Koniec Francji, jaką znamy? "Macron popełnił bardzo duży błąd"
- Po wyborach możliwe są trzy scenariusze, z których każdy wiąże się z chaosem dla Francji. Unia Europejska musi być gotowa na to, że Paryż przez najbliższe miesiące może być nieprzewidywalnym partnerem - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Rafał Szymanowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ekspert Instytutu Zachodniego.
07.07.2024 | aktual.: 07.07.2024 10:10
Francuzi głosują dziś w drugiej turze wyborów. Nagłówki gazet nie pozostawiają wątpliwości. "To historyczne wybory, a nasz kraj pogrążył się w kryzysie" - brzmiał tytuł ostatniej analizy "Le Figaro". Stawka od dziesięcioleci nie była tak wysoka. Po raz pierwszy od II wojny skrajna prawica może rządzić Francją. Są też inne scenariusze, ale - w ocenie ekspertów - wszystkie skazują kraj na chaos.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nikt samodzielnie nie stworzy rządu?
W drugiej turze wyborów parlamentarnych we Francji weźmie udział około 1100 kandydatów. Zakwalifikowali się do niej ci, na których w pierwszej turze zagłosowało ponad 12,5 proc. wyborców.
W pierwszej turze 76 polityków uzyskało wynik powyżej 50 proc., co daje im już pewny mandat. Francuzom pozostaje więc wybrać jeszcze 501 deputowanych. Ostatnie sondaże pokazywały, że najbliżej samodzielnych rządów jest Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, ale żadne badania opinii publicznej nie dawały Francuzce szans na zdobycie przez jej partię bezwzględnej większości.
- Trudno prognozować wyniki tych wyborów przez specyfikę francuskiego systemu wyborczego. Firmy, które robią takie projekcje, także nie są w stanie przewidzieć dokładnie wyników w konkretnych okręgach. Natomiast najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której nikt samodzielnie nie stworzy rządu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Rafał Szymanowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ekspert Instytutu Zachodniego.
Trzy scenariusze
Scenariusze są trzy. W pierwszym władzę zdobywa frakcja Le Pen. Wówczas nowy rząd może zacząć wojnę z Emmanuelem Macronem. - Jednak na ten moment nawet średnia sondażowa im tej wygranej nie daje - zaznacza ekspert Instytutu Zachodniego.
Scenariusz drugi zakłada, że wybory wygra Zjednoczenie Narodowe, ale bez samodzielnej większości. Wtedy jedyną opcją koalicji są Republikanie. - To oznaczałoby także, że z premierostwa prawdopodobnie zrezygnować musiałby Jordan Bardella, który zapowiedział, że nie będzie szefem rządu, gdy ugrupowanie nie uzyska większości - dodaje nasz rozmówca.
Scenariusz trzeci to sytuacja, w której 7 lipca nikt nie zdobywa samodzielnej większości, a także, że Zjednoczenie Narodowe nie jest w stanie współrządzić nawet z Republikanami. W tej sytuacji możliwy jest m.in. wariant rządu mniejszościowego. - Rząd techniczny lub przejściowy też jest jakąś opcją, ale Francuzi - w przeciwieństwie do Belgów czy Włochów - nie mają takich tradycji - mówi dr Szymanowski. Jeżeli miałby on się utrzymać, to tylko na kilka miesięcy i po to, by dać szansę którejś z partii na zdobycie stabilnej większości.
Chaos we Francji wpłynie na Unię Europejską
W ocenie naszego rozmówcy Unia Europejska szykuje się na to, że Francja przez najbliższe kilka miesięcy będzie krajem niestabilnym i będzie odgrywać mniejszy wpływ na sprawy europejskie.
- To dość istotny problem, bo na agendzie europejskiej są istotne kwestie. W ciągu najbliższych miesięcy podejmowane będą tematy akcesji Ukrainy i Mołdawii do UE, kwestia polityki obronnej, zysków od zamrożonych aktywów rosyjskich. Głos Francji jako jednego z dwóch najważniejszych państw wraz z Niemcami zawsze był istotny - podkreśla dr Szymanowski. - Ten głos może być mniej słyszalny, a nawet być dwugłosem, jeśli będzie sytuacja współrządzenia, to sprawi, że nie będzie aż tak znaczący - dodaje.
- Obecnie wszyscy partnerzy Francji szykują się na chaos i niepewność w tym kraju. Wiedzą, że Paryż przez najbliższe miesiące może być nieprzewidywalnym partnerem - podsumowuje ekspert.
To koniec kariery Macrona? "Jest w trudnej sytuacji"
Takiego zdania jest także analityczka PISM ds. Francji Amanda Dziubińska. - Jeżeli próba utworzenia stabilnego rządu po wyborach będzie się przedłużać, to będzie to oznaczać osłabienie Francji na arenie europejskiej. Nawet prezydent Macron będzie miał problem z utrzymaniem dotychczasowego kursu we Francji - ocenia.
- Jeśli rząd stworzy skrajna prawica, to będzie to sygnał, że wiarygodność Paryża mocno się osłabi. Jeżeli będziemy mieć szeroki rząd centrowy, to sytuacja się w miarę ustabilizuje, bo partie te w gruncie rzeczy mają podobny sposób patrzenia na rolę Francji w Europie - jako siły napędowej, motoru integracji europejskiej - dodaje Dziubińska.
Analityczka zaznacza, że Macron jest na wielu płaszczyznach w bardzo trudnej sytuacji. Po pierwsze - jego kraj tak czy inaczej osłabnie na pozycji międzynarodowej. Po drugie - ma problemy we własnej partii.
- Myślę, że popełnił bardzo duży błąd, gdy decydował się na rozwiązanie parlamentu. Wielu polityków jego frakcji ma mu za złe, że podjął ją w czteroosobowej grupie z najbliższymi doradcami. Premier, będący protegowanym Macrona, miał dowiedzieć się jako jeden z ostatnich. To z pewnością nie wróży dobrze jego politycznej przyszłości - podsumowuje rozmówczyni Wirtualnej Polski.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Czytaj również: Francuzi ruszyli na plac Republiki. Ogromne protesty