Gall Anonim nie był Gallem
Zdaniem prof. Tomasza Jasińskiego z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu Gall Anonim był mnichem z klasztoru św. Mikołaja na Lido w Wenecji - informuje "Gazeta Wyborcza".
14.02.2006 | aktual.: 14.02.2006 06:48
Kronikarza zdradził kunszt literacki, niechęć do jedzenia solonych ryb oraz spisana przez niego historia sprowadzenia relikwii św. Mikołaja do weneckiego klasztoru.
- Zawsze na dobranoc czytam sobie oryginalne wersje historycznych tekstów. W czasie lektury Galla Anonima zaskoczył mnie niezwykle szczegółowy opis południowej Słowiańszczyzny. Tak dobrze mógł ją znać jedynie Wenecjanin - po prostu właśnie tamtędy prowadził szlak handlowy z Wenecji na Północ. Pomyślałem, że Gall Anonim mógł być właśnie Wenecjaninem - opowiada prof. Tomasz Jasiński, ceniony w Polsce źródłoznawca, przewodniczący Komisji Badań na rzecz Rozwoju Nauki w Radzie Nauki.
Kiedy sprawdził swoje przypuszczenia, okazało się, że Gall Anonim, wbrew temu, czego wszyscy uczyliśmy się na lekcjach historii, na pewno nie był Gallem. - Wywody prof. Jasińskiego w pełni mnie przekonują. Wygląda na to, że nasz pierwszy kronikarz rzeczywiście był mnichem weneckim! - mówi prof. Tomasz Jurek, mediewista z PAN.
"Kronika polska" - najstarsza kronika powstała w latach 1112-16, opowiada dzieje Polski od czasów najdawniejszych do 1113 r. Jej autor, który przybył do Polski ok. 1110 r., pracował w kancelarii Bolesława Krzywoustego. - Od dawna przyjmowano, że kronikarz był obcokrajowcem, zresztą sam wprost o tym pisał. Był na pewno bardzo wykształconym człowiekiem i musiał przybyć z któregoś z intelektualnych centrów Europy. Uznano, że była to Francja i stąd Gall Anonim - wyjaśnia prof. Jurek.
- Kronikarz kształcił się w ośrodku benedyktyńskim we Włoszech oraz we Francji, na co wyraźnie wskazuje sposób, w jaki pisał. - To był fenomen literacki, dla którego pisanie po łacinie było zabawą słowami - zachwyca się prof. Jasiński. Stosował m.in. specyficzny rozkład akcentów w prozie, którego używano wtedy jedynie na dworze papieskim. Właśnie analiza stylu i niezwykła giętkość językowa autora ostatecznie utwierdziły prof. Jasińskiego w przekonaniu, że Gall Anonim był Wenecjaninem.
Na początku XII w. Wenecja została podtopiona przez fale morskie. Prawdopodobnie ucierpiał wtedy również klasztor na Lido. Mnisi rozeszli się więc po Europie, szukając środków na przywrócenie mu świetności. Może jeden z nich trafił wtedy do Polski. Co się stało z "Gallem Anonimem", kiedy w 1116 r. przerwał prace nad kroniką polską? Tego, niestety, nadal nie wiadomo. (PAP)