"Mają noże za paskiem". Tak Gruzini atakują na ulicach w Polsce
W ostatnim czasie w Polsce narasta gwałtownie przestępczość Gruzinów. Z policyjnych danych wynika, że w ubiegłym roku zatrzymano 1895 obywateli tego kraju. Wirtualna Polska rozmawia z policjantami z Komendy Stołecznej Policji, którzy na co dzień rozpracowują i zatrzymują Gruzinów na warszawskich ulicach.
"W 2024 r. polska policja zatrzymała 1895 obywateli Gruzji. Decyzją sądu 136 trafiło do aresztu. Łącznie w polskich ośrodkach penitencjarnych, według stanu na koniec 2024 r., przebywa 322 Gruzinów. Na podstawie decyzji wydanej przez Straż Graniczną o zobowiązaniu do powrotu w ubiegłym roku z Polski wydalono 2589 obywateli Gruzji" - przekazał w lutym w komunikacie rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.
Praktycznie codziennie służby informują o przestępstwach popełnianych przez obywateli Gruzji w Polsce. Wśród najczęstszych są: rozboje, handel narkotykami i bronią, wymuszenia. Kilka dni temu do aresztu trafiło trzech Gruzinów biorących udział w bójce na warszawskim placu Konstytucji. Od ciosów nożem zginął ich rodak.
- Pojawia się brutalna przestępczość z importu - alarmował minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak. Swoje słowa kierował pod adresem gangów obcokrajowców. Ale przestępstwa z udziałem gruzińskich obywateli to nie tylko tzw. ciężka, zorganizowana przestępczość. To także pospolite kradzieże, do których dochodzi - jak mówią policjanci - niemal codziennie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okradł wynajmowane mieszkanie. Potem uciekał od policji
Jak ujawniła "Gazeta Wyborcza", w 2024 r. na ulicach Warszawy cudzoziemcy dopuścili się 3129 przestępstw. Prawie połowę z nich - 1515 - popełnili Ukraińcy. Biorąc pod uwagę 200-tysięczną ukraińską diasporę w stolicy Polski, udział w niej tych, którzy złamali prawo, jest niewielki. W przestępczym rankingu na drugim miejscu są Gruzini (szacuje się, że mieszka ich w stolicy ok. 5 tys.). Popełnili 532 przestępstwa, co stanowi 17 proc. wszystkich przestępstw popełnionych przez cudzoziemców w stolicy.
W Wirtualnej Polsce rozmawiamy o tym z policjantami, których obszarem działania jest Warszawa i pobliskie miejscowości. Podlegają pod Komendę Stołeczną Policji w ramach wydziału wywiadowczo-patrolowego, w którym pracuje ponad 150 osób.
"Oni są bardzo zuchwali"
Sylwester Ruszkiewicz, Wirtualna Polska: Ubiegły rok przyniósł widoczny w Warszawie wzrost przestępstw rozbójniczych i zuchwałych kradzieży. Odczuliście to bezpośrednio w pracy?
Funkcjonariusze Komendy Stołecznej Policji: Problem trwa od wielu lat. Nie ma praktycznie dnia, żebyśmy nie zatrzymywali obywatela Gruzji z powodu jakiegoś przestępstwa - drobnego bądź "cięższego".
Pojawiły się głosy, że przestępcy z Gruzji działają tak jak w latach 90. mafia pruszkowska albo wołomińska.
Nie ma co ich porównywać do mafii pruszkowskiej czy wołomińskiej, bo to są przestępcy, którzy działają bardziej na rympał. Oczywiście, są na swój sposób zorganizowani, ale nie mają takich umocowań w strukturze przestępczej czy powiązań z władzą. Oni są bardzo zuchwali. Obserwują ludzi na ulicy, typują konkretne osoby i działają najczęściej w grupie.
Mają jakiś schemat działania?
Przy włamaniach do pojazdów przed galeriami handlowymi obserwują już w momencie, kiedy ktoś podjeżdża. Najgorzej, gdy ktoś przez nieuwagę nie zamknie auta. Wtedy ich łupem pada wszystko, co pozostawiono w samochodzie. Ale nawet jeśli samochód jest zamknięty, mają opracowany patent. Jeden Gruzin idzie za ofiarą do sklepu, daje znać na słuchawkach drugiemu przy aucie, zagłuszając często sygnał z kluczyków. Wtedy ten drugi okrada auto. Albo przy pomocy urządzenia Pandora (nowoczesny alarm samochodowy, łączący ochronę GSM z funkcją zdalnego uruchamiania - przyp. red.) skanują sygnał kluczyków.
Aż 3 tys. Gruzinów stanowią największą grupę wśród 7 tys. osób wydalonych w zeszłym roku z Polski. Głównym powodem było posługiwanie się sfałszowanymi dokumentami.
Zdarzyło się, że przy zatrzymaniu mieli podrobione paszporty, w tym prawa jazdy - gruzińskie albo ukraińskie. Na przesłuchaniu przyznawali później, że za podrobione ukraińskie prawko zapłacili przykładowo 1000 euro. Najczęściej po sprawdzeniu wychodzi, że przebywają w Polsce nielegalnie. Niektóre podróbki są dobrze wykonane i trzeba je podświetlić. Przy innych widać już po czcionce, że coś jest nie tak.
Problem trwa od wielu lat. Nie ma praktycznie dnia, żebyśmy nie zatrzymywali obywatela Gruzji do jakiegoś przestępstwa (...). Oni są bardzo zuchwali. Obserwują ludzi na ulicy, typują konkretne osoby i działają najczęściej w grupie.
Zdarza się, że po deportacji wracają i ponownie popełniają przestępstwa?
Spotkaliśmy się z taką sytuacją. Zatrzymując Gruzina na Pradze, prewencyjnie go wylegitymowaliśmy, a znaliśmy jego dane wcześniej. Pokazał nam dokument i był to świeżo wyrobiony paszport. Okazało się, że wrócił do Gruzji, zmienił swoje nazwisko na nazwisko żony i na nowych danych znowu wjechał do Polski. Po sprawdzeniu wyszło na jaw, że był poszukiwany do odsiadki wyroku, ale na starych danych. Robią tak, bo według prawa w Gruzji mogą zamienić swoje nazwisko na nazwisko żony.
Falę gruzińskiej przestępczości w Polsce mogą powstrzymać jedynie masowe deportacje?
Możemy mówić jedynie o przestępcach z Gruzji, których my zatrzymujemy. A deportacje przy tego typu kradzieżach to rzadkość, chyba że ktoś jest recydywistą i kradnie raz za razem. Ale to nie jest szybki proces. Jeśli ktoś przebywa w Polsce nielegalnie i takiego delikwenta złapiemy, zgłaszamy to Straży Granicznej, która wyznacza 30-dniowy termin na opuszczenie kraju. Najgorsze, że w tym czasie Gruzin najczęściej znika, nie opuszczając Polski. Po prostu ukrywa się przed służbami. Nic sobie nie robi z nakazu opuszczenia kraju.
Jak opisalibyście gruzińskich przestępców? Są groźni, niebezpieczni?
Są, choć zależy od tego, co zrobili. Jeśli jest to kradzież sklepowa czy kieszonkowa, są raczej łagodni. Ale kiedy zatrzymujemy podczas kradzieży z włamaniem do pojazdów, wtedy są bardziej groźni i się nie hamują. Bardzo często mają noże za paskiem.
Mieliście bezpośrednio sytuację zagrożenia życia?
Niedawno zatrzymywaliśmy Gruzina za włamanie do auta. W momencie, kiedy na rękach z tyłu miał już założone kajdanki, próbował wyjąć z kieszeni nóż, zanim sprawdziliśmy, czy ma jakieś ostre narzędzia. Z reguły za włamanie do samochodu mają areszt, więc często na wszelkie sposoby stawiają opór, by tylko nie zostać zatrzymanym.
Gruzini często kradną na bazarach, w centrach handlowych. Wśród skupisk ludzi czują się pewni siebie. W galeriach kradną w sklepach albo w restauracjach.
Popełniają przestępstwa w warunkach recydywy?
Oni nas znają, my znamy ich. Często po złamaniu prawa znów idą na ulice kraść. Zanim zakończymy dochodzenie, a później zapadnie wyrok, najczęściej są wypuszczani.
Mają swoje wytypowane miejsca do kradzieży?
Często kradną na bazarach, w centrach handlowych. Wśród skupisk ludzi czują się pewni siebie. W galeriach kradną w sklepach albo w restauracjach. Tam dokonują kradzieży kieszonkowych na tzw. przewieszkę, czyli przewieszają swoją kurtkę na ubranie innej osoby i wyciągają kosztowności. Jednym z takich popularnych miejsc jest Hard Rock Cafe przy Złotych Tarasach w Warszawie.
Co robią z kradzionymi przedmiotami?
Podejrzewamy, że później nimi handlują, żeby na tym zarobić. Typowe paserstwo. Mają miejsca zbytu i odbiorców. Kradną wszystko. W sklepach głównie perfumy, ubrania, sprzęt elektroniczny. Zdarzyło się, że zgarnęli damską bieliznę. Część z nich kradnie notorycznie, od wielu lat. Niektórzy są już wrakami człowieka, zniszczeni przez narkotyki. Potrafią zmieniać bardzo często miejsce zamieszkania, przemieszczają się między hostelami w całej Polsce. Wielu Gruzinów, których zatrzymywaliśmy, miało przy sobie przekazy z Western Union. Pieniądze, które uzyskali ze sprzedanych, kradzionych łupów wysyłali do Gruzji. Podobnie z pieniędzmi, które ukradli.
A jaki jest przekrój wiekowy gruzińskiego złodzieja?
Najczęściej kradną 40- i 50-latkowie. Bardzo często to osoby, które siedziały w Gruzji w więzieniu i głośno się tym chwalą. Najmłodszy, którego zatrzymaliśmy, miał 24 lata, a najstarszy - ponad 60 lat. Policjanci nadali mu pseudonim "Profesorek".
Po "profesorsku" okradał ofiary?
To stary, doświadczony kieszonkowiec. Szkolił się w Rosji, mieszkał w Moskwie. Przyjechał kilka lat temu do Warszawy. Elokwentny i wygadany facet. Można powiedzieć, że "zżył" się z nami. Nie był na nas zły za to, że go zatrzymujemy. Kradzieże były jego metodą na życie, właściwie częścią jego życia. Miał brata budowlańca. Mówi ł o nim "ten dobry", a o sobie - "łobuz".
Pod koniec listopada ubiegłego roku mieliśmy serię groźnych napadów w Śródmieściu Warszawy. Zatrzymano wówczas 32-letniego obywatela Gruzji, który okradał starsze kobiety. Ofiary typował spośród klientek banków oraz kantorów. Problem takich przestępstw nadal występuje?
Ten mężczyzna najpierw obserwował seniorki, gdy dokonywały transakcji. Później śledził je i atakował na klatkach schodowych w budynkach, do których wchodziły. Po kradzieżach bezwzględnie i bardzo brutalnie spychał starsze kobiety ze schodów. Podczas wszystkich napadów Gruzin ukradł rzeczy i pieniądze o łącznej wartości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wywiadowcy zatrzymali go w tłumie osób na przystanku tramwajowym.
To jest jedna z ich metod: okradanie klientów banków i kantorów. Zdarza się, że podkładają pod koło gwoździe albo kolce, obserwują, jak kierowcy podejmują gotówkę, po czym jadą za nimi. Kiedy auto z przedziurawioną oponą się zatrzymuje, a kierowca wychodzi, by sprawdzić, co się dzieje, wykorzystują moment nieuwagi i zgarniają łup. Warto więc w tym miejscu zaapelować o czujność i rozwagę.
Rozmawiał Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski