Filutek w kamerze
Toruńska policja przekonuje, że monitoring
miasta jest potrzebny i sprawdza się. Mają o tym świadczyć choćby
dane statystyczne. Jednak, mimo obecności wielu kamer, w ciągu
ostatnich kilkunastu dni, doszło w centrum miasta do kilku
dewastacji - piszą "Nowości". Pijani chuligani zniszczyli figurkę Indianina znajdującą się przed jednym z lokali i po raz kolejny uszkodzony został pomnik Filutka.
05.06.2006 | aktual.: 05.06.2006 02:38
Niektórzy mieszkańcy miasta zaczęli się zastanawiać, czy monitoring się sprawdza. Policjanci twierdzą jednak, że same kamery nikogo nie zatrzymają na gorącym uczynku. Mają one mieć przede wszystkim działanie prewencyjne. Odstraszać od popełniania przestępstw. Jeżeli ktoś się tego nie boi, to już na to policja nic nie poradzi.
Gdy dochodzi do popełnienia przestępstwa, rejestracja obrazu przyczynić ma się do szybkiej reakcji i zatrzymania sprawców. I tak było w przypadku obu zdarzeń. Za przydatnością monitoringu przemawiają również liczby - mówi Ewa Grzelak, rzecznik prasowy toruńskiej policji. Tylko w maju, oprócz przypadku dewastacji figurki Filutka, ujawniono kilkadziesiąt innych przestępstw lub wykroczeń.
Najwięcej, bo 55, było przypadków picia alkoholu w miejscach publicznych. Dzięki kamerom policjanci mogli szybko zareagować na kilka bójek, rozbój z użyciem noża oraz nałożyć 42 mandaty karne i skierować do sądu grodzkiego sześć wniosków o ukaranie.
Monitoring pozwala również często na zweryfikowanie zgłoszeń o kradzieżach aut z miejsc obserwowanych przez kamery. Zdarzały się przypadki fałszywych zgłoszeń. Dzięki obiektywom kamer udało się na przykład dokładnie ustalić, że niektóre auta, których odnalezienia się domagano, w ogóle nie stały w miejscach, na które wskazywali ich właściciele. (PAP)