Gang Gruzinów rozbity. Splądrowali dziesiątki domów, wstrząsające zeznania ofiar
- Tu nigdy nie było przestępstw, ze strachu wyprowadziłam się z domu - zeznały ofiary bezwzględnego gruzińskiego gangu rabującego domy. Prokurator żądał po siedem lat więzienia dla trzech Gruzinów, oskarżonych o serię włamań do domów m.in. w Wielkopolsce. Sąd w Poznaniu nie zawahał się zaostrzyć kary do 15 lat.
"Policja mocno nas zbiła, moja złamana wtedy noga do dziś mi puchnie!", "zawieziono nas do Poznania, siedzieliśmy skuci na podłodze, nawet nie dali krzeseł", "nie wiem, o co chodzi policji, biżuterię znalazłem na śmietniku", "fałszywe prawa jazdy kupiliśmy przez internet z Ukrainy" - tych kilka zdań skargi i tłumaczeń to właściwie wszystko, co udało dowiedzieć się śledczym od trójki skazanych właśnie Gruzinów.
Jak oceniają policyjni eksperci, Gruzini tworzą bardzo hermetyczne i lojalne środowisko przestępcze. Trudno ich złamać. Również w tym przypadku przestępcy odmówili zeznań. Śledczym próbowali wmawiać, iż nie pamiętają, kiedy przyjechali do Polski, ani w jakich miastach mieszkali. 30-letni Badri K. i Giorgi E. (lat 31) podali do protokołu, że jeździli w Uberze i Bolcie w Warszawie (zarabiając po 4-5 tys. zł miesięcznie). 45-letni Avtandil J. oświadczył, że za 3,5-4 tys. zł miesięcznie najmował się jako pracownik fizyczny na budowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Europoseł PiS przyznaje: Popełniliśmy błąd
Nie wyjaśnili tylko, dlaczego pod koniec 2022 i 2023 roku ruszyli w Polskę, aby plądrować domy i pozostawiając po sobie strach w spokojnej dotąd okolicy. Miejscowości takie jak Kościan, Pobiedziska, Kamionki, Czempiń odwiedzali po dwa, trzy razy. Niekiedy jednego dnia włamywali się do kilku domów, po czym ruszali do sąsiedniego miasteczka czy wsi, aby kraść dalej.
4 marca Sąd Okręgowy w Poznaniu orzekł wobec Gruzinów kary 8, 10 i 15 lat więzienia. Potwierdzono, iż czyny były popełniane w ciągu, a przestępcy współdziałali w grupie. Sąd przypisał oskarżonym udział w poszczególnych zdarzeniach, opierając się na dowodach jak: odciski palców, mikroskopijne ślady ubrań czy odciski butów.
Złodzieje wykazali się bowiem brakiem staranności i zostawiali po sobie sporo śladów, które policyjny technicy skrupulatnie zbierali z każdego obrabowanego domu. Łączne straty spowodowane przestępczą działalnością gangu (wartość łupów oraz uszkodzenia w domach) oszacowano na ponad milion złotych.
Wyrok jest nieprawomocny. Jeszcze w trakcie procesu Komenda Główna Policji ustaliła, że oskarżony Badri K. jest ścigany w Austrii. W 2022 roku austriacka policja przypisała mu 10 włamań do domów, z których ginęło złoto i gotówka.
Wstrząsające relacje ofiar. Szok, płacz, "nie mogłam ustać"
Był październik 2022 roku. Seria podobnie wyglądających włamań do domów przykuła uwagę aspiranta z komendy w Poznaniu. Zauważył, iż złodzieje wchodzą do domów, wybijając śrubokrętem szybę w drzwiach balkonowych. Wszystko dzieje się, w godzinach popołudniowo-wieczornych, w krótkim czasie.
Sprawcy plądrują pokoje, zabierając głównie gotówkę i biżuterię. Nie gardzą też perfumami, zegarkami, używanymi telefonami czy tak drobnym sprzętem, jak głośnik. Teczka dochodzenia robiła się coraz grubsza od relacji ofiar.
- Moja psychika została zrujnowana. Nie mam alarmu i monitoringu. To była spokojna okolica, bez przestępstw. Nie było mnie w domu może 30-40 minut. Zobaczyłam, że wszystkie rzeczy są wyrzucone z szaf, do góry nogami, szuflady wywalone i opróżnione. Zaczęłam się trząść, nie mogłam ustać, bałam się, że za chwilę wrócą. Zadzwoniłam do cioci, żeby przyszła i posiedziała ze mną - relacjonowała Sandra. Straciła biżuterię, 800 zł w gotówce i markowe perfumy - wszystko warte łącznie około 20 tys. zł. W sądzie powiedziała, że więcej warte były jej cierpienia psychiczne.
Grażyna lat 66 emerytka: - Przeżyłam szok (...) zabrano 1800 zł, które odłożyłam do szuflady na zakup nowych okularów. Wszytko co miałam cennego, jak biżuteria i pamiątki, straciłam siedem lat wcześniej, przy innej kradzieży. Nie mogę już mieszkać sama. Ze strachu, wyprowadziłam się z domu. Ubezpieczyciel zapłacił tylko za zbitą szybę - tłumaczyła.
Joanna lat 42, pracownica biurowa: - Kiedy tragicznie zmarł mój syn, zostawiłam jego pokój w nienaruszonym stanie. Były tam jego rzeczy, pamiątki, nawet zapach syna. Syn kolekcjonował noże, miał ich kilka na stoliku. Właśnie to ukradli. Zdemolowali pokój i ... mojego syna już tam nie ma - zwierzała się.
Maria, 62 lata, została okradziona, kiedy wyszła na spotkanie z koleżanką Krystyną: - Zamurowało mnie, wywalone wszystko z szaf (...) nawet Pismo Święte było przekartkowane.
Gang Gruzinów krążył w trzech województwach
Złodzieje zaczęli mieć kłopoty, gdy w poszukiwaniu łupów zaczęli jeździć do małych miejscowości województw wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego i pomorskiego. W przeciwieństwie do miast, mieszkańcy znają się, utrzymują relacje i pilnują nawzajem -wynika z akt sprawy.
W jednej z małych miejscowości mieszkańców zaniepokoił obcy samochód z trzema pasażerami, wyglądającymi na cudzoziemców. Dzięki nagraniom z monitoringu ustalono, że osoby, mogące mieć związek z włamaniami poruszają się 20-letnim mercedesem, którego numery zaczynają się od DW.
Żona zazwyczaj wpada do sąsiadki Karoliny na herbatę. Pomyślałem: wyjrzę przez okno, zobaczę, czy sąsiadka już jest w domu. Na ulicy stał facet w rozpiętej kurtce. Jakiś taki nerwowy i podejrzany, bo nie przeszedł przez pasy, tylko w poprzek skrzyżowania. Żona mi powiedziała, że koło nas stoi jakieś obce auto. No to włożyłem buty i poszedłem spuścić psa. Wtedy samochód nagle ruszył. Za 15 minut dzwoniła roztrzęsiona Karolina, że właśnie weszła do domu i widzi, że została okradziona.
Łupem padły pieniądze odłożone na wpłatę do ZUS oraz oszczędności dzieci (razem 12 tys. zł). Ofiara kradzieży tłumaczyła potem, że dziecko gorączkowało, dlatego pośpiesznie wychodząc z domu zapomniała włączyć alarm.
Policja obawiała się, że będą ofiary
Kradzieży było tyle, że policja zaczęła analizować czy w danych lokalizacjach logują się te same telefony. Tak wytypowano podejrzanych. "Ustaliłem, że poprzez jeden z telefonów dokonano na platformie Allegro zakupu noży, kastetu, gazu łzawiącego. Zachodzi obawa, że gdy sprawcy zastaną w budynku mieszkańców, komuś może stać się krzywda..." - zaniepokojony policjant złożył w aktach notatkę.
Kolejne analizy doprowadziły policjantów do wynajmowanego mieszkania we wsi Sartowice w woj. kujawsko-pomorskim. Na hasło "policja", cudzoziemcy próbowali wyskoczyć oknem balkonowym. Młotem wyważono drzwi wejściowe.
Gruzini walczyli, szarpali się, trzeba było ich obezwładnić gazem i skuć w kajdanki - wynika z policyjnej notatki o zatrzymaniu. Przy sobie mieli fałszywe prawa jazdy wydane na ukraińskie nazwiska, pistolet gazowy i torby z posegregowaną biżuterią. Postawiono 48 zarzutów dotyczących kradzieży z włamaniem. Do dziś nie ustalono właścicieli niektórych zabezpieczonych przedmiotów.
Gruzini od dnia zatrzymania przebywają w areszcie śledczym. Pod koniec procesu, poprosili o zgodę sądu, żeby zadzwonić do Gruzji do matek lub żon.
Ostatnio media w Polsce alarmowały na temat rosnącej fali przestępczości z udziałem cudzoziemców. Jeden z wątków dotyczy grup przestępczych z Gruzji. W latach 2018 - 2023 liczba przestępstw popełnionych przez obywateli tego kraju wzrosła z nieistotnego poziomu 77 czynów rocznie do 2,7 tys. (wobec ogólnej liczby 483 816 przestępstw stwierdzonych w Polsce w 2023 r.). Po tym, jak w 2018 roku EU wprowadziła bezwizowy ruch z Gruzją, w zeszłym roku straż graniczna odnotowuje już ponad 100 tys. odpraw obywateli Gruzji wjeżdżających do Polski.
Ogólna liczba kradzieży z włamaniem w 2024 roku wyniosła 57 tys. Wykrywalność szacowana jest na poziomie 53 proc.
Gruzini są na pierwszym miejscu statystyk osób zatrzymanych w ubiegłym roku za nielegalny pobyt (2,9 tys. osób), na drugim miejscu w sprawach o nielegalne podjęcie pracy (zarzuty objęły 1,1 tys. osób).
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski