Fiński ekspert zdradza, dlaczego Putin nie zdecydował się na wypowiedzenie wojny Ukrainie.
Przed poniedziałkową paradą z okazji Dnia Zwycięstwa w Moskwie branych pod uwagę było wiele możliwych scenariuszy. Jeden z nich sugerował, że Putin zdecyduje się na oficjalne wypowiedzenie wojny Ukrainie. Rosyjski dyktator nie zdecydował się jednak na taki krok. Fiński ekspert wytłumaczył na łamach serwisu "Iltalehti", dlaczego do tego nie doszło.
09.05.2022 13:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W poniedziałek z okazji przypadającego na 9 maja Dnia Zwycięstwa, Władimir Putin wygłosił w Moskwie przemówienie otwierające paradę wojskową. Media na całym świecie spekulowały, co rosyjski dyktator powie swoim rodakom w kontekście "specjalnej operacji wojskowej" - jak w Rosji nazywa się wojnę w Ukrainie.
- Siła Rosji jest wielka - powiedział. Stwierdził, że siły rosyjskie bronią w Ukrainie "ojczyzny". W swoim propagandowym przemówieniu nazwał Ukraińców nazistami i oskarżył NATO o plany ataku na Rosję.
Ilmari Käihkö, profesor nadzwyczajny nauk wojskowych na Szwedzkim Uniwersytecie Obrony Narodowej, nie był zaskoczony, że Putin nie ogłosił wojny i mobilizacji w Dniu Zwycięstwa, pisze fińska gazeta "Iltalehti".
- Gdyby Putin wypowiedział wojnę, mogłoby to mieć poważne reperkusje w polityce wewnętrznej. I z pewnością zepsułoby to święta wielu Rosjanom, gdyby przyszła wiadomość, że wkrótce wyruszacie na front - stwierdził fiński ekspert.
- Decyzja ta pociągnęłaby za sobą mobilizację, dzięki której Putin mógłby wysłać na front dodatkowe siły. Spowodowałoby to rozszerzenie wojny na społeczeństwo rosyjskie w zupełnie inny sposób, niż miało to miejsce do tej pory. Z pewnością wywołałoby to opór wśród Rosjan - dodał na łamach fińskiego dziennika.
Szwedzki profesor podważa rosyjskie sondaże
Według oficjalnych sondaży "specjalna operacja wojskowa" cieszy się poparciem 81,5 proc. społeczeństwa, co stanowi wzrost o 14 punktów procentowych od początku wybuchu konfliktu. Käihkö podważa jednak oficjalne wyniki.
- Nic dziwnego, że nie wszyscy Rosjanie mają odwagę publicznie się temu sprzeciwić. Obecnie nawet za wspominanie o wojnie w Rosji grozi kara 15 lat więzienia. Jest tam dużo propagandy wojennej - tłumaczy profesor.
Zobacz też: Ukraińcy triumfują. Rosja traci maszynę za maszyną