ŚwiatFinlandia odchodzi od militarnej neutralności. Z obawy przed Rosją zacieśnia więzy obronne z resztą Zachodu

Finlandia odchodzi od militarnej neutralności. Z obawy przed Rosją zacieśnia więzy obronne z resztą Zachodu

• Finlandia planuje zacieśnić współpracę obronną z USA

• To w ostatnich latach kolejne porozumienie w zakresie bezpieczeństwa

• Słynąca z militarnej neutralności Finlandia zaniepokojona jest działaniami Rosji

• W ostatnich dwóch latach Helsinki podpisywały umowy z m.in. Szwecją, W. Brytanią i NATO

• Jednak perspektywa wstąpienia Finlandii do Sojuszu Północnoatlantyckiego wciąż jest dość odległa

• Niemniej Kreml już zdążył pogrozić palcem swojemu sąsiadowi

Finlandia odchodzi od militarnej neutralności. Z obawy przed Rosją zacieśnia więzy obronne z resztą Zachodu
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Vestman; Helsinki, Finland
Tomasz Bednarzak

01.09.2016 | aktual.: 01.09.2016 15:23

1340 kilometrów - tyle liczy granica Finlandii z Rosją. Najdłuższa w całej Unii Europejskiej, a nawet w Europie, jeżeli nie weźmiemy pod uwagę dawnej republiki ZSRR - Ukrainy. To wystarczający argument, żeby władze w Helsinkach z niepokojem przyglądały się poczynaniom Kremla w ostatnich dwóch latach. Tym bardziej, że Finowie nie mają najlepszych doświadczeń z potężnym sąsiadem.

Przez ponad 100 lat Finlandia była częścią rosyjskiego imperium. Gdy w XX wieku wybiła się na niepodległość, stoczyła z komunistyczną Rosją kilka konfliktów zbrojnych, w tym wojnę zimową (1939-40) i wojnę kontynuacyjną (1941-44). Mimo klęski w tej drugiej, udało jej się zachować niezależność w polityce wewnętrznej, rezygnując na rzecz ZSRR ze swobody w polityce zagranicznej. To od jej nazwy ukuto termin finlandyzacja - status, o jakim przez lata marzyły znajdujące się w brutalnym uścisku Kremla państwa tzw. demokracji ludowych, w tym Polska.

Finlandia na scenie międzynarodowej znajdowała się pod kuratelą Związku Radzieckiego, ale polityka neutralności miała swoje plusy, bo dzięki niej mogła się bogacić na handlu zarówno z Zachodem, jak i blokiem komunistycznym. Od tamtej pory wiele się zmieniło - w 1991 roku rozpadło się sowieckie imperium, a cztery lata później Helsinki przystąpiły do Unii Europejskiej. Niemniej w kwestiach obronności i bezpieczeństwa Finowie nadal starali się utrzymywać neutralny kurs. Do czasu.

Coraz mniej neutralności

Wszystko zmieniło się wraz z aneksją Krymu, wojną na wschodzie Ukrainy i wzrostem napięć na linii Rosja-Zachód. Fińskie władze musiały poczuć się zaalarmowane, tym bardziej, że Rosjanie na początku 2015 roku na nowo otworzyli bazę sił powietrznych marynarki w pobliżu Alakurtti, ok. 50 km od ich granic, a rosyjskie siły powietrzne i marynarka zaczęły regularnie urządzać agresywne pokazy siły, naruszając fińskie terytorium.

Nic więc dziwnego, że słynąca do tej pory z neutralności Finlandia zaczęła szukać sojuszników. W pierwszym odruchu zwróciła się do swojego zachodniego sąsiada - Szwecji, z którą historycznie łączą ją bardzo silne związki (przez siedem wieków Finlandia była częścią szwedzkiej monarchii). Oba kraje postanowiły zwiększyć kooperację w zakresie bezpieczeństwa, a dodatkowo w kwietniu 2015 roku, wraz z Norwegią, Danią i Islandią, zdecydowano o zacieśnianiu współpracy wojskowej w ramach Nordyckiej Współpracy Obronnej (NORDEFCO). Zresztą we wspólnej deklaracji skandynawscy ministrowie otwarcie wskazywali Rosję jako "największe wyzwanie dla europejskiego bezpieczeństwa".

W międzyczasie Helsinki i Sztokholm podpisały z NATO umowę "Host Nation Support", która umożliwia natowskim siłom do korzystania z ich terytoriów podczas ćwiczeń wojskowych oraz w sytuacjach kryzysowych. Kolejnym krokiem fińskiego rządu było zawarcie porozumienia w dziedzinie bezpieczeństwa z Wielką Brytanią, co dokonało się zresztą w Polsce, podczas szczytu Sojuszu w Warszawie na początku lipca.

Jednak ukoronowaniem wszystkich zabiegów na arenie międzynarodowej ma być zawarcie umowy obronnej ze Stanami Zjednoczonymi, co w ubiegłym tygodniu ogłosił fiński minister obrony Jussi Niinisto. Celem Helsinek jest, by stosowny dokument - zakładający intensyfikację wspólnych ćwiczeń wojskowych, wymianę informacji czy kooperację w zakresie badań i rozwoju - został podpisany jeszcze przed odejściem z urzędu prezydenta USA Baracka Obamy. Ale Niinisto wyraził nadzieję na pozytywne rozstrzygnięcie sprawy nawet po listopadowych wyborach za Atlantykiem, niezależnie od ich wyniku.

Umiesz liczyć, licz na siebie

Zawierane przez Helsinki porozumienia nie mają statusu paktów obronnych, bo nie zakładają wzajemnego obowiązku niesienia pomocy w przypadku wrogiej agresji. Jak tłumaczy Mika Aaltora z Fińskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w rozmowie z amerykańskim magazynem "The National Interest, w Finach siedzi głęboko zakorzeniona nieufność do formalnych sojuszy wojskowych i ich funkcjonowania. Stąd, mimo rosnących obaw przed rosyjskim niedźwiedziem, większość fińskiego społeczeństwa opowiada się przeciwko członkostwu w NATO. W sondażu przeprowadzonym w kwietniu na zlecenie fińskiego nadawcy publicznego, takie stanowisko zajęło 55 proc. respondentów. Za wstąpieniem do Sojuszu optował jedynie co piąty badany (22 proc.).

Nie zmienia to faktu, że w obecnej sytuacji międzynarodowej fiński rząd dostrzega wspólnotę interesów z USA. - Porozumienie jest postrzegane jako solidna podstawa do pogłębiania tego partnerstwa - wyjaśnia Aaltora, cytowany przez magazyn "The National Interest".

Amerykanie mają w tym wszystkim swój interes, bo w ich ocenie Szwecja i Finlandia są niezbędne do skutecznej obrony państw bałtyckich przed rosyjską agresją. Aaltora tłumaczy, że w tym scenariuszu ważne jest, aby fińskie siły zbrojne uniemożliwiły Rosjanom wykorzystanie fińskiej przestrzeni powietrznej i morskiej do wsparcia własnej ofensywy. W zamian Helsinki mogłyby liczyć na zabezpieczenie przez USA ich szlaków handlowych, które rozciągają się wzdłuż całego Bałtyku.

Z drugiej strony Finowie w miarę możliwości starają się wzmocnić własny potencjał obronny. Wydatki na armię zostały w 2016 roku zwiększone do 1,37 proc. PKB, przede wszystkim z przeznaczeniem na zakupy uzbrojenia. Nadal nie pokrywa to potrzeb sił zbrojnych, ale trzeba pamiętać, że kraj zmaga się z dotkliwym kryzysem gospodarczym. Należy się też spodziewać, że Finowie będą zwiększać nakłady na obronność. Czeka ich chociażby kosztowna wymiana floty myśliwców F/A-18.

System obronny Finlandii opiera się na poborze powszechnym. W razie wybuchu konfliktu armia jest w stanie zmobilizować dziesiątki tysięcy rezerwistów do obrony kraju - według obecnie obowiązujących planów w pełnym rozwinięciu siły zbrojne mają liczyć 230-250 tys. żołnierzy (wcześniej było to nawet 350 tys.). W połowie 2015 roku resort obrony rozesłał do 900 tys. osób, które przeszły przeszkolenie wojskowe, specjalne listy z instrukcjami, co robić w kryzysowej sytuacji. Do tego zintensyfikowano szkolenia rezerwistów.

Pomruki rosyjskiego niedźwiedzia

Mimo że perspektywa przystąpienia Finlandii do NATO wydaje się być dość odległa, Kreml już zdążył pogrozić Helsinkom palcem. Podczas ostatniej lipcowej wizyty w fińskiej stolicy Władimir Putin zapowiedział podjęcie stosownych kroków, gdyby fińskie siły zbrojne stały się częścią NATO. - Myślicie, że nadal będziemy trzymać nasze wojska 1500 kilometrów od waszych granic, tak jak teraz? - pytał retorycznie, jakby zapominając o otwartej niedawno tuż pod nosem Finlandii rosyjskiej bazie. Gospodarz Kremla dodał też cynicznie, że nie rozumie, czym mogą być wywołane obawy Finów na punkcie bezpieczeństwa.

- NATO pewnie chętnie walczyłoby z Rosją do ostatniego fińskiego żołnierza - powiedział rosyjski prezydent. - Czy jest to wam potrzebne? My tego nie chcemy. Ale to wy decydujecie - przestrzegł.

Przystąpienie Finlandii do Paktu Północnoatlantyckiego byłoby dla Moskwy o tyle niekorzystne, że tworzyłoby kolejną, tym razem bardzo długą, "wrogą" granicę, którą musiałaby obsadzić własnymi wojskami i instalacjami obronnymi. Oznaczałoby to konieczność rozciągnięcia rosyjskich sił i poczynienia kosztownych inwestycji infrastrukturalnych.

Tak czy inaczej, cytowany przez "Guardiana" Dmitrij Trenin, dyrektor moskiewskiego Centrum Carnegie, ocenił potencjalne porozumienie obronne Finlandii i USA jako "ważne, a przede wszystkim symboliczne". - W odróżnieniu od czasów zimnej wojny, Finlandia nie zajmuje już "neutralnej" pozycji między Rosją i Zachodem. Oni wiedzą, po której stronie się znajdują i nie boją się tego pokazywać. Choć postępują ostrożnie, żeby nie stworzyć sobie więcej problemów, nawet zbliżając się do USA i NATO. Ich pozycja może być porównywana do Szwecji podczas zimnej wojny: niezadeklarowany członek sojuszu Zachodu - powiedział Trenin brytyjskiemu dziennikowi.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
bezpieczeństworosjafinlandia
Zobacz także
Komentarze (146)