Wybory we Francji. "Co się wydarzy, pan Bóg raczy wiedzieć"

- Zwycięstwo skrajnej prawicy we Francji nie oznacza, że utworzy ona rząd. Najbliższe dni, do drugiej tury wyborów, będą emocjonujące. Co się wydarzy, pan Bóg raczy wiedzieć - mówi Wirtualnej Polsce Andrzej Byrt, były ambasador RP w Paryżu.

Emmanuel Macron  apeluje o przeciwstawienie się skrajnej prawicy w drugiej turze wyborów
Emmanuel Macron apeluje o przeciwstawienie się skrajnej prawicy w drugiej turze wyborów
Źródło zdjęć: © PAP | Blondet Eliot/ABACA
Sylwester Ruszkiewicz

W poniedziałek rano francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych podało oficjalne wyniki pierwszej tury wyborów parlamentarnych we Francji. Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe wraz z sojusznikami zdobyło 33,2 proc. głosów. Lewicowy Nowy Front Ludowy uzyskał 28 proc. poparcia. Razem dla Republiki, czyli koalicja centrowej partii Odrodzenie urzędującego prezydenta Emanuela Macrona, uzyskała 20 proc. głosów, a Republikanie - 6,6 proc.

W Zgromadzeniu Narodowym, czyli izbie niższej francuskiego parlamentu, zasiada 577 deputowanych. By partia mogła rządzić samodzielnie, potrzebuje 289 mandatów. Jeśli w pierwszej turze wyborów kandydat uzyska 50 proc. głosów przy co najmniej 25-proc. frekwencji w swoim okręgu wyborczym, z automatu staje się deputowanym.

W większości okręgów dochodzi jednak do drugiej tury, a startują w niej politycy, którzy w pierwszej turze zdobyli co najmniej 12,5 proc. głosów. Ostatecznie wygrywa ten, który zdobędzie najwięcej głosów. Drugą turę zaplanowano na niedzielę 7 lipca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W historii francuskich wyborów bywało, że ugrupowania w niektórych okręgach wyborczych w drugiej turze wycofywali swojego kandydata, by przerzucić głosy na polityka, który będzie miał szanse na pokonanie rywala.

Po pierwszej turze prezydent Emmanuel Macron zaapelował, że potrzebne teraz jest zjednoczenie demokratyczne i republikańskie przeciwko prawicowemu Zjednoczeniu Narodowemu. - Nadszedł czas na szerokie zjednoczenie się, wyraźnie demokratyczne i republikańskie, przed drugą turą - oznajmił.

"Bóg jeden wie, co się raczy wydarzyć"

Według byłego ambasadora RP we Francji Andrzeja Byrta, w przeszłości druga tura wielokrotnie zmieniała ostateczny werdykt wyborczy. - Absolutnie wybory nie zostały jeszcze rozstrzygnięte. Najbliższe dni będą bardzo emocjonujące i ciężkie dla każdej z partii. Zwycięzcy z pierwszej tury - Zgromadzenie Narodowe Marine Le Pen - już mocno odczuło kontrę partii, które są w opozycji do skrajnej prawicy. W przeszłości druga tura wyborów potrafiła wywrócić stolik. Wiele wskazuje, że i tak będzie tym razem. Ale Bóg jeden wie, co się raczy wydarzyć - mówi Byrt.

I jak dodaje, symboliczna jest powyborcza deklaracja premiera Francji, człowieka Macrona - Gabriela Attala.

- Zaapelował on, by tam, gdzie kandydat partii demokratycznych z pierwszej trójki ma najmniejsze szanse na mandat, wycofać go z list. I przerzucić poparcie na kandydata, który ma szansę na wygraną z politykiem skrajnej prawicy. A z oponentów Zgromadzenia Narodowego dzisiaj największe szanse mają politycy Lewicy. Apel Attala zapewne nie był samodzielny, ale z aprobatą Macrona. W imię sojuszu przeciw Le Pen francuski prezydent bardzo dużo ryzykuje - mówi nam były ambasador we Francji.

Przypomnijmy, że przedterminowe wybory we Francji rozpisano po zwycięstwie Zjednoczenia Narodowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego - czyli dawnego Frontu Narodowego Le Pen, która jest nieformalną liderką ugrupowania. Partia uzyskała 31,3 proc. głosów.

Jeśli po drugiej turze wyborów skrajnej prawicy udałoby się utworzyć większość bezwzględną, Macron będzie musiał - w ramach tzw. kohabitacji zaproponować liderowi Zjednoczenia Narodowego Jordanowi Bardelli misję tworzenia rządu.

- Macron miał nadzieję, że po rozpisaniu przyspieszonych wyborów ludzie się ockną i zagłosują na jego partię. Wyborcy z partii demokratycznych woleli jednak postawić na Lewicę. Macron zaryzykował i zobaczymy, co teraz będzie się działo. Druga tura będzie kluczowa dla przyszłości Francji - podsumowuje Byrt.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
marine le penemmanuel macronwybory we francji
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (154)