Fiński dowódca: "Coś się dzieje" w Ukrainie

Fiński ekspert wojskowy, podpułkownik Jarmo Mattila, dyrektor wydziału sztuk wojskowych Akademii Obrony Narodowej ocenia prawdopodobieństwo kolejnego, nasilonego rosyjskiego szturm na Ukrainę. Analityk jest przekonany, że spodziewana przez wszystkich komentatorów nowa operacja będzie miała odmienny charakter niż zeszłoroczna. "Ale nadal najcięższe walki będą na wschodzie Ukrainy" - uważa podpułkownik.

Władimir Putin i Walerij Gierasimow
Władimir Putin i Walerij Gierasimow
Źródło zdjęć: © PAP | SERGEY GUNEEV / KREMLIN POOL / SPUTNIK

02.02.2023 09:36

Dla wszystkich wojskowych analityków nie ma wątpliwości, że rosyjski prezydent Władimir Putin będzie chciał podjąć kroki, które będą mogły odmienić obraz jego dotychczasowej wojennej kampanii. Coś się z pewnością wydarzy w Ukrainie, jednak zagadką pozostaje strategiczny plan Federacji Rosyjskiej.

- Trudno oszacować harmonogram ewentualnego ataku, ale koniec lutego i początek marca to daty, które pojawiały się w różnych kontekstach. Rok temu Rosjanie atakowali ze wszystkich stron, teraz prawdopodobnie skoncentrują swój ewentualny atak zgodnie z normalną doktryną wojskową - powiedział wojskowy fińskiemu dziennikowi "Iltalehti".

- Rosja gromadzi siły i rezerwy, z którą mogłaby przeprowadzić większy atak. Podobnie sprzęt został przeniesiony, więc coś na pewno się dzieje.

W praktyce oznaczać ma to tworzenie wyraźnych ognisk wojsk i ognia, zamiast atakowania z kilku kierunków powietrznych. - Najprawdopodobniej najcięższe walki nadal toczyć się będą na wschodzie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Region Donbasu jest ważny dla Rosji, a Donieck wciąż nie jest całkowicie pod ich kontrolą. Tak więc obszary Doniecka i Zaporoża to najbardziej prawdopodobne kierunki ataku, być może także Charków - mówi Jarmo Mattila.

Dowódca nie wierzy jednak, że rzeczywiście skala tej rosyjskiej operacji będzie tak ogromna, jak zdaje się sugerować Kreml, bo szanse atakującego na osiągnięcie jego celów są większe, jeśli skupi się na ograniczonym geograficznie obszarze.

- Myślę, że Rosjanie odrobili swoją lekcję. Oczywiście wiedzieli już wcześniej, że środek ciężkości musi zostać uformowany. Jednak z jakiegoś powodu te podstawowe zasady nie zostały uwzględnione. - mówi podpułkownik.

Fiński dowódca: "Coś się dzieje" w Ukrainie

Zauważa, że "interesujący" jest ewentualny udział w tej operacji Białorusi. Białoruski dyktator Aleksandr Łukaszenka powiedział we wtorek, że jego kraj jest "już gotowy" do zaoferowania Rosji pomocy. Koncentracja we wschodniej Ukrainie nie wyklucza zatem ataków z północy.

To jednak, zdaniem eksperta tylko pogróżki, bo choć przez ostatni rok Białoruś szkoliła swoje wojska i wzmacniała armię, nie zdecydowała się przyłączyć na pełną skalę do Rosji. - Nie wierzę w żaden większy atak z tego kierunku, ale można stamtąd prowadzić działania, które skomplikują obronę Ukrainy - mówi Mattila.

- Ponieważ region Donbasu jest tak ważny dla Rosji, może to być dla nich najbardziej realistyczny cel. Nie przypuszczam, żeby Rosja znów próbowała przejąć całą Ukrainę. Kijów nadal ma dobre zdolności do reagowania na rosyjską agresję, a dzięki pomocy zbrojeniowej Zachodu będą one jeszcze lepsze - podsumowuje fiński ekspert.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
ukrainarosjawojna
Wybrane dla Ciebie