywatelskie".

- Nieustanne ataki, zapowiedzi anihilacji opozycyjnej formacji politycznej: "my nie chcemy wygrać wyborów, my chcemy anihilacji", itd. Mógłbym tego rodzaju cytatów z Palikota, cytatów z pana Niesiołowskiego i wielu innych polityków przytaczać tutaj bardzo wiele. I między tymi cytatami a tym wydarzeniem jest niewątpliwie związek - wyliczał.

- "Zabierz babci dowód" - co to w gruncie rzeczy oznacza? To oznacza, że ludzie starsi mają nie mieć praw obywatelskich - ocenił szef PiS. Kaczyński mówił także o ciągłym odwoływaniu się do tego, że na PiS głosują mieszkańcy wsi. - Czy ludzie ze wsi nie mają praw obywatelskich? - pytał.

Według niego ciągle pokazywane jest także to, że elektorat PiS jest bardziej praktykujący religijnie niż elektoraty innych partii. - Czy ludzie wierzący w naszym kraju mają być pozbawieni praw obywatelskich? - pytał Kaczyński.

Jeśli ktoś - ironizował - "wierzy i praktykuje intensywnie, to już wiadomo, że jest z nim bardzo źle". - Jego prawa w gruncie rzeczy powinny być podważane. Jego partia, partia którą popiera, powinna być kwestionowana, nie obowiązują wobec niej żadne reguły - mówił.

- To jest antydemokratyczne i antykonstytucyjne. Wszyscy Polacy mają takie same prawa, ci intensywnie praktykujący i ci niewierzący - mówił prezes PiS. Kaczyński przypomniał także wydarzenia sprzed Pałacu Prezydenckiego, które - jego zdaniem - odpalały agresję w Polsce. - A nie było interwencji policji, gdy profanowano krzyż i pamięć o prezydencie - powiedział. - Miały miejsca przypadki gaszenia papierosów na szyjach modlących się kobiet. Miały miejsca takie fakty jak oddawanie moczu na palące się znicze - mówił.

Według niego, "kampania", w ramach której atakowany jest PiS, ale także ludzie, trwa "co najmniej od przeszło pięciu lat". - Ze skutkami, które skończyły się już jedną wielką tragedią. A teraz mamy tragedię inną, nie chcę powiedzieć, że mniejszą, bo te słowa, że kiedy umiera jeden człowiek, umiera cały świat, są prawdziwe - powiedział.

Jak mówił, tragedię w Łodzi, "próbowano rozwodnić, że to niby pod siedzibą SLD, że to niby nie dotyczyło tej jednej partii, choć przecież ten pan krzyczał głośno, że chce zabić Jarosława Kaczyńskiego, że ma za krótką broń" .

Kaczyński przypomniał, że demonstracja upamiętniająca półrocze katastrofy smoleńskiej została określona przez część mediów i niektórych intelektualistów "jako faszystowska, 1933 rok, zagrożenie demokracji". Jak mówił, pojawiły się "żądania Trybunału Stanu, żądania nawet wyjścia poza metody demokratyczne".

- Właśnie pan C. wyszedł poza metody demokratyczne, żeby tylko tym strasznym rzeczom zapobiec. A o co chodzi? O ten potworny lęk przed katastrofą smoleńską, która była gigantyczną kompromitacją III RP, niezależnie od tego, jakie były jej szczegóły - stwierdził. Jak ocenił, "ta furia która wybuchła w związku z ta demonstracją, ta próba uniemożliwienia, zastraszenia, żeby takie demonstracje się nie powtarzały to był wielki atak na prawdę".

Kaczyński podkreślił, że "przemysł nienawiści" budowali nie tylko politycy, ale i media. - Trzeba mówić o środkach masowego przekazu, o "Szkłach kontaktowych", o wszystkim co budowało kłamstwo i przemysł nienawiści. Jeżeli tego nie zlikwidujemy to nie ma mowy o tym, żeby Polska mogła wyglądać normalnie - uważa Kaczyński.

Prezes PiS powiedział, że nie wątpi, że istnieje w Polsce silny podział polityczny. - Czy ten podział musi prowadzić do napięć, które kończą się wystawianiem prezydenta na niebezpieczny lot, zamiast wspólnego lotu, czy do mordu? Nie musi. Ale to wymaga, że to bici i atakowani powinni być traktowanie jako ci, których należy przepraszać, a przede wszystkim przestać bić i atakować. Niestety nie widzę w najmniejszym stopniu tej tendencji - mówił. - Nadziei niewiele, ale próbujmy zmienić Polskę - apelował

W trakcie przemówienia Kaczyńskiego, odezwały się głosy z sali m.in. wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego. - Ja jeszcze raz przypominam panu, że my nie jesteśmy po imieniu, a kiedyś byliśmy rzeczywiście, ale później się pan stoczył - powiedział z trybuny Kaczyński do Niesiołowskiego.

Tusk: nie uciekniemy od samooceny

- Tragiczne wydarzenia w Łodzi domagają się oceny politycznej. Ta tragedia to ciężka lekcja dla nas wszystkich - mówił w sejmie premier Donald Tusk. - Mieliśmy do czynienia z niezwykłym, jeśli chodzi o dramatyzm wydarzeniem- powiedział premier. Zaznaczył, że cała sytuacja wymaga także oceny politycznej. - Nie uciekniemy od samooceny - dodał.

Tusk podkreślił, że do tej pory aktów przemocy o podłożu politycznym było w Polsce niewiele. - Jest nam niezmiernie przykro, że po tylu latach doszło do takiej tragedii - mówił. Zapowiedział jednocześnie, że dzisiaj wspólnie wszyscy będą walczyć z nienawiścią. - Musimy wejść na drogę systematycznej poprawy - dodał.

- Życia nie przywrócimy, ale to, co dzisiaj możemy zrobić, to powiedzieć, że nie poddamy się nienawiści - mówił premier. Jak podkreślił, nawet jeśli na co dzień politycy nie potrafią zapanować na własnymi emocjami i językiem, "to w chwilach takich dramatów jesteśmy w stanie powiedzieć - każdy każdemu - że z nienawiścią i obłędem, które są źródłem tej zbrodni, nie zamierzamy przegrać". - Nawet jeśli jesteśmy ułomni i nie zawsze potrafimy dawać świadectwo takim przekonaniom - dodał premier.

W ocenie Tuska, obecnie należy odłożyć pokusę "kiczu pojednania". - Nie chodzi o to, aby jeden czy drugi polityk wykonał jakieś pozorne gesty, ale byśmy weszli na drogę, która będzie długa, systematycznej i lepszej zmiany na lepsze - mówił.

- Jeśli z powodu tej śmierci, agresji i nienawiści będzie więcej, to znaczy, że zabójca będzie triumfował, bo będzie zabijał, to co dobre w każdym z nas - dodał.

- Jeśli potrafimy sobie wytłumaczyć, że nie chodzi o polityczne gesty, ale wejście na drogę systematycznej poprawy własnego języka, własnych intencji, wtedy ta śmierć nie będzie znakiem triumfu tego, co złe w każdym człowieku i tego co się objawiło w tym morderstwie w sposób przygnębiający każdego Polaka - powiedział premier.

Ryszard Kalisz przyznał, że czuje się współodpowiedzialny za tę tragedię i odpowiedzialny za to, aby do takiej tragedii już nigdy w Polsce nie doszło.

Specjalny nadzór dla mordercy z Łodzi

Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski poinformował, że Ryszard C., podejrzany o zabójstwo pracownika łódzkiego biura PiS, zostanie osadzony w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie zostaną zastosowane wobec niego szczególne środki bezpieczeństwa.

Jak poinformował minister, podejrzany został przewieziony do aresztu śledczego w Łodzi, skąd zostanie przetransportowany do aresztu w Piotrkowie Trybunalskim, w którym funkcjonuje specjalnie przygotowany oddział dla niebezpiecznych osób, wymagających osadzenia w warunkach zapewniających wzmożoną ochronę.

- To jest najnowocześniejszy areszt śledczy w Polsce, funkcjonujące tam zabezpieczenia gwarantują daleko posuniętą izolację od innych osadzonych, co w jego przypadku jest wyjątkowo istotną okolicznością - podkreślił Kwiatkowski.

Dodał, że podejrzany zostanie objęty całodobowym monitoringiem w celi i innych pomieszczeniach, wyznaczony zostanie dodatkowy funkcjonariusz do obsługi tego monitoringu wobec tego jednego osadzonego.

Poruszanie się osadzonego - mówił - po terenie jednostki będzie możliwe wyłącznie pod nadzorem przynajmniej dwóch funkcjonariuszy po decyzji kierownika zakładu, bez kontaktu z innymi osadzonymi i osobami postronnymi. Ograniczone zostaną do niezbędnego minimum przedmioty, które będzie miał w celi, aby wyeliminować te mogące posłużyć do autoagresji. Będzie objęty stałym monitoringiem psychologa aresztu śledczego, a także opieką psychiatryczną - zapewnił minister Kwiatkowski.

Morderstwo w Łodzi

We wtorek przed południem Ryszard C. wszedł do łódzkiej siedziby PiS i zaatakował znajdujące się tam osoby: zastrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła PiS Janusz Wojciechowskiego i ciężko ranił nożem 39-letniego asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego. Ranny trafił do jednego z łódzkich szpitali, przeszedł operację, jego stan określany jest jako stabilny. 62-letniemu mężczyźnie postawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa.

Za wydarzenia w Łodzi lider PiS obarczył odpowiedzialnością "moralną i polityczną" premiera Donalda Tuska i PO. Szef rządu apelował o refleksję i wygaszanie konfliktów.

Źródło artykułu:PAP
pisłódźpremier
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1049)