Firma wycofała wypowiedzenie choremu na raka. "Dziękuję - oby zdrowie było"
Chory na raka kierowca autobusu MZK Słupsk wraca do pracy. Komunalny przewoźnik wycofał wypowiedzenie po naszej publikacji i interwencji władz miasta. - Dziękuję wszystkim, którzy pomogli. To moja ukochana praca - mówi Wirtualnej Polsce Lucjan Dadel.
Kiedy po raz pierwszy opisywaliśmy zwolnienie (po 13 latach) z pracy kierowcy komunalnego przewoźnika, jego rzeczniczka stwierdziła, że decyzja wynikała z problemów zarządzaniem pracownikami. To dlatego pan Lucjan mimo zdiagnozowanego 1,5 roku temu nowotoworu - w ostatnim, nieoperacyjnym stadium - został zwolniony.
Spotkało go to, kiedy wrócił do pracy już po chemioterapii i radioterapii, a obowiązki zawodowe jako odskocznię od choroby zalecił mu onkolog. Po tym, jak sprawę nagłośnili związkowcy, interwencję zapowiedziały władze miasta. W piątek firma zmieniła decyzję i wycofała panu Lucjanowi wypowiedzenie.
- Stało się to po konsultacjach z właścicielem, czyli samorządem Słupska - mówi Wirtualnej Polsce Anna Szabłowińska, rzeczniczka przewoźnika.
"Nie wiem, jak dziękować"
Informacja dotarła już także do pana Lucjana. - Nie wiem, jak dziękować wszystkim, którzy pomogli w mojej sprawie... - mówi wyraźnie wzruszony.
- Teraz, żeby tylko zdrowie było, żeby jak najdłużej móc pracować. Ta praca jest dla mnie terapią i po prostu ją kocham - dodaje i dziękuje za słowa wsparcia, które dostał od czytelników WP.
Szef Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w RP, który włączył się w walkę o zachowanie pracy przez 62-latka, mów, że firma podjęła jedyną decyzję jaką mogła. - Przypomnę, że nie chodziło tu o kwestię prawną - bo przewoźnik miał prawo zwolnić pana Lucjana, ale moralną, etyczną - podkreśla Stanisław Taube.
"Społeczeństwo się starzeje"
Jego zdaniem sprawa kierowcy ze Słupska pokazuje, że w tak trudnych kwestiach zawsze lepiej prowadzić szeroki dialog między stronami. - Trzeba rozmawiać, a nie podejmować szybkie decyzje, które są nie do obrony - podkreśla szef związku.
Zaznacza też, że niepełnosprawni kierowcy - z mniejszym wymiarem godzin pracy i częstymi absencjami ze względu na leczenie - zatrudniani są też w komunalnych firmach autobusowych w innych miastach, np. Gdyni i Wrocławiu.
- Tam jednak nikt ich nie podejmuje tak bezczelnej i absurdalnej decyzji. Społeczeństwo się starzeje, a choroby cywilizacyjne dotykają nie tylko kierowców... Wszystkich mamy zwolnić? Kto, jak nie firmy samorządowe i państwowe powinny zatrudniać takie osoby? - pyta Taube i zapowiada, że związek będzie monitorował sprawę.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl